Po ośmiu miesiącach poszukiwań policjanci znaleźli ciała poznanianki Beaty Jeger oraz jej dwóch córek. Zwłoki zakopane
były na polu w Chłopach koło Sarbinowa.
Spełnił się najczarniejszy scenariusz. Zaginione zostały bestialsko zamordowane – mówi Sławomir Kaszuba, funkcjonariusz wydziału kryminalnego Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie, który prowadził poszukiwania na terenie Pomorza.
Wskazał miejsce
Oficjalnie nie namierzono jeszcze zabójcy. Nieoficjalnie jednak wszystko wskazuje na to, że jest nim zarządca gospodarstwa agroturystycznego, w którym mieszkały poznanianki.
Pracownicy kryminalni KWP w Szczecinie już od kilku dni wiedzieli, że zaginione nie żyją Dowiedzieli się tego od gospodarza nadmorskiego domu, w którym poznanianki mieszkały w lipcu. Mężczyzna przez kilka miesięcy zapewniał, że nie ma pojęcia co się stało z rodziną Jeger. Na początku tygodnia zmienił jednak zeznania i wskazał miejsce, w którym mają znajdować się zwłoki. – Przez kilka dni, przy pomocy psów tropiących, szukaliśmy tego miejsca. Okazało się, że ciała zostały zakopane w glinie na polu, niedaleko ostatniego miejsca pobytu tej rodziny – mówi Anna Kurowska z KWP w Szczecinie. – Zwłoki przekazaliśmy do koszalińskiego prosektorium. Lekarze mają przeprowadzić tam badania, które ostatecznie potwierdzą, że są to ciała poznanianek.
Morderca miał motyw
Rodzina zaginęła w lipcu. Matka pojechała wtedy z córkami na wakacje do Chłopów, gdzie we trójkę zamieszkały w gospodarstwie agroturystycznym. Zaginięcie 40-letniej kobiety oraz 10-letniej Laury i 12-letniej Bianki, zgłosił 21 lipca w Komisariacie Policji Poznań Stare Miasto brat Beaty Jeger. Sprawą zajmowali się policjanci z kilku województw, prywatni detektywi, a nawet jasnowidz. Przeczesano hektary lasów, rzeki, jeziora, domy, śmietniki. Przesłuchano setki osób w Polsce, a nawet za granicą.
Policjanci mieli kilka hipotez. Te najbardziej optymistyczne zakładały, że zaginione zostały porwane. Trop prowadził do Niemiec, gdzie mieszka mąż Beaty Jeger, z którym była w separacji. – Ta hipoteza ostatecznie jednak odpadła. Mąż ma mocne alibi – mówi Waldemar Czerwiński, współwłaściciel łódzkiej Agencji Detektywistycznej Rutkowski & Czerwiński, która współpracowała z policją przy tej sprawie.
Poszukiwacze zakładali też, że zaginione mogły paść ofiarą przypadkowego przestępcy. Beata Jeger, jak ustalili, bawiła się kilka dni przed zaginięciem na jednej z nadmorskich dyskotek. Tam mógł namierzyć ją morderca. Kobieta sprawiała wrażenie zamożnej. Zdaniem detektywów to mogło być motywem zabójstwa. Wersja ta nadal brana jest pod uwagę.
Jak politycy typują wyniki polskiej reprezentacji?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?