Trzyczęściowy monument stoi tam od kilku tygodni i… wzbudza zainteresowanie, intryguje, zastanawia.
– No proszę pani, bo niby dlaczego nogi są osobno i cokół też osobno – dziwi się Kazimiera Ratajczak. – Widać będą go jeszcze montować i tablicę przybijać, bo na razie to on do nikogo jakby niepodobny, ale pewnie jakiś polityk wybitny.
Ludzie się dziwią i taki był zamysł Norberta Sarneckiego, artysty rzeźbiarza, asystenta w pracowni rzeźby ASP u prof. Wojciecha Kujawskiego. To fragment jego pracy doktorskiej pt. „Nie-pomniki w przestrzeni miejskiej”.
– Ta rzeźba świetnie zgrała się tą przestrzenią – mówi N. Sarnecki. – Chodziło mi o to, aby ludzie zastanowili się nad pomnikami, które stoją w mieście. To prowokacja, która ma pobudzić świadomość, zwrócić uwagę widza na sposób projektowania miejskiej przestrzeni. Odbywa się to bez uwzględnienia miejsc wspólnych służących artystom i widzom.
Ten dziwny nie-pomnik zaczyna już żyć własnym życiem. Zupełnie inaczej niż inne, które stoją praktycznie niezauważane przez mieszkańców i turystów.
– Moja siostrzenica Kasia przyniosła niedawno do domu wiadomość, że to jest pomnik, który koniecznie powinni pogłaskać na szczęście wszyscy uczniowie przed wyruszeniem na lekcje – mówi Katarzyna Przewoźniak. – To podobno postać nauczyciela języków obcych, który skrzywdził uczniów srogimi ocenami i teraz odpokutowuje, przynosząc im szczęście.
– W Europie tworzy się pomniki, fontanny czy ławeczki, które żyją wśród ludzi, są ich przyjaciółmi, można przy nich odpocząć i zrelaksować się, a nawet nimi reklamować miasto, jak to jest w przypadku Pragi – tłumaczy N. Sarnecki. – U nas Stare Miasto jest sztywne, ludzie nie mają tam swojego miejsca, dlatego taką enklawę tworzy na przykład fontanna przy ulicy Strzeleckiej. Stary Rynek i okolice stały się nieprzyjazną przestrzenią.
Każde miasto ma swoje charakterystyczne pomniki i rzeźby. Takie, które są talizmanami, przynoszą szczęście i powodzenie, są punktami charakterystycznymi, gdzie ludzie umawiają się na spotkania. W stolicy Wielkopolski takich miejsc dramatycznie brakuje.
Nie wiadomo, jak długo jeszcze nie-pomnik stać będzie w parku J. H. Dąbrowskiego. Wszystko zależy od planów inwestycyjnych, jakie niebawem mają zapaść w sprawie tego miejsca.
Pomniki – "przyjaciele turystów"
Może warto pomyśleć, żeby ożywić nieco miasto, ograniczyć stawianie pomników „ku czci”, a przynajmniej w formie nieprzystępnych monumentów. A raczej kusić, prowokować, wabić, a nawet irytować sztuką.
W Poznaniu zdjęcia robimy sobie ze Starym Marychem i pod pręgierzem. Reszta pomników, to tylko monumenty, o których przypominamy sobie z okazji rocznic. Inaczej jest w innych krajach europejskich. Werona we Włoszech reklamuje się figurą Julii, którą wszyscy turyści głaszczą po biuście, by mieć szczęście w miłości. We Florencji jest pomnik świni, który pomaga w finansach, w Rzymie usta prawdy, które sprawdzają naszą prawdomówność.
Będąc w Budapeszcie, koniecznie trzeba odwiedzić park na vis-a-vis ogrodu zoologicznego, by tam potrzeć pióro na pomniku Anonymusa. Według jednych zapewnia to natchnienie i nagrodę Pulitzera, a wg innych – doskonałe rozliczenia z urzędem skarbowym.
W Luksorze, w Egipcie koniecznie trzeba obejść skarabeusza, by zapewnić sobie przychylność w interesach.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?