Radek Rakowski: Pomijając „Sztos” to „1920. Bitwa Warszawska” była pani debiutem fabularnym.
Natasza Urbańska: „Sztos”? Kto to pamięta? (śmiech)Teraz jest faktycznie mój debiut na wielkim ekranie. U wielkiego mistrza, w mega produkcji i od razu główna rola…
Jak się dostaje główną rolę u Jerzego Hoffmana?
Boże. Byłam stremowana. Jak dostałam zaproszenie na casting to nie wierzyłam, że oni chcą mnie zaprosić. Przecież nie jestem aktorką filmową, jestem aktorką musicalową, teatralną. To jest trochę inna technika grania. Gdy pan Jerzy się zdecydował to do pierwszego klapsa nie wierzyłam, że to się dzieje, że takie szczęście mnie spotkało. I że będziemy mogli się spotkać na planie i razem pracować. Czy ja podołam oczekiwaniom pana Jerzego? Okazało się, że Jerzy Hoffman jest cudowny, ciepły, kocha pracowac z aktorem. Życzyłabym sobie jeszcze pojawić się na planie u pana Jerzego.
Co było najtrudniejsze w roli Oli w „Bitwie Warszawskiej”?
Zanim przystąpiliśmy do zdjęć ja już miałam swoje wyobrażenia co będzie najtrudniejsze. Najbardziej obawiałam się scen aktorskich, scen na poligonie. A okazało się, że najtrudniej jednak było w kabarecie, czego się w ogóle nie spodziewałam. Miałam tam takie dość duże wyzwanie aktorskie w piosence „Rozkwitały pąki białych róż”, gdzie musiałam na mocnym wzruszeniu, płaczu, na wysokiej emocji, na próbie pozbierania się na tej piosence musiałam ją zaśpiewać. Kosztowało to mnie wiele, bo - jak już weszłam w ten stan – okazało, że Sławek (Idziak - operator kamery - przyp. RR) mówi: „Dobrze Natasza. Masz 20 minut, bo nam się kamera rozstroiła”. Jak to?! Dwadzieścia minut? Ja teraz mogę! Po czym za 20 minut słyszę „Dobrze, Nataszka, to mamy to. Nataszka Gotowa jesteś?” A ja kompletnie nie mogła się pozbierać żeby wrócić do tego stanu. To było trudne techniczne aktorskie zadanie. Super! Bo to była dla mnie próba pokonania bariery troszkę wstydu, przy tej całej ekipie. Troszkę walka wewnętrzna ze sobą. Chyba tam miałam najtrudniej.
A jak się zjednuje ekipę. Dziś, zarówno Sławomir Idziak, jak i Krzesimir Dębski (kompozytor muzyki do filmu „1920. Bitwa Warszawska” – przyp. RR) mówili, że są pani giermkami.
Jestem zachwycona współpraca. Nie spodziewałam się, że ludzie są tak otwarci. Z każdym następnym dniem dostawałam takie znaki od ekipy, że jest OK., że idzie to w dobrym kierunku, że „jesteśmy z tobą”. Jak pan Sławomir mówi „Tak Natasza. To jest prawda. Kamera cię kocha”, to dodaje skrzydeł, chcesz jeszcze, żeby te zdjęcia nigdy się nie kończyły.
Pani następne plany aktorskie?
Przede mną największe wyzwanie – Pola Negri. Wcielić się w Polę, zagrać ja, sprostać oczekiwaniom chyba najsurowszego jak dotąd z reżyserów. (Musical o Poli Negri reżyseruje Janusz Józefowicz, prywatnie mąż Nataszy Urbańskiej – przyp. RR) To będzie także trudne wokalnie, dlatego już ćwiczę. Janusz Stokłosa już napisał muzykę. Bardzo się cieszę na to wyzwanie. A już w grudniu premiera. Grafik jest bardzo napięty – tak się składa, że wszystkie te projekty są w jednym momencie, ale to jest piękny moment dla aktora.
Przeczytaj więcej o filmie Jerzego Hoffmana "1920. Bitwa Warszawska" |
Natasza Urbańska na premierze filmu "1920. Bitwa Warszawska” w Poznaniu Byli żołnierze w historycznych strojach i twórcy filmu. Pierwsi poznaniacy zobaczyli najnowszy obraz Jerzego Hoffmana. |
Bitwa Warszawska a sprawa poznańska W najnowszym filmie Jerzego Hoffmana „1920. Bitwa Warszawska” wątek poznański pojawia się dwa razy. I jeden z nich wywoła w Poznaniu z pewnością wiele dyskusji. |
Instahistorie z VIKI GABOR
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?