Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Myslovitz zagrał dla pyr

Krzysztof Nowicki
Krzysztof Nowicki
Rzucanie pyrą do celu, wojna na puree, potrawy z pyr - festyn Pyrlandia 2010 został zdominowany przez jedno warzywo.

Pyry były wszędzie - tak najkrócej opisać można to, co działo się w niedzielę, 5 września na poznańskich Łęgach Dębińskich. Do ziemniaka zaś przygrywały gwiazdy polskiej muzyki, z zespołami Myslovitz oraz Strachy na Lachy na czele.

- Podobał mi się Myslovitz, ale nie myślałam, że oni grają tak ostro - dzieliła się wrażeniami po koncercie Ania, która zespołu z Mysłowiz na żywo słuchała po raz pierwszy w życiu. - Trochę tylko nagłośnienie szwankowało, przynajmniej w moim odczuciu.

Podobne opinie odnośnie pracy dźwiękowców na Pyrlandii 2010 wcale nie należały do rzadkości, chociaż poznaniakom wcale nie przeszkadzało to w zabawie. Tuż przed zespołem Myslovitz publikę rozgrzał Pablopavo, znany z występów w zespole Vavamuffin. Ostatnim zaś zespołem, który tego dnia wystąpił na Łęgach była niezwykle popularna w Poznaniu formacja Strachy na Lachy.

Jednak nie samą muzyką tego dnia poznaniacy żyli. W stoiskach przed sceną można było dostać wiele smakołyków. Oprócz nieśmiertalnych na takich festynach gofrów, lodów i waty cukrowej spróbować można było najbardziej chyba znanej poznańskiej potrawy: pyry z gzikiem.

Choć atrakcja ta była wyjątkowo smaczna, to jednak nie wszyscy chcieli się nią delektować.

- Z chęcią bym sobie kupiła taką pyrę, ale odstrasza mnie cena. 9 złotych za jednego ziemniaka z odrobiną twarożku to małe przegięcie - przekonywała Magda, studiująca w Poznaniu. - Poza tym kolejka jest tak długa, że już mnie odstrasza.

Rzeczywiście, kolejki do różnych stoisk gastronomicznych mogły przerazić. Prym w tej dziedzinie wiodły stoiska z piwem, do którego trzeba było stać podwójnie: piwo było bowiem sprzedawane za specjalne żetony, które wpierw trzeba było zakupić w osobnej kasie.

- Masakra - mówił nam Adam, którego spotkaliśmy w jednej z kolejek po żetony. - Rozumiem różne wymogi bezpieczeństwa, ale mogli to lepiej rozwiązać. Ja co prawda dzisiaj pić nie będę, tylko wyświadczam koledze przysługę, ale jakbym się chciał napić piwa to już chętniej poszedłbym do jakiegoś sklepu, jeśli taki w pobliżu jest.

Na szczęście to rozwiązanie wybierało niewiele osób. Dzięki temu udawało się zachować porządek na tak dużej imprezie, a walające się na terenie festynu puste butelki i puszki można było policzyć na palcach jednej ręki.

Było to ważne, ponieważ na imprezie było mnóstwo dzieci. Niemal w każdym z rozstawionych namiotów dostępne były dla nich atrakcje, od malowania twarzy i układania puzzli na czas poprzez warsztaty artystyczne i bębniarskie a na małym plenerze artystycznym skończywszy. Jak zwykle na tego typu imprezach nie zabrakło również ogromnych dmuchanych zamków oraz... sprzedawców oferujących balony w różnych kształtach i kolorach.

Impreza zakończyła się pokazem sztucznych ogni. Następne Dni Pyrlandii już za rok.


Tym żyje miasto!
publikuj teksty, zdjęcia, wideo
Wygrywaj nagrody!
od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto