Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Niezapomniane wyprawy w zasięgu ręki - wywiad

Joanna Błaszkowska
Joanna Błaszkowska
Poznańscy studenci - podróżnicy opowiadają o planach na czwarte już wspólne wakacje oraz o pomysłach na ciekawy i prawie nic nie kosztujący wypoczynek.

MM Poznań - Jakie podróże zaplanowaliście na tegoroczne wakacje?
Jacek Stanisławski - Ja właśnie wróciłem z jednej podróży. Przez 3 tygodnie pływałem na żaglowcu "Fryderyk Chopin". Podróżowaliśmy z Kilonii przez Norwegię i Szwecję do Szczecina.
- A jak zamierzacie spędzić pozostałą część lata?
Agnieszka Sokolnicka - Najpierw jedziemy na tydzień do Włoch na via ferrata (czyli na drogę wspinaczkową ubezpieczoną liną, stopniami, drabinką i mostami - wyjaśnienie JB). Chcemy połączyć góry ze zwiedzaniem.
JS - Od rana do wieczora będziemy wędrować i wspinać się, czyli bierzemy uprzęże i cały sprzęt asekuracyjny. Nocować będziemy na campingu albo w górach. Raczej na campingu.
- Dlaczego chcecie się wybrać akurat tam?
JS - Góry zawsze bardzo nas kręciły, a teraz chcemy spróbować bardziej "kwalifikowanej" turystyki górskiej, czyli ubezpieczonych dróg wspinaczkowych. Jest to taki włoski odpowiednik Orlej Perci, tylko że trasy są dużo trudniejsze i potrzebna jest większa ilość zabezpieczeń.
- A wspinaliście się kiedyś w podobny sposób?
AS - Tak właściwie jest to zupełna nowość. Wcześniej chodziliśmy trochę po Tatrach i po Orlej Perci, ale to na pewno nie to samo. Teraz trzeba będzie wspinać się w kaskach i uprzężach...
JS - Chcemy zasmakować takiego trochę bardziej poważnego podejścia do gór, bo to może być jakiś przyczynek do przyszłej wspinaczki. Chcemy zobaczyć, jak się będziemy zachowywali, kiedy będziemy mieć pod sobą 300 metrów wolnej przestrzeni.
- Chodziliście wcześniej na kursy wspinaczkowe? Na ściankę?
JS - Chodziliśmy na ściankę. Ja miałem też trochę praktyki w przepinaniu się na stalowych linach kiedy byłem na żaglowcu. Maszty mają 40 m wysokości... Ale to na pewno nie będzie to samo. Wiele osób z tych, które mówiły, się się wspinają, na żaglowcu nie dawało rady, albo odwrotnie. Także zobaczymy.
AS - Ja wspinałam się trochę na obozach harcerskich i także w Poznaniu, na Cytadeli.
- Jak wysoko będziecie się wspinać każdego dnia?
JS - To wychodzi około 1 km wejścia i tyle samo zejścia. Będzie to od 7 do 12 godzin chodzenia z plecakiem dzień w dzień.

