Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pełni zapału i zmęczenia. Jak naprawdę wygląda praca w szkole?

Weronika Błaszczyk
Weronika Błaszczyk
14 października obchodzone jest Święto Edukacji Narodowej. Tego dnia we wszystkich szkołach szczególną uwagą otacza się nauczycieli. Jak jednak w rzeczywistości wygląda ich codzienna praca?
14 października obchodzone jest Święto Edukacji Narodowej. Tego dnia we wszystkich szkołach szczególną uwagą otacza się nauczycieli. Jak jednak w rzeczywistości wygląda ich codzienna praca? Arkadiusz Lawrywianiec/materiał ilustracyjny
14 października obchodzone jest Święto Edukacji Narodowej. Tego dnia we wszystkich szkołach szczególną uwagą otacza się nauczycieli. Jak jednak w rzeczywistości wygląda ich codzienna praca?

Uczą i wychowują. Zarażają pasją i poszerzają spojrzenie na świat. Organizują wycieczki, spotkania z ciekawymi osobami i dbają o dobre relacje w klasie. Jednocześnie nierzadko wykładają po kilka przedmiotów, zabierają pracę do domu, korzystają z własnego sprzętu i muszą odgrywać kilka ról naraz. Kim jest dzisiaj nauczyciel? Jak wygląda codzienność w polskiej szkole? A przede wszystkim, dlaczego warto cenić jego pracę?

Zadanie pierwsze: określić, co wiemy o nauczycielach ze statystyki

Eurostat opublikował dane dotyczące liczby nauczycieli w całej Unii Europejskiej. W 2020 roku w UE w szkołach podstawowych i ponadpodstawowych zatrudnionych było 5,2 miliona nauczycieli. Jak wynika z badań, ponad 70 proc. nich stanowią kobiety.

W kwestii wieku, w 2020 roku w Unii Europejskiej 388 000 nauczycieli miało mniej niż 30 lat (na wszystkich poziomach edukacji), co stanowi zaledwie 7 proc. całkowitej liczby prowadzących lekcje. Tymczasem 2 miliony nauczycieli miało 50 lat lub więcej (39 proc. całej kadry).

- Prawie połowa nauczycieli płci męskiej w wieku powyżej 50 lat uczyła w szkołach ponadpodstawowych (47 proc.). Mniej niż jedna piąta nauczycieli płci męskiej w wieku powyżej 50 lat uczyła w szkołach podstawowych (17 proc.). W przypadku nauczycielek powyżej 50 roku życia podział był bardziej wyrównany: szkolnictwo podstawowe 40 proc., gimnazjum 32 proc. i ponadgimnazjalne 28 proc.

– podano informacje w badaniach.

Na jednej z konferencji prasowych zorganizowanych pod koniec sierpnia tego roku, według słów ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka, nauczycieli w całej Polsce ma być 700 tysięcy. Sama liczba może robić wrażenie, jednak niemal co roku, zwłaszcza w okresie letnim, pojawia się wiele informacji o problemach związanych ze znalezieniem osób, gotowych do prowadzenia zajęć w różnych typach szkół. Tak też było w tym roku, gdy po raz kolejny brakowało nauczycieli m.in. języków obcych, przedmiotów ścisłych i zawodowych.

Jednym z rozwiązań kłopotów ze zatrudnieniem jest często w szkołach przydzielanie nadgodzin. Według raportu Najwyższej Izby Kontroli, przygotowanego na podstawie danych od 1 stycznia 2018 do 26 marca 2021 roku nie należą one do rzadkości.

- Jak wynika z danych w Systemie Informacji Oświatowej, nadgodziny przydzielano w badanym okresie ponad 73 proc. nauczycieli, 11 proc. pracowało w więcej niż jednej szkole (z deklaracji w badaniu kwestionariuszowym wynika, że 24 proc.). Najczęściej w kilku placówkach jednocześnie zatrudnieni byli nauczyciele edukacji dla bezpieczeństwa, fizyki, chemii, geografii, muzyki i techniki, najrzadziej – edukacji wczesnoszkolnej, języka polskiego, języka angielskiego i wychowania fizycznego

– czytamy w raporcie.

Zadanie drugie: przypomnieć o licznych przeciwnościach, z jakimi walczą

- Problemów, z którymi zmagają się dzisiaj nauczyciele, jest wiele. Niska płaca, dużo obowiązków – większość zabiera pracę do domu, z konieczności korzysta z własnego sprzętu, a to dopiero początek listy

– mówi Małgorzata Kowzan, prezeska Okręgu Wielkopolskiego Związku Nauczycielstwa Polskiego. 

Jak wyjaśnia, obecnie rzadko można spotkać nauczyciela, który ma uprawnienia do nauki tylko jednego przedmiotu. Większość może uczyć dwóch, a niektórzy nawet i więcej. Prawda jest jednak taka, że często wynika to z konieczności, by w jednej szkole zrealizować wymaganą liczbę godzin. Co więcej, wciąż nie brakuje też takich osób, które np. ucząc chemii w szkole na wsi, są zatrudnione w kilku placówkach i w każdej realizują zaledwie kilka godzin pracy. 

- Takie sytuacje nie należą do rzadkości. Z jednej strony mamy więc nauczycieli, którzy z trudem zdobywają godziny, a z drugiej mamy wielu mających półtora etatu i znacznie więcej. Znam nauczycieli, którzy w obecnym roku szkolnym realizują nawet 40 godzin, 47 godzin tygodniowo przy tablicy. Nie chcą  zostawić  dyrektora szkoły i uczniów bez zajęć z danego przedmiotu. Wielu  nauczycieli mówi, że już są strasznie zmęczeni, a to dopiero październik

– zaznacza Kowzan.

Ponadto, podkreśla ona, że praca nauczyciela nie tylko polega na prowadzeniu lekcji czy zajęć, ale także na realizacji zadań statutowych, na sprawdzaniu zadań i prac uczniów  w domu, przygotowaniu się do lekcji. Nauczyciel poświęca czas na samorozwój i doskonalenie zawodowe; prowadzi konsultacje z uczniami, z rodzicami podczas tzw. godzin „czarnkowych”. Dochodzą do tego spotkania zespołów przedmiotowych, posiedzenia rad pedagogicznych, które czasem trwają po kilka godzin. Można jeszcze wymieniać wiele innych zadań i czynności.

- Nauczyciele robią bardzo dużo. Gdy dziecko jedzie na wycieczkę szkolną,  mało kto zastanawia się, ile czasu na jej zorganizowanie poświęcono. Sam prestiż zawodu niestety spadł. Nadal duża część rodziców pozostaje roszczeniowa w stosunku do nauczycieli

– mówi Kowzan. 

Dodaje:

- Średnia wieku nauczycieli robi się coraz wyższa. Tymczasem pensje nadal są niskie, wymagania wysokie. Jeżeli coś się nie zmieni w tym zawodzie, to będzie problem, by przyciągnąć do niego młodych. Oczywiście nie brakuje ludzi z pasją, którzy zaczynają uczyć tuż po studiach, ale takie osoby też trzeba czymś zatrzymać. 

Współcześnie praca nauczycieli wiąże się z licznymi wyzwaniami. Nie brakuje też codziennych trudności, z jakimi muszą się oni zmagać. Szkoły, co bez problemu można zauważyć, cały czas funkcjonują, a osoby, które uczą dzieci i młodzież, do pracy nierzadko przychodzą uśmiechnięte. Co daje im największą motywację do działania?

Zadanie trzecie: usłyszeć ich głos

- Największą zaletą w tej pracy jest kontakt z ludźmi. Każdy dzień jest zupełnie inny, choć mogłoby się wydawać, że te same lekcje, te same klasy. Poza tym patrzenie jak przez te kilka lat uczniowie się zmieniają, rozwijają a my, jako nauczyciele, im w tym towarzyszymy. Daje to ogromnie dużo satysfakcji

– opowiada Filip Arndt, nauczyciel historii i HiT-u w liceum ogólnokształcącym.

Jak zaznacza, bardzo ceni sobie swoją pracę, ma jednak świadomość, że jego sytuacja jest uprzywilejowana:

- Pracuje w jednej szkole, w której realizuje cały etat. Mamy tam fajną młodzież, która wie, czego chce. Co więcej, uczę przedmiotów na poziomie podstawowym, co też daje mi większą swobodę.

Choć zalet można znaleźć całkiem dużo, to jednocześnie, niestety, nie można zapomnieć o wadach.

- Minusem na pewno jest niska pensja. Wynagrodzenie jest zupełnie nieadekwatne do wysiłku i zaangażowania. Ciągłe zmiany zarówno organizacyjne, jak i programowe, można wręcz powiedzieć, że jedyną stałą w oświacie są właśnie te zmiany. Osobiście nie znam też żadnego nauczyciela, który pracowałby 18 godzin tygodniowo, większość z nas jest w pracy cały czas

– tłumaczy Arndt.

Dodaje:

- Oczywiście można nie otworzyć wiadomości, która pojawiła się w dzienniku elektronicznym o 21:00, ale czasem są to informacje o zastępstwie, jakie mamy następnego dnia albo o jakimś wydarzeniu, w wyniku którego wypadnie nam lekcja.

Swojej pracy Arndt poświęca się z zaangażowaniem już od ponad 15 lat. Jak mówi, to nie on wybrał tę profesję, ale zawód wybrał jego:

- W 2003 roku skończyłem studia. Wraz z kolegami myśleliśmy, że świat stoi teraz przed nami otworem. Okazało się, że nie do końca jest tak kolorowo. Bezrobocie było wtedy naprawdę wysokie. Nasza uczelnia oferowała za darmo kurs pedagogiczny. Nie myślałem poważnie, że będę kiedyś uczył w szkole, ale i tak go zrobiłem.

Po skończeniu kursu Arndt rozpoczął pracę w swojej byłej szkole jako nauczyciel na zastępstwie. Po niedługim czasie dyrektor, który kilka lat wcześniej wręczał mu świadectwo maturalne, przyjął go do pracy. Od tego czasu nieprzerwanie pracuje z młodzieżą i wciąż sprawia mu to przyjemność.

- Nie ma jednego wzorca, każdy musi odnaleźć swoją drogę. Czasami te największe kosy najlepiej się wspomina po latach. Potrzebni są też ci, na lekcjach których nie trzeba aż tak dużo kuć na pamięć, można trochę odetchnąć. Myślę jednak, że każdy nauczyciel powinien być za to cierpliwy. W tej pracy nigdy nie jest tak, że gdy coś się powie, to to od razu się zadzieje. To zawsze wymaga czasu, tym bardziej że każdy z naszych uczniów nosi do szkoły dwa plecaki – jeden z podręcznikami, a drugi z własnymi życiowymi doświadczeniami, który również musimy zawsze brać pod uwagę

– dodaje Arndt.

O tym, że przede wszystkim trzeba złapać dobry kontakt z młodzieżą, mówi też Iwona Cholewa, nauczycielka logistyki, podstaw przedsiębiorczości i przedmiotów zawodowych z Wolsztyna. Wskazuje ona, że każde dziecko jest niepowtarzalne: pochodzi z innego domu i ma swoje problemy.

- Miałam uczniów ze zwyczajnych domów, ale i z rozbitych, rodzin, w których pojawiał się alkohol. Po upływie kilku lat miło się z nimi ponownie spotkać i patrzeć, jak sobie ułożyli życie, pomimo takich trudności

– opowiada Cholewa.

Od 15 lat pracuje ona jako nauczycielka w szkołach ponadpodstawowych. Myśl, by zajmować się uczeniem innych, była z nią już od dziecka.

- Jako mała dziewczynka bawiłam się szkołę, sadzałam misie i lalki, stawiałam im oceny. To, że rzeczywiście trafiłam do szkoły, było jednak przypadkiem. Moja mama usłyszała w telewizji, że otwierają w Wolsztynie technikum logistyczne. W tym czasie akurat kończyłam studia na tym kierunku, poszłam się więc zapytać o wolny etat i tak zostałam

– wspomina.

Obecnie łączy ona pracę w dwóch placówkach, kiedyś pracowała nawet i w trzech. Jeżdżenie między punktami, jak sama mówi, sprawia, że nieustannie żyje w pędzie, a ostatnie zajęcia kończą się czasami późnymi wieczorami.

- W oświacie nie jest łatwo. Trudności się pojawiają. Sądzę jednak, że w dzisiejszych czasach nie ma na co narzekać. Bardzo lubię pracę z młodzieżą. Ukończyłam Politechnikę Poznańską i mogłabym znaleźć sobie zatrudnienie w jakimkolwiek zakładzie, prawdopodobnie byłoby też lepiej płatne. Były momenty, że człowiek chciał odejść, ale zawsze wracały myśli, że jednak byłoby szkoda.

Pomimo wielu zalet, niektórzy nauczyciele nie zapominają wciąż o wyzwaniach, z jakimi codziennie się mierzą.

- W obecnej edukacji jest coraz mniej plusów, a nawet można powiedzieć, że te plusy zanikają

– wskazuje Eliza Świerk, nauczycielka geografii z Kalisza.

Jak podkreśla, dzieci są dzisiaj przebodźcowane multimedialnymi sprzętami, nie potrafią często spokojnie wytrzymać w ławce wyznaczonego czasu. Coraz więcej z nich ma specjalne potrzeby edukacyjne lub wychowawcze, z którymi nauczyciel musi dać sobie radę.

- Nauczyciel pracuje w ogromnym stresie i napięciu. Urzędnik w ciąg godziny obsłuży około 20-25 petentów pojedynczo. My mamy taką liczbę osób na raz i każdy potrzebuje w tym samym czasie czegoś innego. Niekiedy graniczy to z cudem, by tego dokonać

– mówi Świerk.

Jednocześnie podkreśla, że praca w szkole wciąż daje jej wiele satysfakcji:

- Są takie miłe chwile, kiedy na koniec lekcji dostaję laurkę albo gdy na korytarzu biegną do mnie dzieci, by się z radością przywitać, porozmawiać, życzyć miłego dnia. Wielu rodziców wspiera mnie w tym, co robię. Takie gesty, słowa dają mi skrzydła do dalszego działania.

Kontynuuje:

- Lubię porwać młodzież do różnych akcji. W poprzednim roku zorganizowaliśmy na terenie Kalisza zbiórkę wyprawek dla dzieci z Tanzanii. Chcemy pokazać młodzieży, że takie działania to też lekcja – lekcja życia.

Do pracy z uczniami, jak tłumaczy, dochodzą jednak też ich rodzice, którzy często nerwowo reagują na wpisaną uwagę lub negatywną ocenę ucznia. Ponadto, należy też odpisywać na korespondencję z nimi, przygotowywać materiały do lekcji. Nauczyciele po swoich zajęciach często, z czystej chęci, ponieważ nie otrzymują za to zwykle wynagrodzenia, spędzają czas na organizowaniu różnych akcji czy sprawowaniu opieki na konkursach.

- Najbardziej bolą nas słowa społeczeństwa, że mało pracujemy. Gdyby wyliczyć tygodniowo czas pracy na rzecz dzieci, to często wychodzi więcej niż 40 godzin

– komentuje Świerk.

Dodaje:

- Jako nauczycielom jest nam przykro, że finansowo nie jesteśmy doceniani. My też chcemy godnie żyć i móc się realizować w swoich pasjach. Pomyślcie dzisiaj o swoich ulubionych nauczycielach i dajcie im wsparcie dobrym słowem, by czuli się doceniani, nie tylko krytykowani. Osobiście życzę wszystkim pracownikom szkół dużo sił i czasu do realizacji własnych marzeń.

Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto