Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Ogródek" twierdzą nie do zdobycia

Zenon Zabawny
Zenon Zabawny
Piłkarze Warty wygrali dziś szósty z rzędu mecz na swoim stadionie przy Drodze Dębińskiej. Po emocjonującym spotkaniu pokonali Wisłę Płock 3:2.

Zgodnie z naszymi przedmeczowymi prognozami, w meczu obu zespołów nie zabrakło bramek. Pierwszego gola Zieloni strzelili już w czwartej minucie i zawdzięczają to... delegatowi PZPN. Andrzej Rynkiewicz uznał, że boisko Warty jest zbyt twarde i nakazał polać je wodą. Na mokrej murawie poślizgnął się obrońca Wisły, Mateusz Żytko, dzięki czemu do piłki doszedł Tomasz Magdziarz i nie zmarnował sytuacji sam na sam z bramkarzem Wisły.

Nie minęło 10 minut a już było 2:0. Gola silnym strzałem z rzutu wolnego zdobył Sergio Batata i zapowiadał się prawdziwy pogrom Nafciarzy.
- Ta pierwsza stracona bramka tak zdeprymowała moich piłkarzy, że zaraz dali sobie strzelić drugiego gola – komentował tę sytuację po meczu trener Wisły, Mirosław Jabłoński.

Płocczanie zdobyli jednak kontaktową bramkę już po sześciu minutach. Piłkę przed polem karnym stracił Tomasz Bekas. Łukasz Grzeszczyk uderzył z ok. 16 metrów. Uderzenie nie było silne, ale piłka skozłowała przed interweniującym Łukaszem Radlińskim i po jego rękach wpadła do siatki.

W kolejnych minutach na boisku nie działo się nic ciekawego, aż do 40. minuty. Wtedy to po dośrodkowaniu Tomasza Magdziarza Tomasz Bekas strzałem głową przelobował Roberta Gubca.

3:1 do przerwy wydawało się wynikiem bezpiecznym, ale w drugiej połowie warciarze zupełnie niepotrzebnie cofnęli się, oddając inicjatywę gościom.
- Nie rozumiem, co się stało. W szatni nie kazałem zawodnikom się cofać. Mój zespół kiedy prowadzi, robi się strasznie rozhisteryzowany. To nieprawdopodobne, jak można strzelić do przerwy trzy gole, a mimo to męczyć się z rywalem – mówił po meczu Bogusław Baniak.

- Chcieliśmy za wszelką cenę nie stracić w tym meczu gola, ale tak to już z nami jest, że lepiej gramy, gdy atakujemy, niż gdy bronimy – przyznawał po meczu kapitan Warty, Tomasz Magdziarz.

Napór Nafciarzy przyniósł skutek w 69. minucie. Główkę Sławomira Jarczyka zdołał odbić Łukasz Radliński, ale przy dobitce Bartosza Wiśniewskiego był bez szans. 3:2 oznaczało, że będziemy mieli do czynienia z kolejnym horrorem z udziałem Warty i tak było. Na cztery minuty przed końcem spotkania Łukasz Radliński niepotrzebnie wyszedł z bramki – Tomasz Grudzień zdołał go przelobować i piłka już zmierzała do bramki, ale w ostatniej chwili zdołał ją wybić Paweł Ignasiński.

Ostatecznie wynik udało się dowieźć do końca i Warta odniosła szóste z rzędu zwycięstwo na swoim stadionie przy Drodze Dębińskiej.
- Wielu piłkarzy mówi mi, że nie lubi grać w „Ogródku”, bo nie czują się tu pewnie. Gdyby mecz rozgrywano na Bułgarskiej to Wiśle też na pewno grałoby się lepiej – przyznawał po meczu Baniak.

Warta Poznań - Wisła Płock 3:2 (3:1)

Bramki: 4. Magdziarz, 13. Batata, 40. Bekas - 19. Grzeszczyk, 69. Wiśniewski

Żółte kartki: Marcinkiewicz (Warta) - Grzeszczyk, Wyszogrodzki (Wisła)
Sędziował: Paweł Pskit (Łódź)
Widzów: 600

Warta: Radliński, Ignasinski, Jankowski, Otuszewski, Marcinkiewicz(46. Ragaman), Ngamayama, Bekas, Batata, Magdziarz, Klatt (41. Iwanicki), Sikora (82. Wan).
Wisła: Gubiec, Żytko, Jarczyk, Baleda, Mihailovic, Kowalski, Mierzejewski (79. Gregorek), Wiśniewski, Grzeszczyk, Majkowski (63. Grudzień), Gęśla (46. Wyszogrodzki)


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto