Oblężenie koszar!

- Żyć by mi nie dał, gdyby zobaczył w telewizji albo dowiedział się od kolegów, że była taka impreza, a jego tutaj nie było - przyznaje ze śmiechem mama sześcioletniego Mateusza. Do CSWL przychodzi co roku. - Nie nudzi się tu wcale i mogę trochę odpocząć, bo na co dzień jest dosyć marudny...

Ale w sobotę nie nudzili się nie tylko najmłodsi, dla których żołnierze przygotowali wiele atrakcji - gry i zabawy sprawnościowe, dmuchany zamek, przejażdżki quadami, a nawet możliwość założenia wojskowego kamuflażu.

Jednak największym zainteresowaniem, zarówno młodych, jak i starszych, cieszyła się możliwość obejrzenia wojskowego sprzętu. Wsiąść  do rosomaka albo do transportera opancerzonego - takie atrakcje nie zdarzają się przecież codziennie.

Gdy do tego dodamy członków grup rekonstrukcyjnych w historycznych mundurach oraz prawdziwą żołnierską grochówkę, wiemy już, dlaczego poznaniacy tak chętnie, przy każdej możliwej okazji, odwiedzają Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych.

Olbrzymie oklaski otrzymał zabytkowy Stug IV - jedyne ocalałe działo samobieżne z okresu II wojny światowej, wyremontowany w ubiegłym roku dzięki staraniom grona zapaleńców pod wodzą mjra Tomasza Ogrodniczuka, kustosza muzeum. Tym razem Sturmgeschutz IV nie tylko bez problemów ruszył z miejsca, ale także wystrzelił z działa. Jednak w czasie cofania silnik zgasł. Okazało się, że to nie była awaria sprzętu.

- Jacek uparł się, że pokaże, jak można odpalić silnik Stuga "na korbę" - wyjaśnia mjr Ogrodniczuk.

Niestety, nie znalazł sie żaden chętny z publiczności, który pomógłby w kręceniu olbrzymią korbą. Do dzieła wzięli się więc sami żołnierze i po kilku obrotach silnik Stuga wydał z siebie jednostajny warkot. Działo mogło bez problemów wrócić na swoje miejsce.

Bitwa pod Grunwaldem, jakiej nie znacie -To, czego uczyliśmy się w szkołach o bitwie pod Grunwaldem, nie ma wiele wspólnego z rzeczywistością. Poza datą – mówi Jacek Czypicki.