- A jak będzie wyglądała następna wyprawa?
AS - To będzie miesiąc jeżdżenia na dwóch kółkach po Słowacji, Rumunii i Ukrainie.
- Czy planujecie zwiedzić tam jakieś konkretne miejsca?
JS - Będziemy się starali przemykać przez jak najmniejsze wioski, żeby omijać miasta, bo one nas niekoniecznie bawią. Jedziemy w Góry Fogarskie, czyli w najwyższesze pasmo gór w Rumunii i tam chcemy spędzić 5 dni, wchodząc przede wszystkim na Moldoveanu, czyli najwyższy szczyt Fogaraszy, który ma 2,5 tysiąca metrów. Napewno przyda się nam zaprawa, jaką dostaniemy za tydzień we Włoszech! Potem znowu wsiadamy na rowery i jedziemy na Ukrainę, i tam będziemy chodzić po Gorganach.
- Dlaczego wybraliście akurat ten kierunek?
AS - Tak właściwie chcieliśmy jechać na Kaukaz, na Elbrus. Wszyscy odradzali nam jednak wyjazd tam bez znajomości języka rosyjskiego. Poza tym chcieliśmy podjechać pod Elbrus rowerami i wszyscy dookoła patrzyli na to jakoś tak krzywym okiem.
JS - Chcieliśmy właśnie połączyć jeżdżenie na rowerach z chodzeniem po górach i to nam się uda, gdyż przez miesiąc będziemy właśnie to robić, i to w dodatku w krajach, których wcześniej nie widzieliśmy, i w których jest w miarę tanio. Nie będziemy musieli wydawać fortuny na bilety lotnicze, bo do granicy polsko-słowackiej dostaniemy się pociągiem, a potem już będziemy przemykali na rowerach. Będziemy wydawać pieniądze tylko na kupno jakiegoś jedzenia po drodze, bo śpimy w namiocie.
- Czy sposób waszego podróżowania, czyli rowery i namiot, jest właśnie taki, że Was to fascynuje, czy też decydują o tym może czynniki ekonomiczne?
AS - Przede wszystkim to nas fascynuje. Ale aspekt ekonomiczny też w jakimś stopniu decyduje, bo chcemy wyjechać na jak najdłużej najmniejszym kosztem. Poza tym kiedy będziemy się poruszać na rowerach, możemy lepiej poznać kraj, bo wszystko będzie przemykało w zwolnionym tempie.
JS - Kiedy planujemy wyjazd, wszystkie czynniki typu środki transportu, gdzie, za ile i na jak długo - zaczynają się w ciągu tygodnia lub dwóch zazębiać. Kiedy na przykład decydujemy, że jedziemy gdzieś na rowerach, to wtedy zaraz wiemy, że to nam zajmie więcej czasu, więc wtedy sprawdzamy, czy naprawdę możemy wyjechać na dłużej, ile to będzie kosztowało... Wszystkie czynniki w którymś momencie zaczynają się razem składać.
- Ile kilometrów dziennie będziecie przejeżdżać?
JS - Około osiemdziesięciu pięciu. Czasem ludziom się wydaje, że to jest strasznie dużo, bo jak ktoś jedzie nad Rusałkę i do Strzeszynka, to wraca bardzo spocony i zziajany...
AS - Ale jak przeliczamy to na godziny i wiemy, że wyjedziemy na przykład o ósmej czy dziewiątej rano i będziemy jechać siedem godzin, to naprawdę te 85 kilometrów to nie jest tak dużo.

- Co planujecie robić po powrocie do Polski? Czy to już będzie koniec wakacyjnych wyjazdów?
JS - Później będą weekendy.
AS - Na przykład niedawno byliśmy na weekend w Karkonoszach. Wyjeżdżaliśmy z piątku na sobotę w nocy, przez całą sobotę i niedzielę chodziliśmy po górach, wracaliśmy do Poznania w niedzielę wieczorem.
- Jakie są najciekawsze możliwości spędzenia weekendu poza Poznaniem?
JS - Jeśli chcemy jeździć na rowerach, to jest na przykład pętla wokół Poznania. Ma 170 kilometrów długości i przebiega w promieniu 20 kilometrów od centrum miasta. Jest dobrze oznaczona i przebiega przez dużo ciekawych rejonów. My "zrobiliśmy" jej południowo - zachodnią część. Całość można przejechać w dwa dni i spać na przykład w jakimś pensjonaciku po drodze. A pociągiem można się dostać chociażby w Karkonosze.
AS - Tak, w tamtą stronę jest bardzo dobry dojazd. Bilet na pociąg osobowy to naprawdę bardzo niewielki koszt. Jeśli wyjeżdża się w Poznania o 1:30 w nocy, rano się jest w Karpaczu i przez całe dwa dni można chodzić po górach.
JS - W niedzielę też jest pociąg powrotny do Poznania o dogodnej porze. Który kosztuje jakieś 18 złotych.
- Czy trzeba być jakimś bardzo wysportowanym i bardzo bogatym człowiekiem, żeby podróżować tyle, co Wy, i żeby spędzać wolny czas tak aktywnie?
AS - Wystarczy zapał. Trzeba sobie powiedzieć: "To jest dla mnie" i pierwszy raz gdzieś pojechać. Jeśli się złapie bakcyla, to potem cały czas się podróżuje.
JS - Prawda jest taka, że jeśli ktoś na co dzień siedzi za biurkiem i nic innego nie robi, bo po pracy wraca do domu i włącza telewizor albo siada przed komputerem, to wiadomo, że po pierwszych trzech dniach pieszej albo rowerowej wyprawy nogi mu odmówią posłuszeństwa i zabawa się skończy. Ale jeśli raz czy dwa razy w tygodniu pójdzie się na dłuższy spacer albo pojeździ rowerem, to nie będzie problemu. Rzeczy, jakich się podejmujemy, nie wymagają żadnych kosmicznych umiejętności. Jednak do niektórych rzeczy trzeba mieć sprzęt i on kosztuje. Na przykład komplet wyposażenia, które potrzebne jest na Via Ferrata, gdyby kupić wszystko naraz, kosztowałby kilkaset złotych. Ale akurat my możemy pożyczyć jego część od znajomych, a część mamy już z innych wyjazdów. W rezultacie tygodniowy wyjazd do Włoch z jedzeniem, spaniem i dojazdem zamknie się w kolicach 550 złotych od osoby. Podczas pobytu nad polskim morzem można wydać więcej jedząc rybę, popijając to piwem i nocując w pensjonacie o wątpliwej jakości.

- Co jest najtrudniejsze podczas samodzielnej organizacji dużego wyjazdu? Kiedy nie pomaga ani biuro podróży, ani nawet rodzice?
JS - Zwykle brakuje czasu i pieniędzy. Chociaż w przypadku studentów czasu zwykle jest dużo. Więc jego część można poświecić na zarobienie pieniędzy na wakacje, a część na ich spędzenie. A kwestia wymyślenia trasy podróży to jest kwestia własnej inwencji. W czasach, w których w internecie można znaleźć wszystko włącznie z mapami, organizacja wakacji nie jest żadnym problemem. Dziś spędziłem w internecie cztery godziny, szukając tras w Dolomitach, dojazdów i noclegów, i doszedłem do wniosku, że po tych czterech godzinach wszystko właściwie jest już dopięte.
- Skąd studenci mogą brać fundusze na samodzielne wyjazdy?
AS - W Poznaniu na studentów czeka mnóstwo pracy. Chociażby rozdawanie ulotek albo praca w pubach i restauracjach...
JS - Albo w sklepach. Ja na przykład przez jakiś czas pracowałem w sklepie górskim. Miałem możliwość poznania tam osób, które lubią robić to samo, co ja, no i zarobić trochę pieniędzy. Ostatnio też wykonywałem przez tydzień pracę biurową, która musiała być bardzo pilnie wykonana. W związku z tym, że dowiedziałem się o niej dzień wcześniej, okazało się, że można było całkiem niezłe pieniądze zarobić, bo firma na gwałt potrzebowała ludzi. A można też pracować całorocznie.
- Czy możliwe jest zarobienie w ten sposób i na codzienne wydatki, i na wyjazdy?
AS - Jest możliwe. Chociaż czasem jest ciężko, przychodzą chwile załamania, zwłaszcza w trakcie sesji... (śmiech) W tej chwili nie mieszkamy już z rodzicami, jesteśmy samodzielni, ja studiuję na prywatnej uczelni, ale mamy jeszcze pieniądze na wyjazdy.
- To brzmi jak cudotwórstwo.
JS - Dużo rzeczy da się jakoś pozałatwiać. Ja na przykład załapałem się na rejs, który był dla mnie jednocześnie wypoczynkiem i pracą. Były to 2,5-tygodniowe wakacje, za które nie musiałem płacić, a nawet odrobinę zarobiłem. W sumie to rzadkie zjawisko: robić na wakacjach to, co się chce, i jeszcze dostawać za to pieniądze, ale - jak widać - da się to zrobić. Są też organizowane różne kursy przewodników górskich czy pilotów wycieczek. Po ukończeniu takiego kursu można zwiedzać różne miejsca na świecie, jednocześnie zarabiając.
- Czego nie zdążycie już zrealizować tego lata? Co odkładacie na kolejne wakacje?
JS - Myślimy o wyjeździe do Nepalu i o trekingu wokół Annapurny z dojściem do tamtejszego sanktuarium.
AS - Mamy jeszcze jeden wielki plan, ale to na po studiach. Chcemy... popłynąć jachtem dookoła świata.
- Życzę zrealizowania tych planów! Dziękuję za wywiad.


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Najatrakcyjniejsze miejsca do pracy zdaniem Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto