O śmierci artysty poinformowali przedstawiciele zarządu fundacji.
- Nie wierzymy w to. Nie chcemy w to uwierzyć. Napisać jest to bardzo, bardzo trudno
- piszą przedstawiciele zarządu Fundacji Sceny na Piętrze Tespis.
- Odszedł Człowiek, którego nie sposób będzie zastąpić. Rodzinie składamy najszczersze wyrazy współczucia.
- dodają.
Czytaj też: Romuald Grząślewicz: Nie robię planów wieloletnich, żeby nie rozśmieszać Pana Boga
Zaczynał w studenckim Teatrze Nurt...
- Równolegle z Nurtem istniał kabaret meloliteracki Krzesło, z którym z jednym z programów zdobyliśmy nagrodę na festiwalu w Opolu - wspominał po latach w wywiadzie dla Głosu Wielkopolskiego. (Przeprowadzał go nieżyjący już red. Marek Zaradniak. - Przez krótki okres miałem kontakt z Bogdanem Głuszczakiem i Pantomimą Głuchych. Była to piękna szkoła świadomości ciała i gestu. W Estradzie Poznańskiej działał objazdowy Teatr Rozmaitości, w którym uczestniczyłem w kilku realizacjach m.in. w widowisku „Pan Bogusławski” na 200. rocznicę powstania sceny narodowej. Potem były realizacje własne małych form teatralnych i literackich, m.in. z Piotrem Sowińskim pod skrzydłami Poznańskiego Towarzystwa Muzycznego im. Henryka Wieniawskiego.
Działał również w Teatrze Kuźnica. Aż blisko 30 lat temu został szefem Sceny na Piętrze Estrady Poznańskiej.
W marcu 1991 przyszła od ówczesnego dyrektora Estrady Zbigniewa Łankiewicza propozycja uruchomienia nieczynnej wtedy Sceny na Piętrze. Po telefonie do Zdzisława Wardejna, z którym znałem się jeszcze z czasów poznańskiego Eksperymentalnego Teatru Kuźnica, pojechałem do Warszawy. Pracował on wtedy z Romanem Wilhelmim nad monodramem „Sammy”. Zaproponowali mi, że mogą zrobić premierę w Poznaniu, co mnie ucieszyło. Zostałem jeszcze dwa dni w Warszawie i zadzwoniłem do Tadeusza Łomnickiego i zaproponowałem, aby przyjechał z „Ostatnią taśmą Krappa”. Siłą rozpędu dotarłem do Marka Kondrata, który razem z Anną Majcher zrealizowali w Teatrze im. Kochanowskiego w Opolu „Kochanka” Pintera, a Marek Walczewski z Małgorzatą Niemirską przyjechali z „Katarzyną II” . W ten sposób od kwietnia do czerwca zapełniłem sezon - wspominał.
Z okazji 25-lecia Sceny na Piętrze udzielił Głosowi wywiadu, w którym mówił:
Byłbym nieuczciwy, gdybym powiedział, że nie myślę co dalej. Już nie robię planów wieloletnich, żeby nie rozśmieszać Pana Boga.
- Był aktorem, scenarzystą, reżyserem, poetą i autorem książki. Nie spotkałam człowieka, który tak by cenił i kochał artystów. To nie był jedynie dyrektor, działacz, miał on swoją wierną publiczność, która przychodziła nie tylko na spektakle, ale też po to, by się z nim zobaczyć. Zawsze stał w drzwiach, witał każdego widza, większość z nich znał po imieniu i nazwisku, potrafił z nimi rozmawiać o sprawach rodzinnych
– mówi Elżbieta Podolska, wiceprezeska Fundacji Scena na Piętrze.
Dodaje:
- Prywatnie był świetnym gawędziarzem, potrafił opowiadać anegdotki. Zawsze był też bardzo elegancki: nosił spodnie wyprasowane na kant, kolorowe marynarki, wypastowane buty.
Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]
Stellan Skarsgård o filmie Diuna: Część 2
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?