Przywiezione samochodem w okolice Witoldzina zające sprawiały wrażenie wyraźnie zaskoczonych możliwością opuszczenia klatek. Żeby możliwe było pozyskanie szaraków, wielkopolskie koła łowieckie musiały przygotować teren na którym spędzą one najbliższe tygodnie. Powstały tak zwane woliery adaptacyjne, czyli wygrodzone siatkami tereny
Czy jednak tak duża ich ilość nie sprawi, że okoliczni rolnicy poniosą szkody w uprawach?
Zdaniem myśliwych, nie są one zagrożeniem. - Problemem zająca jest brak miedz, na których znajdował on zróżnicowane pożywienie. Również susza nie powinna mu doskwierać bo wystarczy mu woda zawarta w roślinach – tłumaczy Michał Kulasiński.
Myśliwi zaznaczają, że od kilku lat nie polują już na szaraka. Od trzech zaś lat obserwują natomiast, ile zajęcy żyje na terenie ich obwodu. Z obserwacji wynika, że stadko stopniowo się powiększa.
- Przywracamy naturze równowagę, oddajemy to, co wypchnęliśmy budując drogi fabryki, uprawiając monokultury. – mówi Marek Baumgart, zastępca prezesa WFOŚ w Poznaniu.
Zakup zająców współfinansował Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska w Poznaniu.
Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?