– Nasz blok, zbudowany trzy lata temu, jest pełen usterek. Ale ZKZL zamiast żądać ich naprawy od wykonawcy w ramach gwarancji, nie robi tego. Za chwilę gwarancja minie, a my zostaniemy z grzybami na spękanych ścianach, zardzewiałymi balkonami, bez oświetlenia klatki schodowej, w bloku omszałym, jakby stał dziesiątki lat w sercu lasu. A wtedy co usłyszymy? Nie mamy pieniędzy na remonty! Tak, jak słyszą lokatorzy starych kamienic – denerwują się Mirosław Korzeń i Ryszard Nowak, lokatorzy budynku.
O takich jak oni, wypisujących dziesiątki pism, próśb, a w końcu gróźb, mówi się „oszołomy”, „roszczeniowcy”. Nie dają urzędnikom spokoju, bo widzą, że źle się dzieje. Oni twardo twierdzą, że nie „dadzą się spacyfikować” obietnicami.
– To nie jest tak, że my nagle, po kilku latach, budzimy się, że są jakieś usterki. Zgłaszamy je i monitujemy od początku, gdy tu zamieszkaliśmy – mówi M. Korzeń.
Na przykład w suszarni zawory były tak pozakręcane, że w środku lata nie dało się ich ruszyć. Non stop grzały kaloryfery. Ale to i kilka innych spraw, jak zupełny brak oświetlenia przed blokiem, udało się załatwić.
– Najważniejsza dla nas jest sprawa przeciekającego daszku nad wejściem do klatki i wiatrołapem – mówi M. Korzeń.
Przecieki pojawiają się na ścianie przeciwległej do spadu daszku. Stąd wniosek, że zła musi być jego izolacja. Zaciekają ściany, skrzynki na listy i kable elektryczne.
– Wysiada prąd. Nie mamy oświetlenia na klatce, w wiatrołapie i lampach zewnętrznych, nie działa domofon. Kiedy zapadają ciemności wandale mają raj – skarży się Korzeń. Kilka dni temu domofon zdewastowano. Starsi ludzie boją się wychodzić po zapadnięciu zmroku.
– Gdyby daszek zrobiono w ubiegłym roku, nie byłoby dalszych kosztów – mówią lokatorzy.
Jak dowiadujemy się w ZKZL, wykonawca budynku twierdzi, że został on wykonany zgodnie z projektem. Przyczyną przeciekania jest zła konserwacja rury i kratki odciekowej. Rzecz jednak w tym, że tam, gdzie jest odciek – przecieku nie ma.
– Tu jest mnóstwo dziwnych rzeczy. To że pękają ściany jeszcze jesteśmy w stanie zrozumieć, ale że w mieszkaniach mamy znów grzyba, nawet po naprawach i zabiegach ze strony wykonawcy, to już jest denerwujące – podkreśla Ryszard Nowak.
Lokatorzy wskazują też, że do tej pory nie usunięto skutków trzykrotnego zalania piwnic, pleśń i grzyb sięgają do wysokości pół metra od podłogi. Kontenery na śmieci stoją tak blisko (około 1-1,5 metra), że mieszkańcy lokali z parteru czy pierwszego piętra mogliby wyrzucać kubły nie wychodząc z domu. A ich widok z okien to albo ogrodzenie techniczne z blachy (w okolicy nie buduje się już nic od połowy roku), albo nieotynkowana ściana stacji TP S.A.
Jak się dowiedzieliśmy, sprawa daszku już jest rozwiązywana.
– Gdy tylko pogoda pozwoli zaczniemy go naprawiać, bo tak dłużej być nie może – mówi Lech Walaszczyk, kierownik Biura Obsługi Mieszkańców numer 2 w MPGM. Do takich ustaleń doszło po rozmowach z ZKZL.
– Faktycznie uzgodniliśmy z zarządcą, że jeszcze w tym tygodniu ta naprawa musi zostać wykonana. Kosztami obciążymy wykonawcę. Część usterek w tym budynku została już usunięta, ale jeszcze dodatkowo wyślemy tam naszego pracownika, by określił stan budynku – pociesza lokatorów bloku przy ulicy Nadolnik 10, Magdalena Gościńska, rzecznik prasowy ZKZL.
Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?