Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Niezrozumiałe decyzje personalne trenera Lecha Poznań

Jacek Pałuba
Marek Zakrzewski
Sporo nerwów kosztował kibiców Kolejorza rewanżowy pojedynek Lecha z Podbeskidziem Bielsko - Biała w półfinale Pucharu Polski. Poznaniacy jeszcze w 70. minucie tego pojedynku przegrywali 0:2 i byli bardzo daleko od finału PP. Ale na szczęście w ekipie z ul. Bułgarskiej są zawodnicy, na których zawsze można liczyć. To Artjoms Rudnevs i Semir Stilić, którzy wtorkowe spotkanie rozpoczęli na ławce rezerwowych.

Naprawdę trudno zrozumieć trenera Jose Mari Bakero, który na boisko pierwszoligowca, we wręcz kluczowym meczu obecnego sezonu, wystawił jedenastkę Kolejorza bez dwóch wspomnianych graczy. Tym bardziej że Stilić musiał być wypoczęty, bo przecież nie grał przeciwko Legii w minioną sobotę, a Rudnevs był tylko zmiennikiem (bardzo zresztą skutecznym) w tamtym spotkaniu.

A jaka jest różnica w jakości gry aktualnych mistrzów Polski, hiszpański szkoleniowiec przekonał się dokładnie, kiedy na boisku pojawili się Stilić i Rudnevs. Bośniak zdobył pierwszego gola, potem dokładnie dograł do Łotysza, który zapewnił Lechowi miejsce w finale Pucharu Polski. Później jeszcze Rudnevs przypieczętował sukces piękną "główką" w doliczonym czasie gry. W ostatnim fragmencie pojedynku w Bielsku - Białej, poznaniacy wręcz zmietli z boiska ambitnego i sporo już umiejącego pierwszoligowca.

Przez całą obecną rundę wiosenną, Jose Mari Bakero, męczy kibiców, dziennikarzy, a i z pewnością nawet samych piłkarzy, swoimi personalnymi decyzjami. Szczególnie niezrozumiałe wydają się przede wszystkim decyzje dotyczące gry zawodników ofensywnych. A to Stilić wystawiony w ataku, a to Wilk grający na prawym skrzydle, a to Ubiparip też na prawym skrzydle.

Były jednak momenty tej wiosny, kiedy każdy z nich występował na swoich naturalnych pozycjach, a wtedy gra Kolejorza funkcjonowała całkiem nieźle. Ubiparip potrafił trafić do siatki rywala, a Stilić i Wilk stawali się skutecznymi asystentami kolegów w ataku.

Bakero jednak tego zupełnie nie rozumiał i co mecz, zaskakiwał nowymi rozwiązaniami, które tylko jeszcze bardziej wszystkich denerwowały. Tymczasem Kolejorz przestał się liczyć w walce o obronę tytułu mistrzowskiego, bo osiem kolejek przed końcem rozgrywek zespół traci do prowadzącej Wisły Kraków 12 punktów.

Jeszcze bardziej boli natomiast słaba gra drużyny, która zupełnie zatraciła swój styl, jaki prezentowała jeszcze jesienią w pucharowych bojach z Juventusem Turyn, Manchesterem City czy Salzburgiem. Owszem, zdarzały się krótkie fragmenty naprawdę dobrej gry Lecha tej wiosny, ale niestety były to tylko momenty.

Faktem jest, że Kolejorz po raz siódmy w historii dotarł do finału Pucharu Polski, gdzie 3 maja zagra w Bydgoszczy z Legią Warszawa. Dla poznańskiej jedenastki będzie to najważniejszy mecz tego sezonu. Od jego wyniku zależy bowiem, czy Kolejorz zagra jesienią w Lidze Europejskiej.

A czy Jose Mari Bakero wyciągnie wreszcie odpowiednie wnioski i postawi na zawodników, którzy decydują o skutecznym obliczu Kolejorza? Przekonamy się o tym już w najbliższą sobotę, kiedy Lech zagra przy Bułgarskiej z GKS Bełchatów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto