Do tej pory przeżywaliśmy raczej ,,zwycięskie remisy''. Teraz po raz pierwszy w historii,
dzięki bramkom rozgrywającego mecz życia piłkarza Groclinu Dyskobolii Grodzisk Andrzeja
Niedzielana pokonaliśmy w Budapeszcie Węgrów, ale na baraże to nie wystarczyło.
Zawiedli bowiem Szwedzi, którzy nieoczekiwanie przegrali z Łotwą (piszemy o tym meczu obok). Zanim jednak przeżyliśmy olbrzymie rozczarowanie i pogrzebane zostały nasze marzenia o barażach, cieszyliśmy się ze zwycięstwa i świetnej postawy czterech graczy Groclinu Radosława Sobolewskiego, Sebastiana Mili, Grzegorza Rasiaka i Andrzeja Niedzielana.
W 11. minucie dwójka grodziskich napastników rozegrała popisową akcję. Grzegorz Rasiak podał prostopadle do wychodzącego na czystą pozycję Niedzielana, ten wyprzedził dwójkę obrońców i miał przed sobą tylko węgierskiego bramkarza. Lekkim, technicznym strzałem pokonał Gabora Kiraly'ego i w Polaków wstąpiła nadzieja na grę w barażach. Po kilkunastu minutach radość polskiej drużyny zmąciły wieści ze stadionu Rasunda w Sztokholmie.
Węgrzy się nie poddają
Po dwóch kwadransach przewagę uzyskali gospodarze. Najpierw strzał Imre Szabicsa trafił w spojenie słupka z poprzeczką bramki Jerzego Dudka. Cztery minuty później piłka po strzale Miklosa Fehera minęła polskiego bramkarza i zmierzała do pustej bramki. Z linii bramkowej zdążył ją wybić Tomasz Rząsa.
Pierwsza połowa zakończyła się oblężeniem polskiej bramki, a to, co wydawało się tylko kwestią czasu, nastąpiło na początku drugiej części. Akos Fuzi podał do Szabicsa, a ten z prawej strony uderzył po ziemi w długi róg, pokonując polskiego bramkarza.
Zimny prysznic
Strata gola podziałała jak zimny prysznic na Polaków,
którzy zaczęli grać dużo lepiej. Aktywny był Rasiak, który najpierw strzałem z daleka próbował trafić do bramki rywali, a w 62. minucie znowu bezbłędnie odszukał Niedzielana. Ten znalazł się w sytuacji sam na sam, z zimną krwią minął węgierskiego bramkarza i mając przed sobą pustą bramkę bez problemów podwyższył na 2:1. Siedem minut później napastnik Groclinu po raz trzeci trafił do bramki Węgier, ale tym razem sędzia odgwizdał spalonego. Po kolejnych dziesięciu minutach piłka mogła znaleźć się w polskiej bramce po nieporozumieniu Dudka z Bąkiem, ale w ostatniej chwili Bąk wybił ją niemal z linii bramkowej.
Węgry - Polska 1:2 (0:1)
Bramki: 0:1 Andrzej Niedzielan (11), 1:1 Imre Szabics (48), 1:2 Andrzej
Niedzielan (62).
Węgry: Gabor Kiraly - Tomas Bodog, Attilla Dragoner, Tamas Juhar - Zoltan Boor, Peter Lipcsei (46-Zoltan Gera), Krisztian Lisztes, Pal Dardai, Akos Fuzi - Imre Szabics, Miklos Feher (64-Krisztian Kenesei).
Polska: Jerzy Dudek - Tomasz Kłos, Jacek Bąk, Tomasz Rząsa - Michał Żewłakow, Sebastian Mila (53-Kamil Kosowski), Radosław Sobolewski, Mirosław Szymkowiak (85-Mariusz Lewandowski), Jacek Krzynówek - Andrzej Niedzielan (88-Marek Saganowski), Grzegorz Rasiak.
Żółte kartki: Krisztian Lisztes, Tamas Juhar, Tomas Bodog (Węgry), Radosław Sobolewski (Polska).
Sędziował: Manuel Enrique Mejuto Gonzalez (Hiszpania).
Widzów 20 000.
Paweł Janas
trener
Spotkanie było bardzo dramatyczne i emocjonujące. Obie drużyny stworzyły dobre widowisko, zagrały dobrą piłkę. Szkoda, że tak się stało, że zwycięstwo w tym meczu nic nam nie dało. Myślę, że nasza praca z tą drużyną nie poszła na marne i w przyszłości będzie więcej zwycięstw i dobrych wyników. Eliminacje przegraliśmy już wcześniej. Doprowadziliśmy do takiej sytuacji, że nasz udział w barażach zależał od trzeciego zespołu.
Mirosław
Szymkowiak
Wszyscy byliśmy pewni, że wynikiem Szwedów w ogóle nie trzeba się przejmować. My dzisiaj wypadliśmy dobrze z trójką obrońców i trójką środkowych pomocników. Tuż po zejściu z boiska dowiedziałem się jaki jest wynik w Szwecji i od razu się załamałem. Jest mi naprawdę przykro. Była wielka szansa, żeby wyjść z tej grupy, a już tym bardziej zagrać w barażach. W szatni był smutek...
Michał
Listkiewicz
prezes PZPN
Przed meczem bardziej byłem pewny zwycięstwa Szwedów z Łotwą niż Polaków na Węgrzech. Okazuje się, że się myliłem. Liczyłem na taką grę Szwecji, jaką parę lat temu pozbawili nas szans na udział w poprzednich mistrzostwach Europy. Ale Szwedzi zagrali dzisiaj na luzie, odpuścili. Natomiast nie wierzę w żadne układy korupcyjne - nie w dzisiejszej piłce i szczególnie nie w wykonaniu Skandynawów. Po prostu drużyna niepokonana musiała w końcu przegrać. Tylko szkoda, że to trafiło się w tym meczu. Nie do Szwedów należy mieć pretensje, tylko do nas samych.
Derby Trójmiasta: oprawa meczu Lechia Gdańsk - Arka Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?