Na początku lipca 1932 roku do Wojewódzkiego Urzędu Zdrowia wpłynęło doniesienie na poznańskiego lekarza. Podpisany z imienia i nazwiska obywatel donosił o wykorzystywaniu pacjentów i serwowaniu im sporych dawek kokainy.
Padły nazwiska ofiar, daty przekazywania narkotyku i jego ceny. Lekarze byli zbulwersowani i oddali sprawę do prokuratury.
CZYTAJ:
Niemal natychmiast po otrzymaniu doniesienia policja wszczęła obserwację gabinetu Trutkowskiego. Działania operacyjne trwały kilka tygodni. To wystarczyło, by móc zatrzymać lekarza oraz dotrzeć do źródeł jego zaopatrzenia. 15 lipca do gabinetu doktora Kokainy zapukała policja. Był nakaz przeszukania i ogromne zaskoczenie podejrzanego.
W jego gabinecie znaleziono kilkadziesiąt torebek z kokainą. Lekarz został zatrzymany, a dalszy trop prowadził do apteki na poznańskim Chwaliszewie. To tam ów narkotyczny dealer otrzymywał spore dawki narkotyku, ponoć na potrzeby medyczne. Zabezpieczono recepty oraz dokumentację związaną z działalnością lekarza.
Można sobie wyobrazić zdumienie policjantów, gdy w mieszkaniu lekarza okazało się, że bardziej przypomina ono muzeum. Na ścianach wisiały dziesiątki starych obrazów, podłogi pokrywały piękne dywany, antyczne meble stały na każdym kroku. W schowkach komody odkryto sporą ilość starej biżuterii, a także weksle bankowe i akcje firm. Majątek lekarza był ogromny. Trutkowski przesłuchiwany przez policję wszystkiemu zaprzeczał. Złamały go dopiero kraty i odsiadka w areszcie. Pomogli też świadkowie. To oni opowiedzieli o działalności doktora Kokainy.
Odkryj Mroczny Poznań: Więcej historii z dreszczykiem
Lekarz miał spore wzięcie. Pracował na nie kilka lat i zdobył zaufanie mieszkańców. Ogłaszał się też w prasie. Swym pacjentom podawał początkowo niewielkie dawki kokainy, z czasem zwiększając jej ilości.
Uzależnieni od narkotyku pacjenci lgnęli do swego doktora jak pszczoły do miodu. Trutkowski częstował raz, dwa razy, a za trzecim kazał sobie płacić... antykami. Bardzo szybko jego mieszkanie przekształciło się w muzeum, zaś staroświeckie szkatuły pękały w szwach od biżuterii.
Swym działaniem lekarz doprowadził do nędzy kilka znanych poznańskich rodzin. Upadłość ogłosiło między innymi spore przedsiębiorstwo ze Śródmieścia. Jego właściciele sprzedali praktycznie wszystko, co posiadali, a gdy został im fortepian to i ten zamienili na kolejną dawkę "koki". Wydali wszystko. Fortepian stanął w centralnym miejscu mieszkania doktora Kokainy, który jednak nie miał słuchu za grosz i traktował go jak kolejny nabytek.
Doktor Kokaina został pozbawiony praw do wykonywania zawodu oraz otrzymał kilkuletni wyrok. Odsiedział go sumiennie. Co później się z nim działo, nie wiadomo...
Mroczny Poznań na Facebooku. Sprawdź!
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?