Na pierwszy rzut oka niczym nie różnią się od kolarzy, jakich zobaczyć można na profesjonalnych zawodach. No, może rower jest inny. Tandem. Dwie kierownice, dwa siodełka i dwa łańcuchy. Jest więc o dobry metr dłuższy od normalnej wyścigówki.
Dopiero, gdy zawodnicy zdejmą kolarskie okulary... widać, że część z nich to niewidomi. Od piątku do niedzieli na Torze Poznań i szosach Rokietnicy oraz Tarnowa Podgórnego ścigali się kolarze niedowidzący i niewidomi (w parach z pełnosprawnymi).
Zobacz także: Najlepsi polscy kierowcy rajdowi znów na Torze Poznań [ZDJĘCIA]
Przyjechali z różnych miast w Polsce, a także z Białorusi i Niemiec. Zmagali się między sobą, ale i z chłodem, deszczem i wiatrem. Gdyby nie pogoda, byłoby nie dwadzieścia zespołów, a dwa razy tyle. Na starcie można było zobaczyć złotych medalistów Mistrzostw Świata - Arkadiusza Garczarka i Przemysława Wegnera z klubu Razem Poznań, a także kolarza, który pięć lat temu ścigał się w barwach Mróz Borek Wielkopolski, czyli Dariusza Wojciechowskiego.
Prekursorem wyścigów osób niewidomych w Polsce jest poznaniak Ryszard Kożuch. Na rowerze jeździ od 25 lat. Ścigał się w Belgii, gdy w Polsce o tym nie myślano.
- Sport nie pozwala niewidomemu zamknąć się w domu, zasklepić w się w sobie. Mobilizuje do wysiłku i daje ogromną satysfakcję - mówi Ryszard Kożuch, zawodnik i organizator zakończonego wyścigu.
Obecnie tandemy przeżywają kryzys spowodowany mniejszymi środkami na sport osób niepełnosprawnych. A kolarstwo tanie nie jest . Rower kosztuje 6 tys. zł. Kryzys odczuwalny jest też za granicą, gdzie na wyścigi przyjeżdża mniej zespołów.
Policja podsumowała majówkę na polskich drogach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?