Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Milczenie owiec w Bieganowie

Marcin KĄCKI
Zagraniczne wycieczki, bezprawne zaliczki, handel majątkiem spółki i roszady prezesów doprowadziły do upadku spółkę Biegrol z Bieganowa koło Wrześni.

Zagraniczne wycieczki,
bezprawne zaliczki,
handel majątkiem spółki
i roszady prezesów
doprowadziły
do upadku spółkę
Biegrol z Bieganowa
koło Wrześni.
Banki zajęły stado
owiec merynos
- hodowanych
tu od XIX wieku.
Długi sięgają 60 mln zł.

Już w połowie XIX wieku owce merynos zawitały do Wielkpolski. Przez 100 lat i w czasach PGR-u były regionalną dumą. W latach 90-tych, gdy PGR przekształcił się w spółkę Biegrol otrzymywały liczne nagrody. Co najmniej 2 zarządy spółki w latach 1995-2001 składające się z tych samych ludzi doprowadziły spółkę do upadku.

Koniec tradycji?

- Likwidacja tego stada może być porównywalna do likwidacji słynnej stadniny koni z Janowa Podlaskiego. Najstarsze w Europie owce merynos, którymi opiekowaliśmy się w Bieganowie, miały zostać wywiezione w nocy. Zrobiły to banki, którym Biegrol był winny pieniądze - powiedział nam jeden z pracowników Regionalnego Związku Hodowli Owiec i Kóz. Nie chciał publikować nazwiska. - W tej sprawie jest zbyt wiele dziwnych wątków. Wolę nie nadstawiać głowy - powiedział.

- Chroniliśmy stado owiec merynos, które jest niezwykle cenne, a jego rodowód i tradycja hodowli w Bieganowie sięga XIX wieku. Jeżeli dojdzie do sprzedaży tego stada, które już zostało przetrzebione, to będzie koniec tradycji - powiedział nam profesor Adam Gut, kierownik Katedry Hodowli Owiec i Kóz Akademii Rolniczej w Poznaniu.
Prof. A. Gut żywi nadzieję, że okoliczni rolnicy z Bieganowa będą mogli mieć pierwszeństwo przy zakupie owiec.

- Tak przynajmniej wszyscy obiecują. Pozwoli to wszystkim nadal sprawować pieczę nad owcami merynos oraz da pracę prawie 300 osobom ze wsi, którzy i tak nie otrzymywali od dawna pieniędzy - dodaje A. Gut.

Co się stanie z owcami merynos i z ludźmi, którzy stracili pracę? - zapytaliśmy Zygmunta Krawczyka, który obecnie sprawuje funkcję prezesa dawnego Biegrolu, obecnie spółki Bieganowo Poland.

- O majątku i zwierzętach zadecyduje syndyk. Wiele osób natomiast znalazło pracę w Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa, która także przejęła część majątku - powiedział Z. Krawczyk.

Do Australii na koszt krów

W latach 1997-2000 zarząd spółki Biegrol składał się wymiennie z Kaimierza Ś., byłego wiceministra górnictwa w latach 70-tych, Wacława K., i Stanisława P. Zaciągnęli oni kilka kredytów w Banku Gospodarki Żywnościowej, Banku Ochrony Środowiska i Banku Śląskim. Poręczali kredyty razem z żonami. Będąc szefami, pobierali ogromne zaliczki, które w przypadku Kazimierza Ś. mogą sięgać setek tysięcy złotych. Jak doprowadzili spółkę do upadku?

- Wycieczki zagraniczne to była jedna z form ich działalności. Zjechali pół Europy, ale nie stronili nawet od Australii. Wszystko na koszt spółki - mówiła nam jedna z osób powiązana z Biegrolem.

Gdy jeszcze w ubiegłym roku prezesem był Kazimierz Ś., jego współpracownicy postanowili go odwołać, gdyż banki zażądały natychmiastowej spłaty długów. Dzień po odwołaniu Kazimierz Ś. poszedł jednak do banku i twierdząc, iż nadal jest szefem, wypłacił z konta spółki 50 tys. zł. Fakty te potwierdza obecny prezes.

- Przyczyną upadku spółki z pewnością jest niefrasobliwość poprzedniego zarządu. Nie mnie jednak oceniać, czy zrobili to zgodnie z prawem, czy nie - twierdził Z. Krawczyk.
Czy są dokumenty, które potwierdzają takie działania? - pytaliśmy.

- Są takie dokumenty, ale nie będę komentował działań poprzedniego zarządu - odparł Z. Krawczyk. Potwierdził nam także, że poprzedni zarząd często podróżował na koszt spółki.

- Moją rolą było ratowanie spółki, jednak banki nie chciały układu. Byli wierzyciele, którzy z układu byliby zadowoleni, ale banki tego nie chciały. Teraz już tylko dopilnowuję bieżącej produkcji - odparł Z. Krawczyk, który - jak twierdzi - pracuje w Bieganowie społecznie.

Upadłość spółki z Bieganowa sąd ogłosił 7 grudnia 2001 roku. Od tego czasu majątek nadzoruje syndyk. Jednak część majątku już zabezpieczył komornik ze Środy Wlkp., który działał w imieniu banków-wierzycieli. Łączna suma długów spółki bliska jest bowiem 60 mln zł.

Z byłym zarządem Biegrol nie udało nam się skontaktować.

- Ja też nie mam z nimi kontaktu - dodał Z. Krawczyk.

Wilki w pałacu

Komornik zabezpieczył maszyny rolnicze, prawie 1,5 tysiąca krów oraz kilkaset owiec merynos. Wszystko jest pod dozorem spółki nie powiązanej z Bieganowo Poland. Gdy komornik pojawił się w Bieganowie, ludzie, którzy pracowali w spółce, nie chcieli oddać owiec i krów.

- Majątek, który zająłem, jest zabezpieczeniem dla banku. Wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Ludzie byli zdesperowani, ale gdy upada ich zakład pracy, to nie należy się temu dziwić - mówił nam komornik Dariusz Karasiński, który zastrzegł, że nie będzie ,,poruszał szczegółów sprawy’’.

Gdy byliśmy w Bieganowie w ubiegłym tygodniu, kilkadziesiąt dużych pomieszczeń dla bydła i owiec stało pustych. Olbrzymi majątek był opustoszały i nie pilnowany.

- Nie ma tu już zwierząt? - zapytaliśmy panią Urszulę, która dogląda Pałacu Grabskich, który także jest częścią majątku spółki. Przez cały rok bywali w nim ,,dewizowi myśliwi’’.

- Są. W pałacu - odrzekła kobieta. Gdy zaprowadziła nas ,,na salony’’, stały w nim: wilki, łoś, borsuki - wszystkie wypchane.

- Innych zwierząt nie ma. Także ludzie się pozwalniali, gdy przez rok nie dostawali pieniędzy. Ja nie dostałam od marca 2001 roku - podsumowała kobieta.
Wiadomo nam, że sprawą interesowało się Centralne Biuro Śledcze. Nikomu na razie nie postawiono jednak zarzutów niegospodarności.

od 7 lat
Wideo

Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto