18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

O czasie spędzanym w kinie, który wciąż powinien się zatrzymywać...

Magda Prętka
Magda Prętka
Jednym z moich zadań na zajęciach z pragmatyki językowej podczas studiów było opisanie pojęcia czasu. Nie głowiłam się nad tym zbytnio, choć muszę przyznać, że było to niełatwym zadaniem. Moi koledzy siedzieli nad encyklopediami i rozmaitymi publikacjami, by olśnić wręcz profesora swoimi wywodami na temat danego pojęcia (każdy otrzymał bowiem inne do „analizy”), a ja pomyślałam, że nie będę nikogo zanudzać, tak naprawdę nic nie znaczącymi w kontekście zadania, definicjami czym czas jest lub też czym nie jest.

Moje wystąpienie zaczęło się, więc od stwierdzenia: Jeśli kiedykolwiek kochaliście się w kinie, doskonale wiecie, czym jest czas. To 5 minut, w ciągu których mija 2 – godzinny film, który chcecie obejrzeć raz jeszcze. To minuta z ruchomym obrazem i dźwiękiem, która już na zawsze pozostanie w głowie i sercu. I te 2 sekundy, w ciągu których prawda zaboli tak bardzo, że uronicie nie jedną łzę. A dalej już popłynęłam... Dziś myślę, że czas w kinie to dialog między reżyserem a widzem. To chwile śmiechu i płaczu zarazem, a przede wszystkim ten moment obustronnego zrozumienia, kiedy w myślach można powiedzieć autorowi: „dziękuję”, a on odpowie tym samym. W kinie czas zatrzymuje się nieustannie, choć wszystko zależy oczywiście od widza i jego nastawienia, no i od propozycji kinowych. Świadomy widz szuka bowiem w repertuarze nie tylko premier, ale i jakiejś świeżości, która stać się może nowym doświadczeniem. Szamotulskie kino co jakiś czas owe świeżości nam serwuje z czego – rzecz jasna – ogromnie się cieszę i jestem dumna zarazem, bo chociaż nie mamy popcornu i rozwodnionej coca – coli, na tle wielu kin w dużo większych miastach – w kontekście pomysłowości – często wypadamy znacznie lepiej. Liczę na to, że „Sputnik” przyciągnie do „Halszki” sporo mieszkańców, a repertuar na chwilę zatrzyma ich w czasie, bo przecież o to w kinie chodzi – by czas w rzeczywistości płynął, ale równocześnie by przekaz był tak dobry, iż by miał siłę zawładnięcia nad myślami widza. Tak, jak napisałam jeszcze na studiach: 5 minut, w ciągu, których mija 2– godzinny film, który pragnie obejrzeć się jeszcze raz... Dla prawdziwych miłośników kina, to zatrzymanie czasu stanowi chyba jeden z najważniejszych elementów spotkania z filmem i ja, jako fatalny kinomaniak życzyła bym sobie, aby w „Halszce” czas zatrzymywał się ciągle. Mam nadzieję, że „Sputnik” będzie miał tą siłę, bo w przypadku mojego osobistego mistrza – Krzysztofa Kieślowskiego, który pojawi się w klasyce kina – jestem tego pewna!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto