Autobusy MPK, jeżdżące ulicą Gdyńską oraz Bałtycką notują olbrzymie opóźnienia. Jeżdżą według rozkładu „na chybił trafił”, czyli jak autobus przyjedzie, to będzie.
- Wracam do domu. To nie ma sensu. Spóźnię się także na drugą lekcję – informuje matkę telefonicznie młoda dziewczyna, która po dotarciu autobusem linii nr 322 na Bałtycką wysiada i kieruje się na przystanek w kierunku domu.
Kolejna uczennica co kilka minut wydzwania do kogoś, głośno zastanawiając się, czy zdąży chociaż na geografię. Nie potrafi się zdecydować – jechać dalej czy wracać.
Pozostali pasażerowie z rezygnacją kontynuują podróż, kilka razy słychać, jak ktoś nerwowo nie wytrzymał i niecenzuralnym słowem odreagował stres. Kierowcy dla odmiany nerwy uspokajają częstym używaniem klaksonu.
W tej części miasta najgorzej sytuacja na drogach wygląda każdego ranka oraz po południu, gdy ludzie wracają z pracy, szkoły. Jedna z pasażerek twierdzi, że we wtorek długo czekała na przyjazd autobusu 322 na przystanku „Aleje Solidarności”. Autobus nie przyjechał o 17.59, 18.18. Dopiero pojawił się ten o 18.38.
- Przez most Lecha, gdzie jest wąskie gardło, jeździ nie tylko 322, ale także inne autobusy. Jednak tylko ten ciągle wypada lub spóźnia się – twierdzi pasażerka.
ZOBACZ:
POLECAMY:
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?