Oglądacz zwłok, czyli lusterko i dotyk zamiast lekarza
Przed wojną na wsiach i w małych miasteczkach, gdzie nie istniała komunikacja i rozbudowana sieć dróg, najczęściej nie było podstawowej opieki lekarskiej, niewielkie też było prawdopodobieństwo szybkiego dotarcia lekarza.
W rozporządzeniu Ministra Opieki Społecznej z dnia 30 listopada 1933 roku o chowaniu zmarłych i stwierdzaniu przyczyny zgonu znajdował się zapis, że lekarze muszą stwierdzać zgon i jego przyczynę tylko w miejscowościach, w których mieszkają i w promieniu 4 kilometrów od nich.
POLECAMY: Mroczny Poznań - więcej historii z dreszczykiem
Na wsiach trzeba było znaleźć inne rozwiązanie... I znaleziono.
"W innych miejscowościach czynności te spełniać winen oglądacz zwłok, tj. osoba, która przeszła specjalne przeszkolenie w zakresie stwierdzania zgonu i jego przyczyny, uzyskała świadectwo, wydane przez powiatową władzę administracji ogólnej, upoważniające do wykonywania tych czynności, oraz złożyła ślubowanie na ręce tej władzy" - można było przeczytać w rozporządzeniu.
POLUB: Mroczny Poznań na Facebooku
Oglądacz zwłok miał obowiązek udać się na miejsce, gdzie znajdowały się zwłoki, nie później niż 12 godzin po otrzymaniu wezwania. Po ich obejrzeniu i zasięgnięciu niezbędnych informacji od świadków wypełniał w dwóch egzemplarzach odpowiednią część karty zgonu.
Oglądacza utrzymywała gmina. Funkcję tę pełnił jeden z mieszkańców. Na przykład kościelny, który kompletnie nie znał się na patologii. Nieboszczyka sprawdzano... lusterkiem i przez dotyk, a przyczynę śmierci często podawano z głowy. Zdarzało się nawet tak, że karty zgonu wypełniano bez obejrzenia zwłok.
Obecnie do stwierdzenia zgonu w Polsce uprawniony jest tylko lekarz (bez względu na specjalizację).
Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?