Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Opłatek w dekolcie, czyli wpadki ślubne

Małgorzata Kowalczyk
Małgorzata Kowalczyk
Za chwilę powiesz sakramentalne „tak”. Jeszcze tylko ceremonia w kościele i przyjęcie weselne - wszystko dopracowane w szczegółach. Stresujesz się? I słusznie! Wszystko może się zdarzyć…

Wśród przyjaciół, sąsiadów, czy podczas rodzinnych spotkań często można usłyszeć wiele zabawnych historii ze ślubnych bądź weselnych uroczystości. Najważniejszy moment życia potrafią zepsuć klasyczne, a czasem oryginalne przypadki złośliwości rzeczy martwych lub nieświadome nietakty ze strony ludzi.

Opłatek w dekolcie

Niewątpliwie najsympatyczniejszymi są dziecięce „błędy w sztuce”. Kto bowiem zauważy dłubiącą w nosie dziewczynkę od sypania kwiatów, w przeciwieństwie do przysięgi małżeńskiej, której nie sposób nie zauważyć (a raczej usłyszęć) „biorę sobie ciebie Gosiu… hmm… Zosiu za żonę” lub zwykłego przejęzyczenia „i nie dopuszczę cię aż do śmierci”.

Zapewne nie raz spotkaliście się z wpadkami w kościele, kiedy to przykładowo ksiądz drżącymi rękoma nie trafia z hostią do ust któregoś z państwa młodych.

- Pamiętam takie zdarzenie, kiedy opłatek wpadł pannie młodej za dekolt, po czym ksiądz - po chwili wahania – spróbował… go stamtąd wyjąć - opowiada Michał Krawczyk, kamerzysta, który od niemal piętnastu lat obsługuje ceremonie ślubne.

A teraz idziemy na jednego...

Najbardziej spektakularne wypadki dzieją się oczywiście w sali weselnej, ale tam na szczęście wszystko można wybaczyć, bo przecież…
- Za zdrowie młodych winien wypić każdy zaproszony, a to nie zawsze dobrze się kończy – mówi pan Edward, który wydał za mąż już trzy swoje córki.

Jakże smutne więc byłyby weselne opowieści bez tych zakrapianych alkoholem, którym towarzyszy obowiązkowa przyśpiewka „a teraz idziemy na jednego”.

Jajko i banan + bramka między nogami panny młodej

A gdy już krew zmiesza się z „procentami”, ni stąd ni z owąd, z końca sali dochodzi głos wodzireja: „Tośmy sobie potańczyli, wódki żeśmy się napili, więc zapraszam wszystkich was, bo konkursów nadszedł czas”. Oto więc lista „top konkursów” wytypowana przez poznańskich uczestników weselnych biesiad.

- Pierwsze miejsce niewątpliwie należy się podrzucaniu na krzesłach młodej pary, a czasem też ich rodziców i świadków. Nieodłącznym elementem tej zabawy jest uderzanie głową o sufit, żyrandol, wentylację czy ozdoby weselne - mówi Piotr Wojtasiak, fotograf weselny.

Zaszczytne drugie miejsce przypadło zabawie o jakże wysublimowanej nazwie… „jajko i banan”.
- Panu młodemu oraz nieszczęśnikowi, który wcześniej złapał jego krawat, przywiązuje się do paska lub guzika od spodni sznurek, na końcu którego zwisa banan. Owym bananem należy trafić leżące na ziemi jajko i poturlać je w taki sposób, aby trafiło w „bramkę”, której rolę pełnią rozłożone na szerokość nogi panny młodej i jej towarzyszki, która miała to wątpliwe szczęście złapać ślubny welon – wspomina wesele swojej koleżanki Monika.

A to nie koniec weselnych „atrakcji”. Rozdarta czy poplamiona suknia, pęknięty gorset, tudzież złamany tips lądujący w sałatce sąsiada to standard. Co gorsza, te niezręczne sytuacje wywołują lawinę „alpejskich kombinacji”, gdy przychodzi moment fotografowania.

Jak uniknąć wpadek?

Co istotne, niektórych krępujących sytuacji możemy uniknąć sami. Wystarczy skrupulatnie przygotować się do samej uroczystości.

- Nie stosujmy nowych niewypróbowanych kosmetyków tuż przed ślubem, gdyż mogą one spowodować uczulenie - mówi Agnieszka Majchrzak, kosmetyczka w jednym z poznańskich salonów urody.

A wtedy zamiast dodać nam świeżości i urody, nowy preparat może zniweczyć nasze nadzieje na piękny wygląd zaskakując poranną opuchlizną.

- Zawsze sprawdźmy, czy nie jesteśmy uczuleni na kwiaty ze ślubnej wiązanki. Mogą one bowiem wywołać katar - mówi florystka Magda Kwiecień.

Kupujmy więc takie, co do których jesteśmy pewni, że są dla nas „bezpieczne”.

No dobrze… lecz co w sytuacji, kiedy podczas pierwszego tańca nowożeńców okazuje się, że solista kapeli jąka się, a pan młody zapomniał kroków walca?

- Najlepiej sprawdzić demo z muzyką już wcześniej, bo wtedy można uniknąć przyspieszonego kursu śpiewania wśród gości – mówi Daro, weselny dj.

Wypada też zastanowić się, czy nie warto wybrać się wcześniej na dodatkowe lekcje tańca, aby podszkolić umiejętności partnerów.

I wreszcie „klasyk w swej kategorii” - piosenka dla rodziców.
- Wybierzmy taką, której słowa dobrze znamy i dokładnie wiemy, o czym ona jest – radzi artysta wodzirej przedstawiający się jako „Pan Tadeusz”. – W przeciwnym razie, może okazać się, że rodzice, zamiast podziękowań, usłyszą ulubiony szlagier kapeli weselnych, na przykład „Windą do nieba” i jeszcze pomyślą, że ich pociecha wychodzi za mąż wyłącznie z desperacji.

Wszystko może się zdarzyć...

Zapomniane kroki przy pierwszym tańcu, ślubna suknia oblana czerwonym winem, pan młody spóźniony na własny ślub, jąkający się solista kapeli weselnej, wstążki w złym kolorze, zgubione obrączki przez świadka, czekoladowy tort zamiast śmietankowego pomimo alergii panny młodej na kakao, dramatyczne rozprostowanie się loków powodujące rozpad fryzury, gerbery zamiast niezapominajek, ciepła wódka i brak lodu, awaria światła w toalecie, niemiłosiernie fałszująca ciotka uzurpująca sobie mikrofon, czy zataczający się wuj z wąsem wyszarpujący na parkiet wszystkie znajome panny młodej to tylko podstawowy arsenał dramatycznych sytuacji, które mogą nas spotkać w czasie tak doniosłego dnia.

Ale nie martwmy się zawczasu - wszyscy, którzy już to przeżyli, mówią, że po takich zdarzeniach zostają przezabawne wspomnienia...

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto