Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

PIŁKA NOŻNA - Lech musi się pozbierać

Maciej Lehmann
Tomasz Wieszczycki w starciu z Distinem.  W 2003 roku Groclin sprawił wielką niespodziankę eliminując City
Tomasz Wieszczycki w starciu z Distinem. W 2003 roku Groclin sprawił wielką niespodziankę eliminując City Waldemar Wylegalski
Z Tomaszem Wieszczyckim, byłym kapitanem Groclinu i komentatorem Canal +, rozmawia Maciej Lehmann

Kiedy patrzy się na tabelę nasuwa się smutny wniosek. Lechowi pozostaje walka o utrzymanie.

Nie wierzę, że tak będzie do końca sezonu. Prędzej czy później Lech rozpocznie pościg za czołówką. Drużyna ma potencjał, by grać o mistrzostwo Polski, a nie bronić się przed spadkiem.

Jakie Pana zdaniem są przyczyny tego, że Kolejorz jest na dnie?

Poznaniacy grają w kratkę, potrafią zagrać świetny mecz na przykład w Turynie czy przeciwko Red Bullowi Salzburg, by po kilku dniach zaprezentować się bardzo słabo na krajowym podwórku.

Czy powodem tego jest zmęczenie materiału, zbyt wąska kadra?

Jeśli chce się rywalizować z europejskimi potęgami, trzeba mieć odpowiednio szeroką kadrę, porównywalna do tych, jaką dysponują rywale. Myślę, że to, co się w tej chwili dzieje w poznańskim klubie, to też lekcja, dla ludzi odpowiedzialnych za wyniki, że jeśli chce się walczyć na kilku frontach, to piłkarzy zdolnych do gry na wysokim poziomie musi być więcej. Tymczasem, gdy Lechowi wypadnie ze składu kilku kluczowych graczy, to okazuje się, że nie ma ich kto zastąpić.

Czasem jednak udaje się osiągnąć sukces mając niewielkie rezerwy. Franciszek Smuda miał "żelazną" piętnastkę i podbił nią Europę oraz ligę. Gdy Pan grał w barwach Dyskobolii Grodzisk zespół też doskonale radził sobie w europejskich pucharach i w ekstraklasie. A przecież również w tej drużynie poza znakomitą podstawową jedenastką, niewielu było piłkarzy, którzy potrafili zastąpić reprezentantów, bo naszych klubów nie stać, by płacić dwudziestu gwiazdom.

Zgadza się, ale wtedy wszyscy wznosili się na wyżyny swoich umiejętności. Teoretycznie w tym składzie, który wyszedł przeciwko Zagłębiu, Lech też powinien sobie poradzić. Ale nie wszyscy grali to, na co ich stać.

Pawłowski czy Plizga zdecydowanie górowali nad lechitami pod względem szybkościowym. Ten pierwszy grał dopiero pierwszy raz po półrocznej przerwie spowodowanej kontuzją. Czy to nie dziwne.

Pawłowski zawsze był bardzo szybki. Gdybym był trenerem Lecha to bardziej martwiłbym się tym, że pod względem piłkarskim zdecydowanie górował w tym spotkaniu i był najlepszym aktorem tego widowiska. Uważam jednak, że ten mecz mógłby się skończyć innym wynikiem, gdyby Lech przed przerwą wykorzystał swoje sytuacje. Nie zrobił tego i poniósł porażkę. Mogło być 0:3.

Czy problemy Lecha leżą w sferze psychicznej, czy został popełniony błąd podczas przygotowań?

Tak blisko przy Lechu nie jestem, by jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Trzeba by zobaczyć wyniki badań. Jestem przekonany, że są ludzie, którzy kontrolują te sprawy. Mnie również zastanawia fakt, że sobotni mecz nie był pierwszy, w którym poznaniacy bardzo słabo wypadli w drugiej połowie. Z drugiej strony nie widać, by w Lidze Europejskiej zespół opadał z sił. To wszystko jest trochę zagadkowe. Na pewno sprawy mentalne też odgrywają sporą rolę. W sobotnim meczu kilku zawodników starało się prowadzić grę, ale tych słabych punktów można było dostrzec więcej. W przypadku Lecha trudno znaleźć prostą receptę na wyjście z kryzysu, bo wiele jest ognisk zapalnych wywołujących chorobę.

Jedni twierdzą, że Lech znów niesamowicie zmobilizuje się na mecz z Manchesterem i będziemy świadkami niespodzianki. Inni, widząc w jakiej ostatnio Lech jest dyspozycji, wróżą mu klęskę. Pan w 2003 roku był kapitanem Groclinu, który wyeliminował tę drużynę z Pucharu UEFA. Czego poznaniacy mogą spodziewać się na stadionie City?

Niesamowitego tempa. Gospodarze ruszyli na nas jak huragan. Przez kwadrans nie wiedzieliśmy za bardzo co robić. Sunął atak za atakiem. Manchester miał trzy stuprocentowe sytuacje, wykorzystał na szczęście tylko jedną. Potem złapaliśmy swój rytm, a w drugiej połowie Sebastian Mila strzelił z wolnego bramkę życia. I w ten sposób udało nam się zremisować 1:1. Lechowi też oczywiście życzę takiego wyniku.

Siedem lat temu Manchester nie był chyba jeszcze tak mocnym zespołem jak teraz. Tylko w tym sezonie szejkowie wydali 150 milionów euro na transfery.

Z tym bym polemizował. Teraz mają Teveza, a wtedy był Anelka i Fowler. Sprowadzili z Realu McManamana, którego wspierał Claudio Reyna. W bramce stał słynny David Seaman, a na prawym skrzydle szalał młodziutki Wrght-Phillips. Tam zawsze były wielkie pieniądze i gwiazdy. Anelka zarabiał pewnie tyle, ile cały nasz zespół. Ale to jest sport. Lech ma parę dni, by się pozbierać i przywieźć dobry rezultat.

Z Manchesterem chyba nie da się prowadzić otwartej gry.

Ale też nie można nastawić się tylko na murowanie bramki. W Manchesterze będzie już mógł grać Arboleda, który jest najlepszym piłkarzem Lecha, więc gra obronna też powinna wyglądać dużo lepiej niż w sobotę. Na szczęście ma już takie doświadczenie pucharowe, że na pewno nie wystraszy się City. Jeśli wszyscy zagrają z pełną koncentracją i na swoim poziomie, znów możemy być świadkami bardzo ciekawego meczu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto