Obcokrajowcy w cenie

Nowy sezon będzie przełomowy w polskim żużlu. A wszystko przez rewolucyjną decyzję Polskiego Związku Motorowego, który idąc z duchem czasu, zniósł limit obcokrajowców w naszych ligach. Tym razem jednak kluby będą mogły podpisywać kontrakty z zawodnikami zagranicznymi do końca stycznia. Później możliwe będą już tylko wypożyczenia z innych klubów.
Napływ obcokrajowców do Polski ma ograniczyć umowa dżentelmeńska prezesów klubów, którzy chcą, aby w meczu mogło startować tylko dwóch stranieri w zespole. Znając operatywność naszych działaczy można być jednak pewnym, że bardzo szybko ktoś się z tej umowy wyłamie.
Karuzela transferowa nabiera zresztą coraz szybszego tempa. Jako pierwsi do szturmu ruszyli działacze beniaminka ekstraligi, Stali Rzeszów, którzy podpisali umowę z Nicki Pedersenem. – Podczas rozmów zauważyłem, że to profesjonalny klub, mający oparcie w dużej firmie. Czyli idealne miejsce dla mnie – twierdzi Duńczyk
Inne kluby także nie zasypiają gruszek w popiele. Unia Leszno ma już Australijczyka, Leigh Adamsa oraz kusi Duńczyka, Hansa Andersena. W kręgu zainteresowań pierwszoligowego Intaru są z kolei Szwed, Peter Karlsson, Słoweniec, Matej Ferjan oraz Australijczyk, Ryan Sullivan. Ten ostatni na brak ofert nie może zresztą narzekać. Podobnie jak Jason Crump, o którego biją się Apator Toruń i Atlas Wrocław. – Prowadzimy z nim rozmowy, ale nie postawiłbym u bukmacherów dużych pieniędzy, że Australijczyk trafi do Wrocławia. Priorytetowe znaczenie mają sprawy finansowe. Jak zaczynamy rozmowy, musimy mieć pokrycie na zobowiązania – mówi prezes Atlasu, Andrzej Rusko.