Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Odczarować hospicjum – tu nie ma miejsca na tematy tabu, ale jest na marzenia

Emilia Ratajczak
Emilia Ratajczak
Wolontariusze z Hospicjum Palium wkładają całe serce, by umilić ostatnie dni swoim pacjentom.
Wolontariusze z Hospicjum Palium wkładają całe serce, by umilić ostatnie dni swoim pacjentom. Robert Woźniak
- Nawet nie wiemy, ile możemy zrobić dla drugiego człowieka – mówią wolontariusze z Hospicjum Palium w Poznaniu. To tutaj śmieją się, spełniają marzenia i umierają śmiertelnie chorzy.

Dla większości pacjentów, choć zdarzają się wyjątki, poznańskie Hospicjum Palium to ostatni przystanek. O to, by był domem, a pacjenci nie cierpieli z powodu samotności troszczy się rzesza wolontariuszy.

Tak dziś wygląda Hospicjum Palium w Poznaniu:

- Niektórzy trochę się śmieją z nadchodzącej śmierci. Pewnego razu powiedziałem pacjentce, że pójdę do drugiej sali i zaraz wrócę. Ona na to: „mam nadzieję, że jeszcze będę żyła”

- opowiada Piotr Jędras, wolontariusz medyczny.

Hospicjum to jasny, jednopiętrowy, składający się z kilku segmentów budynek na os. Rusa. Odwiedzający wchodzą od frontu przez tonący w bujnej roślinności hol z oczkiem wodnym, w którym pływają ozdobne karpie.

To spełnienie marzenia założyciela placówki prof. Jacka Łuczaka.

- Pragnął, żeby ktoś, kto wchodzi do hospicjum, nie czuł się tu jak w szpitalu, miało to wyglądać jak wejście do pięknego hotelu

- mówi Anna Głowacka, koordynatorka wolontariuszy.

Czytaj więcej: 14-letnia Nadia walczy z nowotworem. Przeszła już cztery chemioterapie, ale wciąż potrzebna jest pomoc

Pacjent - przeważnie leżący przybywa inaczej - tylnym wyjściem, które prowadzi do windy. Trafia na 1 piętro. Mieszczą się tam 3 oddziały z obszernymi tarasami i antresolą. Ta ostatnia, podobnie jak hol, pełna jest okazałych roślin. - To taka nasza dżungla- mówią przedstawiciele hospicjum. - Żeby było pięknie i przytulnie.

Teraz tarasy są opustoszałe, w lecie jest na nich gąszcz przepięknych kwiatów, stoliki, parasole. Zarówno na antresolę, jak i na taras można wyjechać łóżkiem.

- Jest to zrobione tak, aby każdy pacjent mógł tutaj być i korzystać z radości, którą chcą się podzielić z nami inni

- wyjaśnia Anna Głowacka.

- Mamy tutaj pacjentów w trudnych sytuacjach, dlatego staramy się zapewnić im odskocznię od codzienności

- dodaje. Większość hospicyjnych wydarzeń odbywa się w holu i w kaplicy. Dzięki umieszczonym tam kamerom, chorzy mogą je oglądać na ekranach telewizorów w swoich pokojach. W dzień naszych odwiedzin w hospicjum, 29 grudnia, odbywał się koncert kolędników.

Dom na czas choroby

Tuż po przyjeździe do hospicjum opiekę nad pacjentem przejmuje pielęgniarka i opiekun medyczny. Wypakowuje się rzeczy chorego i przeprowadza wywiad - mówi o tym, jakie są jego potrzeby, co mu dokucza czy co lubi jeść. Taki sam wywiad przeprowadza się z jego rodziną - aby dzięki temu stworzyć pacjentowi warunki możliwie jak najbardziej zbliżone do domowych, a czasami nawet i lepsze.

