Dwugodzinne opóźnienie i przesiadki zafundowali kolejarze podróżnym powracającym znad morza do Poznania. W pociągu brakowało miejsc siedzących.
Pociąg z Koszalina powinien w czwartek przyjechać do Poznania o godz. 19.45. Nie przyjechał. Pasażerowie musieli przesiadać się do innego. – Podstawili krótki skład, składający się z wagonów brudnych i zniszczonych – mówi jedna z pasażerek. Przed Piłą pociąg stał w polu półtorej godziny. Obsługa nie odpowiadała na pytania. - Nie jestem od tego, by udzielać informacji - twierdziła konduktorka. Nie wiadomo zresztą, od czego była konduktorka, bo biletów na całej trasie nie sprawdziła ani razu.
W Pile pasażerom kazano przesiąść się do innego składu. Już przedtem był on zatłoczony. Nie było mowy, by zmieściły się osoby z następnego pociągu. Wśród tych, które czekały byli niepełnosprawni. Groziło im, że nie pojadą. Doczepiono dwa wagony.
- Przed Piłą nastąpiła awaria jednostki elektrycznej -wyjaśnia Kazimierz Budynkiewicz, zastępca dyrektora Zakładu Przewozów Regionalnych w Poznaniu. - Trzeba było sprowadzić inną z Piły, dlatego tak długo trwała przerwa w podróży - dodaje.
Pechowe lokomotywy
Również z blisko dwugodzinnym opóźnieniem dotarł kilka dni temu pociąg pospieszny z Wrocławia przez Poznań do Ełku. - Kolejarze potrzebowali godzinę na wymianę zepsutej pod Giżyckiem lokomotywy, chociaż tę dopiero co do pociągu podczepiono - mówi Bożena Tarnowska, jedna z pasażerek. Już we Wrocławiu pociąg był opóźniony o 45 minut. Jednak pasażerów w Poznaniu poinformowano na początku tylko o 25-minutowym opóźnieniu.
W górach stanął
- Między Kłodzkiem a Wrocławiem zepsuła się lokomotywa zupełnie innego pociągu. Jednak dwa wagony z tego składu są podłączane do pociągu Wrocław- Poznań-Ełk. W Poznaniu pociąg miał 38 minut opóźnienia a odjechał z 31-minutowym opóźnieniem. Nadrobiliśmy siedem minut - mówi Kazimierz Budynkiewicz.
Wyjątkowy pech
Do Ełku pociąg dotarł godzinę i czterdzieści minut później niż przewidywał rozkład. Autobusy PKS, którymi podróżni mieli dotrzeć do mazurskich miejscowości wy- poczynkowych dawno już odjechały.
- To wyjątkowy pech. Z naszych analiz wynika, że spóźnia się ledwie dwa procent pociągów - mówi Marek Nitkowski z Biura Marketingu PKP.
Marek Nitkowski
Biuro Marketingu PKP w Warszawie
Pasażerowie, którzy znajdą się w podobnej do opisywanej sytuacji, mają prawo do zwrotu kosztów podróży. Byłoby jednak dobrze, by jeszcze w podróży zwrócili się do obsługi pociągu o dokonanie adnotacji na bilecie jakim pociągiem podróżowali. Z tym biletem mogą zwrócić się o zwrot kosztów podróży do każdego zakładu przewozów pasażerskich.
Potężne ulewy i gradobicia. Strażacy walczyli żywiołem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?