Obwodnica po błędach

O dwa miesiące wydłużył się termin oddania pilskiej obwodnicy. Nie byłoby takiego opóźnienia, gdyby nie błędy w projektach, które wykonawcę, Rejon Dróg Miejskich w Pile, kosztowały czas, a inwestora, czyli poznańską Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad - pieniądze. Poprawki do projektu są wprowadzane nawet teraz, w os- tatniej chwili. Pierwszym poważnym błędem popełnionym przez projektanta było niewłaściwe rozpoznanie podłoża. Ciężki sprzęt wjechał i utknął w grząskiej glinie. Kolejny błąd ,,wyskoczył’’ przy napowietrznej linii wysokiego napięcia, która stała w ciągu planowanej drogi i którą trzeba było okablować. Energetyka odrzuciła w całości koncepcję projektanta. Zanim powstał nowy projekt, trzeba było wstrzymać roboty ziemne na tym odcinku. Inwestycja była już opóźniona o półtora miesiąca. Do tego doszła konieczność przeprojektowania niektórych elementów, a co za tym idzie dodatkowych robót ziemnych. - Na plac budowy weszliśmy pod koniec kwietnia - mówi Maciej Paciejewski, szef kierownictwa grupy robót na pilskiej obwodnicy. - Koniec lipca był terminem trochę szaleńczym, ale możliwym do realizacji. Niestety, straconego czasu nie udało się nam odrobić. Pracujemy od świtu do nocy, żeby we wrześniu oddać obwodnicę. Zakończenie robót przez drogowców nie będzie jednak jednoznaczne z otwarciem nowej trasy dla ruchu. O tym zadecyduje już wojewódzki nadzór budowlany.

Koszt dodatkowych robót już teraz wynosi około 700 tysięcy zł. To, czy projektant - firma ,,Rondo’’, poniesie za to jakąkolwiek odpowiedzialność, zadecyduje już dyrekcja w Poznaniu. Jak mówią drogowcy, błędy w dokumentacji projektowej zdarzają się, niestety, coraz częściej.

Jest to uboczny efekt walki o klienta; niektórzy projektanci sztucznie zaniżają ceny, by potem opracowywać projekty zza biurka oszczędzając na przykład na wizji lokalnej.