- Mottem, które się pojawia na naszych akcjach, jest: „Stworzyć dom na czas choroby”. I tak staramy się to robić razem z wolontariuszami medycznymi, choć te dwie funkcje bardzo często się zazębiają

- mówi Barbara Garbacz, wolontariuszka medyczna, koordynatorka wolontariatu akcyjnego.

- Dla mnie piękne jest to, że hospicjum to miejsce, które spełnia marzenia. Życie to przede wszystkim marzenia, nasi pacjenci bardzo często są ograniczeni przez chorobę, ale wciąż je mają. Bardzo często na coś czekają. Kilka miesięcy temu mieliśmy pacjentkę, która marzyła, żeby pojechać do stadniny koni, dzięki determinacji naszych wolontariuszy to się udało. Spędziła tam czas tak, jak sobie wymarzyła. Najpiękniejszą rzeczą było to, że zobaczyliśmy jej uśmiech

- opowiada Justyna Krysztofiak.

Czytaj więcej: Powiodła się zbiórka pieniędzy na kask korygujący dla małej Wiktorii z Leszna

Hospicjum ma trzy oddziały. Łącznie może tam znaleźć miejsce od 38 do 41 pacjentów. Zdarza się, że pojawiają się dostawki na korytarzach. To wtedy, gdy ktoś natychmiast potrzebuje pomocy. Jednak na każdym oddziale jest również pokój pojedynczy - gdy pacjent wymaga izolacji. Oddział A jest najstarszy w hospicjum. Został przeniesiony z pierwotnego miejsca, w którym narodziło się hospicjum Palium - niewielkiego szpitala przy ul. Łąkowej.

- Nie jest to oddział naszych marzeń ze względu na wyposażenie czy topografię. Jest jedna wspólna łazienka. Akurat ta część hospicjum powstała w zaadaptowanym budynku

- opowiada Anna Głowacka.

- Pamiętam ten czas, kiedy opieki paliatywnej nie było w ogóle, kiedy ludzie umierali w ogromnych cierpieniach. Miałam to szczęście być przy tym, kiedy to miejsce, jeszcze na Łąkowej, zaczęło się tworzyć

- dodaje.

Choć wspólna łazienka nie brzmi zachęcająco, to akurat ta jest całkiem nieźle wyposażona, tym bardziej, że w tym roku przeszła gruntowny remont. Z pewnością są tam sprzęty, o które pacjentowi w domu trudno, jak np. podnośnik do wanny.

- Z nim jedziemy do chorego do łóżka, przekładamy go, a w tym czasie przygotowywana jest kąpiel. Zanurzamy daną osobę i może ona sobie spędzić tu tyle czasu, ile chce

- wyjaśnia Głowacka.

Czytaj więcej: Chroń dziecko przed wirusem RSV. W tych sytuacjach maluchowi przysługuje immunoterapia. Zobacz, dlaczego u najmłodszych to tak ważne

Odcinek C to najnowocześniejsza część hospicjum. Została dobudowana, gdy poznaniacy wybrali ten projekt w budżecie obywatelskim. W tej części każdym pokoju jest łazienka i aneks kuchenny. Jest tu również świetlica, sala gimnastyczna, do fizjoterapii czy pokój do rozmów dzieci z psychologiem.

- W końcu jest to takie miejsce, jakie powinno być - komentują przedstawiciele hospicjum.

- Mamy 38 pacjentów przy pełnym obłożeniu plus jeszcze trzech na dostawkach. Możemy mieć 41 chorych

- mówi Głowacka. W hospicjum dużą wagę przykłada się do wyposażenia: są profesjonalne, komfortowe łóżka i materace przeciwodleżynowe, które kosztują nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych, szereg innych przydatnych na co dzień sprzętów.

- Osób, których nie da się wyleczyć nie można skazywać na ubóstwo, ograniczenia czy uciążliwości

- podkreśla Anna Głowacka.

Dwa kroki za pacjentem

Gdy mowa o wolontariacie w hospicjum - na myśl przychodzą głównie wolontariusze medyczni, pracujący bezpośrednio z pacjentami. Na oddziałach hospicjum pracuje ich 55-60. Ważną rolę do spełnienia mają również wolontariusze akcyjni. Jak sama nazwa wskazuje na ich barkach spoczywa praca dla hospicjum na zewnątrz.

- Przede wszystkim są to wydarzenia, które pozwalają nam odczarowywać to miejsce. Krążące opinie bywają bardzo krzywdzące

- mówi Barbara Garbacz.

- Wolontariusz akcyjny mówi też o wolontariacie i hospicjum - w szkołach, przedszkolach i wszędzie tam, gdzie możemy edukować

- dodaje.

Bez wolontariuszy trudno sobie wyobrazić codzienne funkcjonowanie hospicjum. Każdy z kandydatów musi przejść szkolenie. Najpierw odbywają się rozmowy - z lekarzem, z pielęgniarką, psychologiem, fizjoterapeutą czy osobą duchowną - właściwie każdym, kto pracuje na oddziale.

Czytaj więcej: "Spadło z łóżeczka". Coraz więcej dzieci maltretowanych przez rodziców trafia do szpitali w Poznaniu

- Posługa wolontariusza medycznego polega na bezpośredniej opiece nad pacjentami, co ja osobiście postrzegam jako zaszczyt

- mówi Justyna Krysztofiak, wolontariuszka medyczna i akcyjna.

- Jestem niesłychanie dumna, że mogę tu być i towarzyszyć pacjentom. Pomagam przy czynnościach pielęgnacyjnych. Pacjent jest naszym przewodnikiem, to on sygnalizuje nam swoje potrzeby. My zawsze jesteśmy dwa kroki za nim

- dodaje.

- Przekonałam się jak ogromną moc ma sama obecność. Jedna z pacjentek poprosiła mnie kiedyś, żebym z nią została. „Czy możesz ze mną posiedzieć? Zostań ze mną dopóki nie zasnę” - poprosiła. Miała jakieś dolegliwości bólowe, poprawiłam jej poduszkę, potrzymałam za rękę i po wyrazie jej twarzy widziałam, że czuje się bezpiecznie. Po kilkudziesięciu minutach zasnęła

- podkreśla.

Nie ma tu również miejsca na tematy tabu.

- Każdy nasz wolontariusz wie, że droga każdego pacjenta prowadzi w jedną stronę. Jest to kwestia czasu

- mówi Głowacka.

- Chodzi o to, żeby zanim ten chory i my z nim, dotrzemy do tego punktu każdemu wiadomego, który nie jest tematem tabu, bo o śmierci mówimy, to chcemy, żeby ta droga była wypełniona wszystkim najlepszym, co możemy mu dać

- dodaje Justyna Krysztofiak.

- Milczenie czy potrzymanie za rękę pacjenta jest sprawą bardzo prostą, ale jakże ważną. To pozwala nam się zatrzymać i zastanowić się nad życiem, pędem i tym, co jest ważne w życiu

- opowiada Barbara Garbacz.

- Niektórym wydaje się, że tutaj wszystko jest trudne. Moim zdaniem przez to, że są tu prawdziwe emocje, to wiele ułatwia. Wszystko jest jasne i przejrzyste. Satysfakcja jaką się ma z posługiwania osobom chorym i to, że najbardziej prozaiczne czynności czy nawet samo bycie, potrafią być ważne, jest wspaniałe, więc ja nie widzę w tym trudności

- twierdzi.

Mimo wszystko śmierć pacjenta jest trudnym przeżyciem dla wolontariusza.

- Przychodzi się do hospicjum i widzi się, że tej osoby już nie ma

- mówi Anna Głowacka.

- Mimo, że wiemy, że śmierć jest czymś naturalnym, szczególnie w tym miejscu, to zawsze jest to trudny moment

- kończy.

Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Odczarować hospicjum – tu nie ma miejsca na tematy tabu, ale jest na marzenia - Głos Wielkopolski

Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto