"Mały kominiarczyk" to opowieść o chłopcu zmuszonym do ciężkiej pracy, którego przed zgubą ratują dobroć i gorące serce innych dzieci. I to właśnie dzieci dominują w tym spektaklu.
- Specyfika pracy polega na tym, że jest tu 20 osób niepełnoletnich i 10 pełnoletnich, które muszą współpracować z odpowiednim skupieniem - śmieje się Zofia Dowjat, reżyser spektaklu. - A to nie jest łatwe do osiągnięcia.
Jednak dzieciom grającym w przedstawieniu, choć są zmuszone codziennie po szkole biec na próbę do teatru, bardzo się to podoba.
- Występowałem już w przedstawieniach, choć nie przed taką dużą publicznością - opowiada Jakub Szlachetka, grający rolę Johna. - I zawsze było mi trudno wyjść na scenę. Ale teraz pracuję z ludźmi, którzy potrafią mnie otworzyć, wydobyć ze mnie talent. No i wspieramy się nawzajem.
"Mały kominiarczyk" to także jedna z nielicznych oper interaktywnych: udział w przedstawieniu biorą również widzowie.
- Publiczność śpiewa, ciągnie linę, podaje tubki, jest też proszona o radę - wyjaśnia Zofia Dowjat.
Gdyby publiczność miała problemy z wykonaniem zadania, będą jej pomagać dorośli chórzyści Teatru Wielkiego. Ci więc, którzy nie ptorafią śpiewać lub ciągnąć liny, nie powinni się obawiać, że to ich zdyskwalifikuje - i jednak wybrać się do Teatru Wielkiego na "Małego Kominiarczyka". Premiera 10 października.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?