Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mroczny Poznań - Kto porwał i zamordował maturzystę?

Agnieszka Smogulecka
O uprowadzeniu i śmierci maturzysty ze Swarzędza informował w 1999 roku między innymi "Express Poznański"
O uprowadzeniu i śmierci maturzysty ze Swarzędza informował w 1999 roku między innymi "Express Poznański" Archiwum
19-letni Jan T. po raz ostatni był widziany żywy 25 maja 1999 roku. Trzy dni później znaleziono jego zwłoki. Sprawa od lat pozostaje niewyjaśniona.

Maj 1999 roku. Jan T. ze Swarzędza właśnie zdawał maturę. Gdy kolegów z Liceum Ogólnokształcącego im. Marii Magdaleny zdziwiło to, że nie pojawił się na egzaminie ustnym, rodzina już drżała ze strachu o jego przyszłość. Nie chodziło jednak o egzaminy, lecz o sprawę znacznie poważniejszą: chodziło o życie chłopaka.

- To jedna z poważniejszych spraw, którymi zajmowała się poznańska i wielkopolska policja w ostatnich latach. I do tej pory nie została odłożona na półkę. Wierzymy, że prędzej czy później uda się wyjaśnić zagadkę uprowadzenia i śmierci Jana T. - mówi Andrzej Borowiak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.

Jednak od lat sprawa pozostaje niewyjaśniona. - Chociaż prowadzone były bardzo szeroko zakrojone działania operacyjne, nie udało się ustalić, kto może stać za przestępstwem. Ale jeśli tylko pojawią się nowe tropy, postępowanie zostanie podjęte na nowo - zaznacza Andrzej Borowiak.

Ślad po nim zaginął

Jan T. zaginął 25 maja 1999 roku. Gdy wychodził z domu, miał na sobie sportowe buty i spodenki, koszulkę z krótkim rękawem. Ostatni raz zresztą był widziany na boisku sportowym oraz - jak podawali wówczas policjanci - przy pętli autobusowej w Swarzędzu na osiedlu Kościuszkowców. Było to około godz. 17.30.

Policja nigdy nie podawała dokładnych okoliczności zaginięcia Jana. Tłumaczono, że szczegółów nie można zdradzać ze względu na dobro śledztwa. W tamtych czasach plotkowano o tym, że ktoś mógł wywabić chłopaka z domu. Ale czy to prawda? Nawet teraz, choć od zbrodni minęły lata, a część policjantów, która wówczas pracowała nad sprawą, jest już na emeryturze, mundurowi ciągle nie chcą o tym mówić. - To zbyt istotne dla sprawy - przekonują.

ZOBACZ:

Wiadomo tylko, że właśnie 25 maja przed wieczorem ślad po 19-latku przepadł. Później jego rodzice odebrali tajemniczy telefon: Anonimowy rozmówca mówił, że Jan jest cały i zdrowy, ale za to, żeby był wolny, trzeba zapłacić.

Okup z okna pociągu

Rodzina od razu skontaktowała się z policją, rozpoczęła poszukiwania. Już wtedy jednak nie było pewne, czy anonimowy rozmówca nie kłamał mówiąc o tym, że Jan jest cały i zdrowy - nie pozwolił bowiem rodzicom porozmawiać z synem przez telefon.

- Od samego początku miałem jakieś złe przeczucia. Coś mi podpowiadało, że ta sprawa nie skończy się dobrze - wspomina emerytowany policjant.

Jak zawsze w podobnych sprawach, śledczy brali pod uwagę różne możliwości. Sprawdzali znajomych rodziców chłopaka, kolegów i koleżanki Jana, ale ciągle nie mieli jednoznacznych tropów. Zakładano też różne wersje rozwoju wydarzeń. Wszyscy jednak mieli nadzieję, że ten najczarniejszy scenariusz się nie spełni.

Okup (a chodziło o 300 tys. złotych) rodzina miała przekazać w ustalonym miejscu i czasie. Matka chłopaka miała wsiąść do określonego wagonu pociągu Poznań-Warszawa. Później miały zostać przekazane szczegółowe instrukcje: Kobieta usłyszała przez telefon komórkowy, że ma wyrzucić torbę z pieniędzmi w okolicach Antoninka. Wtedy jednak okazało się, że wskazany przez porywaczy pociąg jest klimatyzowany - nie udało się otworzyć okna, drzwi było zablokowane. Pieniędzy nie udało się przekazać.

- Na pierwszy rzut oka można sądzić, że porywacze niezbyt dobrze wszystko zaplanowali. Ja sądzę, że to nieprawda. Wiele rzeczy, o których nie mogę mówić, wskazuje, że dobrze opracowali plan uprowadzenia - mówi były kryminalny. - Inna rzecz, że w pewnym momencie, z jakichś przyczyn, prawdopodobnie sytuacja wymknęła się im spod kontroli...

Odkryj Mroczny Poznań: Więcej historii z dreszczykiem

Zwłoki po świerkami
Po nieudanej próbie przekazania okupu kontakt z porywaczami urwał się, choć bliscy Jana jeszcze wierzyli, że spotkają go żywego. Nadzieja umarła 28 czerwca. Tego dnia wieczorem, w lesie w pobliżu Murowanej Gośliny, jeden z miejscowych odnalazł zwłoki 19-latka.

- Bari poszedł za lisem - opowiadał mężczyzna "Expressowi Poznańskiemu". Bari to jego pies, który wywęszył ciało. - Poszedłem za nim. Potem Bari raz czy dwa razy szczeknął. Gdy podszedłem pod te świerki, zobaczyłem buty wystające spod gałęzi. Ktoś tam leżał na brzuchu. Pomyślałem, że śpi. Gdy zorientowałem się, że nie żyje, zadzwoniliśmy po policję. Myślę, że gdyby nie Bari, tego chłopca znaleźliby dopiero, jakby zbierali jagody.

- Poszliśmy tam, bo myśleliśmy, że to może być znajomy. Ale nikt go nie znał - mówili ludzie, którzy przyglądali się działaniom policji.

Tropy donikąd
Dość szybko ustalono, że były to zwłoki Jana T. Zabito go zaraz po uprowadzeniu. Medyk stwierdził, że chłopak zginął od ciosu nożem. Kto zabił nastolatka? Czy chłopak znał porywaczy i mógł ich zdemaskować? Mimo upływu lat, odpowiedzi na te pytania nie udało się znaleźć.

- Porywacze prowadzili z rodziną swoistą grę. Żądali okupu, choć wiedzieli, że Jan już nie żyje. Sądzili, że zarobią na tym nieszczęściu - wspomina Maciej Szuba, w tamtych latach naczelnik wydziału kryminalnego, obecnie prywatny detektyw. I dodaje, że wiele wtedy wskazywało, że sprawcy mogą pochodzić właśnie spod Poznania.

Na nic zdało się wyznaczenie wysokiej nagrody (100 tys. złotych) za pomoc w ujęciu sprawców porwania, a później zabójstwa. Policja długo szukała dziewczyny, która mogła wiedzieć coś o porwaniu Jana i była widziana 25 maja przy pętli na Kościuszkowców.

Poszukiwano także mężczyzny, który widziany był na dworcu w dniu, kiedy miało nastąpić przekazanie pieniędzy. Bezskutecznie. Sprawdzane były sygnały od mieszkańców (a informacji było wiele), wstrząśniętych sprawą. Zatrzymano nawet kilka podejrzewanych osób, ale ostatecznie wypuszczono je do domów.

Odkryj Mroczny Poznań: Więcej historii z dreszczykiem

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto