Mistrzowie jazdy bokiem na Torze Poznań

Ryk silników, swąd spalonych opon i chmura dymu – te słowa często padają w opisach imprez sportów  motorowych. Teraz jednak były w pełni uzasadnione. Pędzące po torze potężne maszyny, niemal cały czas jechały w kontrolowanym poślizgu, a ogromna moc silnika przenoszona na tylne koła powodowała, że opony błyskawicznie zamieniały się w chmurę białego dymu i czarnej mazi na asfalcie.

Najlepsi kierowcy zmierzyli się w Poznaniu w ramach finałowej, V Rundy Driftingowych Mistrzostw Polski.

Wyjątkowo dopisała pogoda, która bardziej przypominała letnią, niż wczesnojesienną, ale tym którzy przyszli na Tor Poznań było bardzo gorąco nie tylko z powodu aury.

Emocji na torze bowiem nie brakowało, a widowiskowe przejazdy zapewniały sporą dawkę adrenaliny. Najlepsi polscy drifterzy mierzyli się w parach, jadąc niemal metr od siebie. Samochody wchodziły z zakręty jak zaprogramowane, choć nie brakowało momentów, gdy uciekający tył auta zahaczał o pobocze toru,  wzbudzając przy tym tumany kurzu.  

Zawody w Poznaniu kończyły zmagania kierowców w tym sezonie,  którego rozpoczęcie miało miejsce także na poznańskim torze.

Oprócz zawodników z polski, na torze podziwiać można było także popisy kierowców z 13 krajów , między innymi z Danii, Belgii, Litwy, Ukrainy, Rosji i Słowacji. Ich pojedynki rozegrano w ramach Driftingowej Bitwy Narodów.

Kto nie chciał poprzestać jedynie na oglądaniu sunących bokiem po torze maszyn, mógł przekonać się na własnej skórze, jakie to uczucie, i znaleźć się w bolidzie podczas przejazdu. Było to możliwe w ramach tzw. drift taxi, czyli przejażdżki samochodem na fotelu pasażera.

Najlepszym w tym sezonie drifterem okazał się Paweł Trela z Asus Drift Team, jadący Nissanem 200SX s13. Za nim w klasyfikacji generalnej uplasował się Piotr Jankowskiteamu Drifters.pl, także w Nissanie 200SX. Najniższy stopień na podium wywalczył Grzegorz Hypki, w swoim BMW E30.

Kliknij w pierwszą miniaturkę, aby rozpocząc przeglądanie zdjęć w galerii