Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Matura 2012. Papierowe ściągi trafiły już do lamusa. Zastąpiły je mikrofony oraz kamery

Katarzyna Domagała
"Magiczny" krawat, dzięki któremu można nagrywać treść zadań maturalnych
"Magiczny" krawat, dzięki któremu można nagrywać treść zadań maturalnych zdjęcia mikołaj suchan
Matura rozpoczęła się. Kto się nauczył, spał w miarę spokojnie. Reszta w panice sięga po deskę ratunkową, czyli ściągi. Pamiętacie swoje przygotowania do matury? Nie chodzi o wałkowanie lektur czy zadań z matematyki, ale o żmudne pisanie maczkiem ściąg składanych w harmonijkę, czasem nawet kilkumetrową. Wszywało się też dodatkowe kieszenie do marynarek, kombinowało, jak w pończochach pochować kartki. To były czasy! Dziś młodzi mają teoretycznie łatwiej - sięgają po elektronikę.

Współcześni maturzyści do ściągania na egzaminie dojrzałości używają mikrosłuchawek, nadajników, kamerek ukrytych w oprawkach okularów czy wszytych do krawatów. Jedyny dylemat, jaki mają do rozstrzygnięcia, to to, ile wydać na naprawdę drogi sprzęt. Koszty sięgają nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych!

- Te rozterki szybko im mijają - przyznaje Piotr Marciniak, sprzedawca w sklepie szpiegowskim, w którym testowaliśmy gadżety, wykorzystywane na egzaminach. Wystarczy, że wypróbują, jak działa mikrosłuchawka czy kamera w okularach, a potem już nie chcą się z nimi rozstać. Ale też płacą jak za zboże.
- Jeśli raz skorzystają z elektroniki, do konwencjonalnych metod ściągania już nie wrócą - dodaje Marciniak.

By wszystko działało jak należy, trzeba zainwestować w nadajnik i odbiornik - dwie małe czarne skrzynki, dzięki którym będziemy mogli przesyłać sygnał - obraz lub dźwięk - osobie, która rozwiązuje zadania. Kosztują od 800 zł wzwyż. Jedną z nich trzeba mieć przy sobie. Konieczna jest też karta TV, którą musimy podłączyć do laptopa naszego "podpowiadacza" - cena od 79 do 160 zł. Dalej zaczyna się dowolność. Za słuchawkę, którą wkładamy do ucha, zapłacimy minimum 999 zł. Sam krawat z ukrytą kamerą kosztuje 830 zł, a okulary, które nagrywają i przekazują dalej obraz - 530 zł. Miniaturowy sprzęt można ukryć bez problemu. Dziewczyny mają schowki na wysokości biustu - tam nikt raczej nie sprawdza. Chłopaki wykorzystują tajne kieszenie.

Kłopot w tym, że kiedy starsze pokolenia przepisywały notatki z zeszytów na małe karteczki, coś z tej wiedzy zawsze im w głowach zostawało. "Nowoczesne" sposoby ściągania takiej możliwości uczniom już nie dają. No i jeszcze pytanie zasadnicze - czy warto wydawać krocie na ściąganie, a więc na oszukiwanie, skoro praktyczniej i uczciwiej jest się po prostu nauczyć. Dla dobra własnego intelektu. I dla dobra portfela rodziców.

Trzeba motywować do działania, a nie straszyć

Rozmowa z dr. Pawłem Jędrzejko, amerykanistą

Wiadomo, że nie wolno, mimo to ściągamy. Do nieuczciwych zachowań w szkole - m.in. do ściągania - przyznaje się aż połowa licealistów.

Nie doceniamy mocy instynktów. Kiedy uczeń słyszy, że musi zdać egzamin, bo konsekwencje klęski są poważne - zaczyna się bać. Wtedy włączają się proste mechanizmy obronne - "zrobię wszystko, żeby nie oblać". Często nawet ci najlepsi sięgają po ściągi: od tego zależy "przetrwanie" w szkole.

To jak uniknąć ściągania?

Ważna jest formuła egzaminu, która wykluczy lęk, a jednocześnie unaoczni wszystkim, że sprawdzian nie jest karą. W tym roku moi studenci tworzą na zaliczenie hasła poświęcone pisarzom amerykańskim dla Wikipedii - to taka forma projektowa zaliczenia. Mogą korzystać ze wszystkich dostępnych źródeł i rad ekspertów. Egzamin staje się przygodą: student to "odkrywca", a efekty jego pracy są namacalne. Na nieuczciwość nie ma miejsca.

Wykładał Pan na Grinnell College w USA. Jak tam traktuje się ściąganie?

Po pierwsze, projektowa formuła egzaminacyjna jest w Stanach na porządku dziennym. Po drugie - działa także, przestrzegana niemal religijnie, reguła nieuniknioności kary powiązana z brakiem społecznego przyzwolenia na oszustwo. Złamanie zasady uczciwości powoduje, że jeżeli ktoś zostanie przyłapany na ściąganiu, automatycznie zostaje usunięty ze studiów i musi się liczyć ze społecznym potępieniem. Ukończenie tak prestiżowej szkoły jak Grinnell College gwarantuje dobrą pracę - studenci nie ryzykują. Wolą otrzymać dwóję i powtórzyć egzamin. W Polsce nie jesteśmy w tym względzie konsekwentni.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto