Pistolet, który miał przy sobie mężczyzna, wyglądał na prawdziwą broń.
– Jest to bardzo dokładna replika pistoletu TZ 75. Zarówno na pierwszy rzut oka, jak i przy bliższym oglądzie trudno ją odróżnić od broni prawdziwej – przyznaje kpt Waldemar Hołodniuk, z-ca komendanta Nadodrzańskiego Oddziału Straży Granicznej pokazując zatrzymaną przy mężczyźnie broń.
W sytuacji, gdy mężczyzna mierzył z takiej atrapy do funkcjonariuszy straży granicznej, ci – zgodnie z prawem - mogli oddać od razu śmiertelny strzał.
- Tylko profesjonalizmowi i zachowaniu zimnej krwi przez funkcjonariusza, który oddał najpierw strzał ostrzegawczy, chociaż wcale nie musiał tego robić, mężczyzna ten zawdzięcza życie – dodaje mł. chorąży Anna Galon, rzecznik prasowa komendanta Nadodrzańskiego Oddziału Straży Granicznej.
Mężczyzna dostał się na teren lotniska pokonując wysokie na 2,2 m ogrodzenie lotniska zakończone podwójną wiązką kolczastego drutu.
– Każda osoba, która chce się wedrzeć nie licząc się ze skutkami, oczywiście taką barierę może pokonać, choć ze szkodą dla własnego zdrowia – wyjaśnia Mariusz Wiatrowski, prezes portu lotniczego. - Ogrodzenie poznańskiego portu lotniczego spełnia wszystkie normy bezpieczeństwa.
Jak tłumaczy prezes Wiatrowski, ogrodzenie lotniska nie jest ogrodzeniem więzienia, tylko pierwszą i trudną do pokonania przeszkodą. Jeśli komuś uda się to zrobić, to ma do pokonania jeszcze inne elementy zabezpieczeń. Na lotnisku jest kilka różnych stref bezpieczeństwa i zanim zacznie się kogokolwiek z nich usuwać, najpierw trzeba go zidentyfikować: czy jest to osoba, która nie ma prawa przebywać w tym miejscu, czy też może być to pracownik, który nie ma przy sobie identyfikatora, albo znajduje się tam o niezgodnej z godzinami określonymi w grafiku porze.
Podobnie było i w przypadku sobotniego intruza. Został od razu zarejestrowany i przez cały czas był odizolowany przez służby ochrony lotniska, aż nie pojawiła się straż graniczna. W tym czasie zostały wstrzymane wszystkie operacje lotnicze - wieża została powiadomiona, wszystkie samoloty, który miały lądować na Ławicy, zostały w tzw. „holdingu”. W efekcie dwa samoloty linii WizzAir z Oslo i Sztokholmu wylądowały z opóźnieniem.
Gdy mężczyzna znalazł się w rejonie, w którym nie stały żadne samochody ani samoloty, można było go w pełni i bezpiecznie dla innych odizolować.
- Podjechały samochody służby ochrony lotniska, straży granicznej i policji – relacjonuje przebieg sobotniego incydentu ppłk Bogdan Sobczak, kierownik placówki straży granicznej w Poznaniu Ławicy. - Funkcjonariusze byli ukryci za pojazdami i oczekiwali na przyjazd kompanii antyterrorystycznej z negocjatorem. Jednak postępowanie sprawcy wymusiło na nas przyspieszenie działania. Nie mogliśmy pozwolić, aby ta osoba zagrażała bezpośrednio naszemu zdrowiu i życiu.
Gdy mężczyzna zaczął iść z podniesioną bronią zdecydowanym krokiem w stronę funkcjonariuszy - padł strzał ostrzegawczy.
- Spowodował on efekt psychologiczny. Osoba zdezorientowana padła na ziemię i wówczas nasz funkcjonariusz podbiegł do niego, obezwładnił w sposób bezpieczny – dodaje ppłk Sobczak.
Nie są znane motywy działania mężczyzny. Przedstawiciele straży granicznej mówią o „pobudkach osobistych”, nie chcą jednak zdradzić szczegółów. 29-latek, mieszkaniec województwa zachodniopomorskiego, był w niedzielę przesłuchiwany przez prokuratora.
Dziennikarze portalu gk24.pl dowiedzieli się, że zatrzymany w Poznaniu 29-latek mieszka w Świdwinie.
- Rzeczywiście, zatrzymany jest mieszkańcem Świdwina, a Poznań już zwrócił się do nas z prośbą o przeszukanie jego mieszkania. Ale to rutynowe czynności - przyznaje Waldemar Trzciński, komendant policji w Świdwinie.
29-latek nie był nigdy notowany przez policję. Był tylko kilkakrotnie legitymowany, dopuścił się też kilku wykroczeń drogowych.
- Materiał dowodowy przedstawiony przez straż graniczną wymaga uzupełnienia i dopiero wtedy będzie można przedstawić mu zarzuty – mówi w rozmowie z MM Moje Miasto Poznań Magdalena Mazur-Prus, rzecznik prasowa poznańskiej prokuratury okręgowej. – Prokuratura ma na to 48 godzin. Ten czas mija w poniedziałek.
Po zatrzymaniu intruza służby portu lotniczego wykryły w terminalu bagaż pozostawiony bez opieki. W związku z tym zarządzono ewakuację lotniska.
- Pozostawiony bagaż nie niósł ze sobą żadnego zagrożenia i nie pozostawał w żadnym związku z zatrzymaną osobą – wyjaśnia Hanna Surma, rzecznik prasowa poznańskiej Ławicy.
W bagażu znaleziono… kołdrę. Jak wyjaśnia prezes Mariusz Wiatrowski, zdarza się, że podróżni porzucają niezbyt cenny dla siebie bagaż, gdy okazuje się, że musieliby za niego dodatkowo zapłacić. A procedury przy takich pakunkach każdorazowo nakazują ewakuację terminala, traktując znalezisko jako potencjalne zagrożenie.
Zarówno przedstawiciele Straży Granicznej, jak i władze portu Poznań Ławica podkreślają, że przebieg całego zdarzenia był w pełni kontrolowany przez wszystkie odpowiedzialne służby i w żadnym jego momencie nie zaistniało zagrożenie dla pasażerów ani ruchu lotniczego. Całe zdarzenie trwało około 40 minut, zakończyło się w sobotę przed godz. 19.
Czytaj także: Zatrzymany z atrapą broni na poznańskim lotnisku 29-latek jest mieszkańcem Świdwina, gk24.pl
Znamy już przyczyny zachowania mężczyzny - czytaj więcej: |
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?