Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Obciąć paluszki

Leszek WALIGÓRA
Granic już nie ma, ale kłopoty z cłem pozostały Fot. W. Wylegalski
Granic już nie ma, ale kłopoty z cłem pozostały Fot. W. Wylegalski
Kiedy poznańscy celnicy mają oclić próbkę butów przysłanych do poznańskiej firmy - dziurawią w nich podeszwy, kiedy przychodzą rękawiczki - obcinają palce, w koszulkach - wycinają dziury.

Kiedy poznańscy celnicy mają oclić próbkę butów przysłanych
do poznańskiej firmy - dziurawią w nich podeszwy,
kiedy przychodzą rękawiczki - obcinają palce, w koszulkach - wycinają dziury.

Czy 30 bawełnianych koszulek, których lotnicza przesyłka z Chin kosztuje 10 razy więcej niż wartość materiału - to próbka, czy towar handlowy? A 10 lewych butów? To pytanie jest ważne, bo, choć mamy już unijne prawo celne, od interpretacji podejmowanych przez polskich celników zależy kto i jakie cło będzie płacił. A to nie jedyny kłopot celników.

Wszystko przez wirus

Przez tydzień od wejścia do Unii Europejskiej polscy celnicy przeżywali prawdziwy horror. Jednym z powodów było nagłe zniknięcie granic - okazywało się, że towar wysłany z Unii do Polski 30 kwietnia był jeszcze clony. Jeśli granicę przekroczył po północy z 30 kwietnia na 1 maja - cło już nie powinno go obejmować. Ale... komputerowy system Celina, który ma ułatwiać odprawę towarów, nie od razu został dostosowany do nowych, unijnych już przepisów. Nie udało się tak szybko, bo nagle z dnia na dzień okazało się, że celnicy muszą przyswoić sobie ponad 200 stron nowych zasad. A do tego przyplątał się jeszcze światowy wirus komputerowy - Saser, który zainfekowała celniczą sieć.

- Takie kłopoty mieliśmy tylko przez tydzień - tłumaczy Bożena Adler, rzecznik prasowy Urzędu Celnego w Poznaniu.

Tnij waść

Skontaktowała się z nami firma, której nie podoba się sposób traktowania przez celników przychodzących z zagranicy próbek. - Na Zachodzie próbka jest traktowana ulgowo - to znaczy nie jest clona, bo tak mówią przepisy. U nas ciągle są z tym kłopoty - tłumaczy nasz rozmówca.
Na czym polega problem? - Próbką jest taki towar, którego ilość i sposób przedstawienia mają służyć uzyskaniu zamówienia na dany towar, ale same w sobie nie przedstawiają wartości handlowej - tłumaczy Bożena Adler.
Ale przepis jest nieprecyzyjny, więc określenie czy towar ma wartość handlową czy nie - zależy od celnika. Jeśli ten uzna, że próbka ma wartość handlową - może, w obecności przedstawiciela zainteresowanej firmy, próbkę takiej wartości... pozbawić. Jak? - Była na przykład próbka butów, które zostały przedziurawione, ale tak, że żaden szewc już tego nie naprawi. Gdy przyszła próbka rękawiczek - były obcinane im palce - tłumaczy Bożena Adler. Odzież jest darta lub dziurawiona, na przykład w koszulkach wycina się dziury, dzięki którym nie da się już ich nosić. Gorzej jest z żywnością - ta zostaje uznana za próbkę jeśli jest wyraźnie jako taka oznakowana i... służy do wystawy. Jeśli więc jakaś firma sprowadzi z Chin próbkę ryżu, który zamierza importować - aby nie płacić za niego cła, musi urządzić... wystawę. Przy czym promocja w supermarkecie taką wystawą nie jest.

Przedsiębiorcy się denerwują, bo w innych krajach już sama ilość sugeruje, że sprowadzany towar jest próbką, a nie towarem handlowym. - Przecież jeśli ktoś wysyła samolotem na przykład zeszyty - to wiadomo, że to się nie opłaca. To musi być próbka. A celnicy swoje - że towar trzeba pozbawić wartości handlowej, czyli zniszczyć! - tłumaczą. A sami celnicy uważają, żeby przypadkiem jako próbki nie przepuścić czegoś co nią nie jest...

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto