Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Na rybnej diecie

Barbara KOZŁOWSKA
W Polscew czasie Świąt Bożego Narodzenia po ryby - i to głównie karpie -ustawiają się kolejki. Bo ryby jadamy  właściwie tylko w tym okresie. Tymczasem lekarze zalecają, by rybę spożywać przynajmniej dwa razy w tygodniu.  Fot. P. Jasiczek
W Polscew czasie Świąt Bożego Narodzenia po ryby - i to głównie karpie -ustawiają się kolejki. Bo ryby jadamy właściwie tylko w tym okresie. Tymczasem lekarze zalecają, by rybę spożywać przynajmniej dwa razy w tygodniu. Fot. P. Jasiczek
Akwakultura to coś więcej niż rybactwo śródlądowe – mówi prof. Antoni Przybył, kierownik Katedry Rybactwa Śródlądowego i Akwakultury Akademii Rolniczej w Poznaniu. W Wielkopolsce są warunki, by ja rozwijać.

Akwakultura to coś więcej niż rybactwo śródlądowe – mówi prof. Antoni Przybył, kierownik Katedry Rybactwa
Śródlądowego i Akwakultury Akademii Rolniczej w Poznaniu. W Wielkopolsce są warunki, by ja rozwijać.

Akwakultura to młody kierunek produkcji ryb w wodach słodkich o znacznie wyższym poziomie intensywności niż w tym, z jakim mamy do czynienia w przypadku rybactwa śródlądowego. Z definicji akwakultura to chów i hodowla ryb oraz innych organizmów wodnych, jak skorupiaki, raki, ostrygi, kalmary, ryby, perłopławy. Jednak aby ten chów i hodowlę umieścić w systemie Akwakultury musi być spełniony jeden zasadniczy warunek.

– Proces produkcyjny musi być w pełni kontrolowany – mówi prof. Przybył. – Przy tradycyjnej hodowli w jeziorze też planuje się, zarybia, dba o oczyszczanie stawów i karmę. Jednak w porównaniu z Akwakulturą możliwości kontroli są tutaj niewielkie.

W Akwakulturze wszystkie elementy procesu produkcyjnego są pod kontrolą: optymalna gęstość obsady, potrzeby pokarmowe (takie receptury przygotowuje Katedra, kierowana przez prof. Antoniego Przybyła) oraz środowiskowe, temperatura wody i jej natlenienie, profilaktyka, zwalczanie chorób stadnych. Trzeba znać biologię gatunku. Do tak intensywnego chowu nie nadają się wszystkie gatunki ryb – dotąd uznano 100 gatunków różnych organizmów, jako przydatne do Akwakultury. Ponadto proces musi być zbudowany na racjonalnych zasadach.

Skazani na hodowlę

Różnica w osiąganych efektach jest zasadnicza. Przy tradycyjnej hodowli, w dobrych warunkach, tonę karpia uzyskuje się z około 12 tysięcy metrów sześciennych wody.Tymczasem w Akwakulturze z jednego metra sześciennego basenu można uzyskać około pół tony suma afrykańskiego.
Zdaniem prof. Przybyła jesteśmy skazani na akwakulturę. Już na początku lat 70. zauważono, że możliwości połowowe ryb z mórz i oceanów osiągnęły górny pułap 100 milionów ton ryb rocznie i on utrzymuje się do dzisiaj. Jednocześnie w bogatych krajach społeczeństwa przeorientowały się na dietę śródziemnomorską. Dlatego rozwinęły one i zintensyfikowały produkcję ryb i słodkowodnych i morskich – w morzu taka produkcja nosi nazwę marikultury. Potentatami na przykład w produkcji łososia są Norwegowie – 500 tys. ton tej ryby rocznie. Dla porównania – w Polsce produkujemy w ciągu roku 20 tys. ton karpia i 10 tys. ton łososia.

– Połowy morskie będą nadal utrzymane na poziomie tych 100 milionów ton rocznie – mówi prof. Przybył. – Uzupełni je 30 milionów ton pozyskanych z Akwakultury. Rocznie ta produkcja będzie wzrastać o 10 do 15 procent, by pokryć rosnące, światowe zapotrzebowanie na ryby.

Wstydliwy temat

Światowe, bo w Polsce – jak mówi prof. Przybył – wielkość spożycia ryb to temat wciąż wstydliwy. Statystyczny Polak zjada rocznie około 6 kg ryb, w tym zaledwie 1 kilogram słodkowodnych. W Portugalii spożycie ryb na jedną osobę rocznie wynosi 58 kg, a w basenie Morza Śródziemnego i w krajach skandynawskich 40 do 60 kg. Najwięcej ryb zjada w ciągu roku Japończyk – 70 kilogramów. Dlatego Japończycy nie mają problemu z zawałami i zatorami mózgu.

– Wartość odżywcza białka ryby nie ma sobie równej – mówi prof. Przybył. .

W ciepłej wodzie

Unia Europejska założyła, że do 2030 roku spożycie ryb w krajach członkowskich wyniesie średnio 25 kg na osobę rocznie. Aby osiągnąć taki poziom, musimy obniżyć koszty produkcji ryb – są zbyt drogie na naszą kieszeń. Intensywna i racjonalna produkcja w ramach Akwakultury może spowodować, że podaż będzie duża, ceny spadną i popyt wzrośnie. Taki system hodowli może też przywrócić oceanom, jeziorom i rzekom ginące gatunki.

W Wielkopolsce mamy już niewielki chów ryb w nowy systemie. Należy do nich ferma pstrągowa, taka jak dra Eugeniusza Bogdana w Oleśnicy koło Chodzieży, czy gospodarstwo rybne Marka Raczkowskiego, który opanował biotechnologie rorrodu i podcgowu szczupaka, brzany, suma czy siei. Zdaniem prof. Przybyła, Wielkopolska ma warunki do Akwakultury.

– Potrzebna jest ciepła woda, o kilka stopni wyższa niż w warunkach naturalnych – mówi prof. Przybył. – Można więc wykorzystać wody zrzutowe z elektrowni, na przykład w rejonie Konina, wody geotermalne, wykorzystanej wcześniej dla celów komunalnych i przemysłowych.

prof.Antoni Przybył

W profilu kwasów tłuszczowych tłuszczu ryb występują dwa unikalne kwasy nienasycone, które obniżają poziom cholesterolu i krzepliwość krwi. One decydują o tym, że Japończycy nie zapadają na schorzenia arteriosklerotyczne. Dlatego w Japonii na rozwój Akwakultury przeznacza się 15 miliardów dolarów rocznie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto