Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

(Nie)pora na norki

Monika KACZYŃSKA
Naukowcy są zgodni, że norki amerykańskie, gdy wydostaną się na wolność znacząco zmniejszają populację ptaków wodnych i błotnych, śpiewających i wielu innych.  Fot. A. Szozda
Naukowcy są zgodni, że norki amerykańskie, gdy wydostaną się na wolność znacząco zmniejszają populację ptaków wodnych i błotnych, śpiewających i wielu innych. Fot. A. Szozda
W Sroczynie w gminie Kiszkowo miała powstać ferma norek. Rok od uprawomocnienia się pozwolenia na budowę mieszkańcy zaprotestowali. Starosta wstrzymał prace. Inwestor odwołuje się i grozi sądem.

W Sroczynie w gminie Kiszkowo miała powstać ferma norek.
Rok od uprawomocnienia się pozwolenia na budowę mieszkańcy zaprotestowali.
Starosta wstrzymał prace. Inwestor odwołuje się i grozi sądem.

Nie mogę uwierzyć, że to się dzieje naprawdę- mówi Adam Domagała, udziałowiec spółki „Norex” budującej fermę - Przecież mieliśmy wszystkie potrzebne, prawomocne dokumenty. Zainwestowaliśmy kilkaset tysięcy euro i nagle
takie decyzje.

- Nic o tym nie wiedzieliśmy - mówi Piotr Staszczak - przewodniczący i jeden z inicjatorów nieformalnego Społecznego Komitetu Obrony Mieszkańców Sroczyna i Okolicznych Wsi przed Katastrofą Ekologiczną - Decyzje zezwalające na tę inwestycję były wydawane cichaczem. Zrobimy wszystko by nie dopuścić do powstania fermy.

Wszystko było tak dobrze...

Koncepcja powstania fermy norek w Sroczynie nie jest nowa. Już w 2000 roku obecni udziałowcy spółki „Norex”, obecnie budującej fermę kupili w Sroczynie zrujnowane gospodarstwo. - Wójt gminy Kiszkowo dokładnie wiedział co planujemy i sam nam je wskazał.- opowiada Domagała - Gdybyśmy spotkali się z jakimkolwiek oporem poszlibyśmy gdzie indziej. Wspólnicy otrzymali najpierw decyzję o warunkach zabudowy, a w listopadzie 2001 roku pozwolenie na budowę. Kilka miesięcy przed upływem jego ważności - w sierpniu 2003 roku rozpoczęli prace. Pierwsze zakontraktowane norki miały trafić do także zamówionych klatek w listopadzie tego roku. W lipcu zaczęły się protesty.

...i tak się popsuło

- Wydałem decyzję o warunkach zabudowy zgodnie z prawem - twierdzi Wojciech Kilanowski - wójt gminy Kiszkowo - Stwierdziła to także Komisja Rewizyjna
W 2001 roku, kiedy pozwolenie na budowę było wydawane prawo nie wymagało konsultacji społecznych, a jedynie ogłoszenia o wydaniu decyzji na tablicy w urzędzie. Ten warunek został spełniony.
Tym niemniej 3 sierpnia tego roku wójt postanowił wznowić postępowanie w sprawie prawomocnej decyzji o warunkach zabudowy i wystąpić do starosty o wstrzymanie prac na budowie. Ten do wniosku się przychylił. Inwestor odwołał się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego od decyzji wójta i do wojewody od decyzji starosty.

Na nos

Społeczny Komitet Obrony Mieszkańców Sroczyna i Okolicznych Wsi przed Katastrofą Ekologiczną z Piotrem Staszczakiem na czele zarzuca wójtowi i inwestorom manipulowanie danymi. - Dokument, który wydał wójt mówi o 10 tysiącach matek, wspólnicy z „Norexu” mają ocenę oddziaływania na środowisko dla 5 tysięcy sztuk. -mówi. Inne zarzuty dotyczą samej oceny oddziaływania na środowisko - m.in zaniżonej wagi odchodów norek i sposobu ich zagospodarowania, a także potencjalnego fetoru i zagrożenia jakie będą stanowić zwierzęta dla okolicznej przyrody.
Według Domagały te zarzuty są bezpodstawne - To, że w pozwoleniu na budowę zapisano o połowę mniej zwierząt niż w decyzji o warunkach wynika właśnie z oceny wpływu na środowisko. Ekspert uznał, że na tej powierzchni, w tych warunkach 5 tysięcy matek to liczba optymalna. Na tyle dostaliśmy pozwolenie i tyle planujemy trzymać. Nie widzi też powodów, by podważać inne części opinii.
W pobliskim Pawłowie, gdzie od roku funkcjonuje ferma z kilkakrotnie większą liczbą zwierząt nawet na jej terenie trudno wyczuć jakikolwiek zapach. O fetorze w całej wsi mówić nie sposób. Domagała zapewnia, że w Sroczynie problemu w ogóle nie będzie - Tu nawet nie będziemy przygotowywać karmy, odchody wszędzie są regularnie uprzątane. Nie ma co śmierdzieć.

Droga przyroda

Naukowcy są zgodni, że norki amerykańskie, gdy wydostaną się na wolność znacząco zmniejszają populację ptaków wodnych i błotnych, śpiewających i wielu innych. Już stanowią problem w okolicach Stawów Kiszkowskich, parkach krajobrazowych Promno i Puszcza Zielonka. - Wszędzie na świecie w okolicach ferm norek jest więcej niż gdzie indziej.- mówi Paweł Śliwa -ornitolog z PTOP „Salamandra” - W okolicy funkcjonuje już kilka, więc zastanawiałbym się czy warto ryzykować jeszcze jedną.

Bezpieczeństwo przyrody może jednak gminę sporo kosztować. - Działałem na mocy prawomocnych pozwoleń - twierdzi Domagała - Jeśli nie zacznę produkcji - wystąpię o odszkodowanie od gminy. W grę wchodzi ponad milion złotych. Jeśli, co bardzo prawdopodobne, Domagała wygra - zapłacą je podatnicy z Kiszkowa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: (Nie)pora na norki - Poznań Nasze Miasto

Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto