Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Metr do skarbu

Krzysztof SMURA
Zbigniew Karolczak w tunelu łączącym krypty w podziemiach Fary. Fot. W. Wylegalski
Zbigniew Karolczak w tunelu łączącym krypty w podziemiach Fary. Fot. W. Wylegalski
Jest szansa na wznowienie poszukiwań skarbu Latanowicza pod poznańską Farą. Trwają uzgodnienia między firmą, która chce zagospodarować poznańskie katakumby, a gospodarzem świątyni. Kiedy w latach 90.

Jest szansa na wznowienie poszukiwań skarbu Latanowicza pod poznańską Farą. Trwają uzgodnienia między firmą,
która chce zagospodarować poznańskie katakumby, a gospodarzem świątyni.

Kiedy w latach 90. Express Poznański rozpoczął poszukiwanie zaginionych skrzyń z obrazami Gersona, Matejki, litografiami Orłowskiego nie spodziewaliśmy się, że sprawy zajdą tak daleko. Trwająca kilka lat akcja skłoniła w końcu władze w Warszawie do dofinansowania poszukiwań w podziemiach Fary. Część prac archeologicznych już wykonano. Odkryto zamurowane sarkofagi, mnóstwo pochówków, tajemnicze przejścia i.... skarbiec Jezuitów. Ten ostatni umieszczony w filarze świątyni był jednak pusty. Prace przerwano, bowiem zabrakło pieniędzy na ich kontynuację. Obecnie jest szansa na wznowienie poszukiwań.

- Trwają rozmowy z pewną firmą zainteresowaną podziemiami - mówi ksiądz kanonik Wojciech Wolniewicz. - Efekty powinniśmy poznać niebawem. Jest szansa na uatrakcyjnienie podziemi.

- O projekcie słyszałem - dodaje Zbigniew Karolczak, archeolog z którym od lat szukamy skarbu Latanowicza. - Mówi się o muzeum farnym, ale nie tylko. Można by w nim wyeksponować choćby płaskorzeźbę Marii Magdaleny na kluczach poznańskich - symbol Fary odkryty po latach przez Express. Można też przy okazji pokusić się o dalsze poszukiwania skarbu.

W teczce zoo

Szukanie skrzyń ze skarbem rozpoczęło się od profesora Andrzeja Niwińskiego z Instytutu Archeologii Śródziemnomorskiej w Warszawie, który odkrył w poznańskim archiwum teczkę o sprawach poznańskiego... zoo. Wśród kartek były informacje o ewakuowaniu na wypadek wojny zbiorów Muzeum Miejskiego, ze szczególnym uwzględnienie skrzyń ze zbiorami znakomitego poznańskiego bibliofila Stanisława Latanowicza. Wśród nich oprócz dzieł znakomitych malarzy były cenne dokumenty, znaczki itp. Wskazanie było jedno - podziemia poznańskiej Fary. Starzy pracownicy muzeum pamiętali, że zbiory we wrześniu 1939 roku spakowano i wywieziono z muzeum... Ślad po nich zaginął.

Są nowe tropy

W drugiej połowie lat 90. rozpoczęliśmy poszukiwania. Zbieraliśmy relacje, badaliśmy trop za tropem. Bezskutecznie. W trakcie badań pod Farą niejeden raz myśleliśmy, że jesteśmy o krok. Na myśleniu się skończyło, chociaż... No właśnie. Fara kryje jeszcze wiele zagadek - są miejsca świadczące o tym, że mogły tu istnieć zamurowane przejścia, są korytarze prowadzące donikąd. Ba. Jeden z tropów jest bardzo wyraźny. Jest nim podziemne przejście pod ulicą Gołębią. Prawdopodobnie nieznany tunel prowadzi w stronę probostwa kościoła Jezuitów.

- Niestety tunel jest zasypany, a jego eksploracja grozi zawaleniem nawierzchni - mówi Zbigniew Karolczak, archeolog, który od lat szuka z nami skarbu Latanowicza. - To może być trop, ale nie musi. Równie ważne jest też odrestaurowanie podziemi i przy okazji pogłębienie wykopu choćby o metr. Te sto centymetrów może się okazać bardzo ważne na drodze do poszukiwanego skarbu Latanowicza.

Legenda przyciąga

Ksiądz kanonik Wojciech Wolniewicz z poznańskiej Fary nie chce zdradzić szczegółów projektu, ale uważa, że sprawy zagospodarowania podziemi idą w dobrym kierunku. - Co ważne, zanim w podziemiach zaczęłoby się coś dziać, trzeba dokończyć prace archeologiczne - mówi, a to wiązałoby się nie tylko z odnowieniem zabytkowych krypt, ale i z pogłębieniem wykopu.

Podziemia fary już teraz są otwarte dla zwiedzających. Poznaniaków przyciąga choćby legenda o zaginionym skarbie, który wciąż może się znajdować w poznańskiej Farze.
Na razie cieszy, że jest już wstępna umowa, kosztorys i spore chęci. Co więcej, ksiądz Wojciech Wolniewicz zapewnia, że jeśli projekt zostanie sfinalizowany, to zyskamy kolejną atrakcję. Największe katakumby miasta zostaną wreszcie zagospodarowane, a skarb... odnaleziony? Zobaczymy.

Ogarnięty bibliomanią

Stanisław Latanowicz był rewizorem ksiąg handlowych. Na brak pieniędzy nie narzekał. Poświęcił się pasji kolekcjonerskiej. Szczególnie pasjonowało go zbieranie zaginionych ,,poloniców''. Był organizatorem wystaw historycznych, na które ściągały tysiące ludzi. Otrzymał list dziękczynny od Józefa Piłsudskiego za odnalezienie jego dokumentów rodowych. Z wielkim znawstwem gromadził starodruki, rękopisy, autografy, grafiki, medale, znaczki pocztowe (posiadał 200 pierwszych polskich znaczków z XIX wieku) W końcu popadł w bibliomanię, co pociągnęło za sobą długi. Nie chcąc sprzedać części swych zbiorów widział tylko jedno rozwiązanie... 30 listopada 1935 roku otruł się sublimatem. Dwa lata później jego jedyny syn Rudolf zastrzelił się. Cyryl Ratajski - ówczesny prezydent Poznania żywo interesował się pozostawionymi zbiorami kolekcjonera i ostatecznie miasto odkupiło pokaźną ich część za 170 tysięcy złotych.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto