Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Niechciany pacjent

Danka PAWLICKA
Dyrektor Jacek Kościjański ze szpitala w Obornikach przez kilka godzin walczył o umieszczenie pacjenta w... poznańskim szpitalu. Fot. T. Rytych
Dyrektor Jacek Kościjański ze szpitala w Obornikach przez kilka godzin walczył o umieszczenie pacjenta w... poznańskim szpitalu. Fot. T. Rytych
Skomplikowane złamanie ręki w dwóch miejscach i potworny ból nie są wystarczającym powodem dla poznańskich szpitali, aby takiemu pacjentowi udzielić pomocy.

Skomplikowane złamanie ręki w dwóch miejscach i potworny ból nie są wystarczającym powodem dla poznańskich szpitali, aby takiemu pacjentowi udzielić pomocy. Przekonał się o tym mieszkaniec Obornik, któremu takie nieszczęście przytrafiło się w sobotę.

Karetka pogotowia przewiozła mężczyznę do obornickiej lecznicy, ale dyżurujący tam lekarz po obejrzeniu urazu uznał, że złamanie jest na tyle poważne i skomplikowane, że dla chorego będzie lepiej, jeżeli trafi do wyspecjalizowanego ośrodka urazowego w Poznaniu. Nie przewidział jednak, że podejmuje się zadania niewykonalnego. Intuicja kazała mu najpierw chwycić za telefon, aby nie narażać jęczącego z bólu człowieka na niepotrzebną jazdę. W Wojewódzkim Szpitalu przy ul. Juraszów w Poznaniu usłyszał, że na taką pomoc wybrał nieodpowiedni, bo weekendowy dzień. Zatelefonował więc do szpitala MSW, licząc, że z Obornik jest to druga w kolejności lecznica, do której karetka będzie miała najkrótszą drogę. Tutaj jednak zadano mu pytanie, czy cierpiący pacjent jest w mundurze. Niestety, mógł się tylko wykazać służbą cywilną dla RP, toteż został odprawiony z kwitkiem. Zdesperowany lekarz wykręcił numer poznańskiego szpitala przy ul. Szwajcarskiej. Znowu nic, bo jak się okazało, ta część Poznania nie obejmuje obornickiego rejonu. Medyk wpadł w popłoch i wyrwał od obiadu dyrektora, aby ten, skoro kieruje szpitalem, zajął się problemem znacznie trudniejszym: ulokowaniem pacjenta, którego nie można zapisać na listę planowanych zabiegów z terminem na 22. grudnia br.

- O mało się nie zagotowałem, gdy lekarz opowiedział mi o swoim kłopocie, bo zaraz przypomniała mi się rozmowa z WOW NFZ. Kiedy spytałem w funduszu, dlaczego znowu mam mniejszy kontrakt, usłyszałem, że z Obornik do Poznania jest tylko 20 km, więc pacjenci tam mogą (i będą) jeździć na leczenie – mówi Jacek Kościjański, dyrektor obornickiego szpitala. Po koleżeńsku, bez emocji i nerwów dyrektor ponownie zatelefonował na ul. Szwajcarską, aby już po ludzku prosić i po koleżeńsku nalegać na przyjęcie pacjenta: - Sam jestem chirurgiem ale z pokorą oceniłem uraz, który przerastał warunki naszego szpitala. Dlatego podjęliśmy decyzję, aby szukać pomocy w specjalistycznym oddziale – usprawiedliwia się dyrektor.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Policja podsumowała majówkę na polskich drogach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto