Wszystko zaczęło się w marcu tego roku, gdy członkowie Naszości przybyli na sesję sopockiej Rady Miasta. – Przyszliśmy w strojach piratów, aby prezydentowi wręczyć papugę, która razem z nami krzyczała „Jacek Karnowski największym piratem morskim!” – relacjonuje Piotr Lenin-Lisiewicz. – Oddaliśmy hołd temu największemu rozbójnikowi, pod banderą którego chcielibyśmy służyć. Udało nam się wręczyć wszystkie prezenty, ale pojawił się jakiś facet, który powiedział, że mamy wyjść.
Poznańsko-sopoccy piraci poprosili, żeby wskazał jakieś miejsca, gdzie mogliby usiąść.
- Nie wyznaczył takiego miejsca, więc usiadłem obok niego – wspomina Lisiewicz. – Potem się okazał przewodniczącym Rady Miasta. Ale skoro nie chciał żebyśmy przebywali na sali, wyszliśmy na zewnątrz.
Tam happenerzy zostali spisani i zbadani alkomatem.
- Wśród dziewięciu osób, osiem okazało się mieć 0,00. Mówię o tym ze wstydem bo to dla nas stan nienaturalny – przyznaje Lisiewicz. – Jeden był tylko w stanie naturalnym, jakieś dwa piwa u niego wykazano.
Przez rok się nic nie działo. A przed świętami, „jako prezenty świąteczne” (według słów happenerów) do trzech osób poczta dostarczyła wyroki nakazowe. Happenerzy zostali skazani na 30 godzin ograniczenia wolności polegającej na bezpłatnej pracy na rzecz sopockiego Zakładu Oczyszczania Miasta. Wszyscy skazani wybierają się do Sopotu. Przede wszystkim aby złożyć zażalenia od wydanych zaocznie wyroków, ale także po to, aby oczyścić miasto ze wszystkich możliwych śmieci.
- Rozpoczniemy od Urzędu Miejskiego – zapowiada Piotr Lisiewicz. – Co ciekawe, sędzia która wydała wyrok w naszej sprawie nazywa się Anna Potyraj. I wydaje mi się, że jest to wyrok uzasadniony: mamy potyrać. Gdyby się nazywała Zapłać, byśmy dostali grzywnę. A gdyby się nazywała Zapuszkuj, to wolę nie myśleć…
We wtorek happenerzy z Naszości postanowili urządzić ćwiczenia terenowe w sprzątaniu, na które zaprosili także poznańskich dziennikarzy. Jeden z poznańskich kontenerów na śmieci przy ul. Bukowskiej, stał się „tymczasowym domem” skazańców. Piotr Lisiewicz zaprezentował się w pomarańczowym uniformie kupionym specjalnie jako roboczy strój skazańca (za 20 zł) oraz w czapce w stylu „Słońce Peru” (kupionej za złotówkę na rynku Jeżyckim). Nie zabrakło okrzyków („Z nowym rokiem – z nowym wyrokiem”, „Jestem szczurem śmietnikowym – taki wyrok jest sądowy”, „Nie boimy się tej zimy! Cały Poznań oczyścimy!”, „Dla niego łapówa, mieszkanie w kamienicy! Dla nas za karę sprzątanie ulicy!”), piosenek („Sama se Anna potyraj”, „Jacek Karnowski – najczystszy prezydent polski”) i „wykwintnego menu” przygotowanego specjalnie z myślą o przedstawicielach prasy.
- Jak was dobrze ugościmy, to o nas dobrze napiszecie – mówi Piotr Lisiewicz. – Mamy tutaj skórę od banana, obierki od ziemniaka.
Jako napój podano denaturat „o najdelikatniejszym bukiecie zapachowym”.
Już wkrótce na MM Moje Miasto Poznań relacja filmowa z happeningu Akcji Alternatywnej Naszość.
Zobacz wideo z akcji Naszości: |
Przeczytaj także: |
Operator skazany za... filmowanie? Sopocki sąd skazał członków Naszości za demonstrację w tamtejszym Urzędzie Miasta. Za winnego uznano również człowieka, który tylko filmował całą akcję. |
Zobacz relacje z innych akcji Naszości: |
Wesoły patrol ratowników z "Naszości" Piotr Lisiewicz i jego koledzy z Naszości w strojach ratowników próbowali uratować "komunistycznych towarzyszy przed zatonięciem". Zapraszamy do obejrzenia wideo. |
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?