MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Od prezydenta dostałem po pysku

Rozmawiał Marcin KĄCKI
Jan Sklorz do niedawna dyrektor Zarządu Dróg Miejskich w Poznaniu. Fot. A. Szozda
Jan Sklorz do niedawna dyrektor Zarządu Dróg Miejskich w Poznaniu. Fot. A. Szozda
Jan Sklorz, były dyrektor Zarządu Dróg Miejskich w Poznaniu otrzymał miesiąc temu zwolnienie dyscyplinarne za tzw. aferę Dromo ujawnioną przez „Gazetę Poznańską”.

Jan Sklorz, były dyrektor Zarządu Dróg Miejskich w Poznaniu otrzymał miesiąc temu zwolnienie dyscyplinarne za tzw. aferę Dromo ujawnioną przez „Gazetę Poznańską”. Zgodził się jednak
z nami porozmawiać po wywiadzie, jakiego udzielił nam w środę prezydent Ryszard Grobelny.

Za co dostał pan zwolnienie dyscyplinarne?

- Przecież pan wie...

Wiem od prezydenta. Ale chcę się dowiedzieć od pana.

- Prezydent nie przeprowadził ze mną żadnej konkretnej rozmowy, odwołano mnie poprzez media. Dzisiaj prezydent zarzuca mi niekompetencje.

Nadal pan nie odpowiedział...

- Bo urzędnicy uważają, że Dromo to afera. A ja uważam, że Dromo bardzo miastu pomogło.

Dlaczego pomogło?

- Ta spółka była bardzo tania. Brała z kasy miasta o wiele mniej pieniędzy niż inne firmy.

Była tania, bo ludzie dorabiali, a nie zarabiali. Była skazana na to, żeby być tańszą. Wykonywała nawet prace na maszynach ZDM. Prawda?

- Uważam, że Dromo sprawdziło się, jako pomoc w nagłych wypadkach.

Czy to nie jest chore? Sami sobie zlecaliście prace.

- Jak to sami sobie?! Po 1996 roku spółka Dromo występowała w przetargach, bo pojawiła się ustawa i jeśli je wygrywała, to na zasadach konkurencji.

Ale o jakiej konkurencji pan mówi? Przecież przy takich powiązaniach Dromo było skazane na wygraną.
- Pod uwagę braliśmy tylko cenę, więc mogła wygrać tylko, gdy była tańsza.

Myślę, że wiedzieliście, ile musi zaoferować, żeby wygrać, bo sami to potem weryfikowaliście.

- Tak nie było! Zawsze brane było pod uwagę to, że jest tańsza.

To nie problem być tańszym o tysiąc złotych, gdy zna się inne oferty! Czy Dromo pracowało na maszynach ZDM?

- Tak było, ale odpłatnie.

Ale nie ponosiło kosztów związanych z utrzymaniem własnych maszyn.

- Zawsze odliczałem od wynagrodzenia dla Dromo, to, że korzystali z maszyn ZDM. Pracownicy dostawali wówczas mniejsze pieniądze.

Czy pan naprawdę nie dostrzega, że to absurd?!

- Proszę zrozumieć inną rzecz. Dromo najbardziej służyło szybkiemu działaniu na rzecz ZDM. Gdy trzeba było wysłać ekipę na błyskawiczną naprawę, malowanie ulicy. Miałem w nocy przetarg robić?! Prezydenta Grobelnego nie interesowało, jak my to zrobimy. Wszyscy chcieli widzieć efekty. I ja byłem za to odpowiedzialny. Dromo nie było do zarabiania pieniędzy, ale do wspierania działań ZDM

Cztery miliony złotych za dwa lata to dobry zarobek.

- No tak, wszyscy szafują tymi czterema milionami! W tym czasie Dromo wykonało tyle prac, że gdyby to była inna firma, to poszłoby z kasy miasta osiem milionów! Tych oszczędności nikt nie widzi?

I jak to wyglądało? Ktoś z ZDM stawał się pracownikiem Dromo w nocy?

- Tak! Bo to były realia, z którymi trzeba się było zmierzyć. Przyjeżdżał prezydent Putin i trzeba szybko działać: malować, przestawiać. Przyjeżdża Ojciec Święty i wszystko w pogotowiu. Tu trzeba było działać szybko

I przy takich wielkich imprezach też działało Dromo?!

- Jeśli ważny był pośpiech, tak. My nie jesteśmy przestępcami, nikt przestępstwa nie popełnił. Dromo umożliwiało obniżkę kosztów.

I nie widzi pan w tym nic niemoralnego?

- Ja miałem na głowie wojnę z urzędnikami, ulice, światła, skargi, prośby, groźby. Ja nie myślałem o moralności tylko o efektywności.

Teraz może pan odpowiedzieć. Czy to było moralne?

- A dlaczego nie? Przecież ci ludzie dostawali pieniądze za pracę, a nie za leżenie brzuchem do góry.

Pan chyba na prawdę traktował swoich pracowników jak ojciec. Bo nie mogę pojąć, że dla pana to były zdrowe mechanizmy.

- To nie znaczy, że nie byłem wymagający dla pracowników.

Ufał im pan?

- Zawsze.

A Jackowi Tomaszewskiemu?

- (chwila milczenia) To jest dla mnie bardzo ciężkie.

Po kontroli wyszło na jaw, że ten pana najbliższy współpracownik miał spółkę Malrem, miał dawać sobie zlecenie, wygrywać przetargi, nadzorować je. Tu pojawia się pytanie o przestępstwo.

- Rozmawiałem z nim, gdy się o tym dowiedziałem.

O co go pan zapytał?

- Zapytałem: Jacek, coś ty zrobił? Ty byłeś przeszkolony. Jak mogłeś coś takiego robić? Jak mogłeś za moimi plecami taki numer mi zrobić?!

I co odparł?

- Nie chciał o tym rozmawiać.

A dlaczego on to robił?

- Nie wiem. O Dromo wiedziałem, a do działalności Jacka Tomaszewskiego nigdy bym nie dopuścił. Uważam, że Dromo działało legalnie, bo było spółką Skarbu Państwa. Ciekawi mnie, jak sobie poradzi nowy dyrektor, gdy ten „folwark” zostanie zlikwidowany.

Myśli pan, że bez Dromo Poznań stanie w miejscu?

- Będzie trudniej. Zwłaszcza po takim szumie. A przecież NIK nas kontrolował, miasto nas kontrolowało. Nikt nam nie zarzucił, że Dromo działa nielegalnie. Ja nie wiem, dlaczego to jest taka afera. Naprawdę nie wiem.

Czy wie pan dlaczego ta sprawa wyszła na jaw?

- Dlaczego?

Bo w ZDM były dwie frakcje: dorabiający w Dromo i ci poza „tortem”. Gdy jedna z pracownic ZDM powiedziała mi o Dromo, tak naprawdę sama chciała dorobić, na własną rękę.

- Może ma pan rację...

Pójdę dalej: gdyby wszyscy z ZDM dorabiali w Dromo, to sprawa nie wyszłaby na jaw, bo nikt nie miałby w tym interesu, żeby o tym mówić. Bo wiedzieli, że to „śmierdząca sprawa”.

- Nie chciałem, aby tak o tym myślano.

Ile pan zarobił na Dromo?

- Dostawałem kilkaset złotych co miesiąc za posiedzenia Rady Nadzorczej. Więcej dostawali pracownicy szeregowi, którzy pracowali na ulicy.

Teraz wszyscy się od pana odcięli. Paweł Klepka sam powiedział, że chciał wyczyścić Dromo po wyborach. Jakoś nie widział w tej działalności niczego moralnego.

- Nie wiem, dlaczego to powiedział, bo dobrze wiedział, jak działa Dromo. Nie wiem, może było to potrzebne, żeby tak powiedzieć, żeby się odciąć.

A dlaczego pan nie chce przyznać, że popełnił błąd, że stworzył mechanizm - świadomie czy nie - który był nieprawidłowy?

- (chwila milczenia) Nie mogę tego sobie zarzucić, bo wiem, że działałem w interesie poznaniaków. Oddałem im 12 lat z mojego życia. Niech prokuratura i sąd rozstrzygnie, czy jestem winny, czy nie.

Ma pan żal do prezydenta Grobelnego?

- O formę rozstania. Dostałem po pysku, a byłem jego człowiekiem.

Co powiedział prezydent Ryszard Grobelny (wywiad ukazał się 28 maja)?


* (...) Mnie jest trudno się wewnętrznie przekonać, aby dyrektor Sklorz te nieprawidłowości popełniał z premedytacją, z zamiarem ich popełnienia. Bardziej myślę, że z jakiejś niekompetencji, naiwności...(...)
* (...) Dromo to była nieprawidłowość. Spółka ta pomagało Janowi Sklorzowi w pewnych szybszych działaniach związanych z bieżącą pracą ZDM, ale było to nielegalne (...)

od 12 lat
Wideo

Nowy pistolet MPS z Fabryki Broni "Łucznik"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto