Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Po Dromo poleciały głowy

Marcin KĄCKI
- Będą dyscyplinarki dla dyrektorów ZDM i doniesienia do prokuratury - ujawnili wczoraj na konferencji Ryszard Grobelny i Mirosław Kruszyński. Fot. A. Szozda
- Będą dyscyplinarki dla dyrektorów ZDM i doniesienia do prokuratury - ujawnili wczoraj na konferencji Ryszard Grobelny i Mirosław Kruszyński. Fot. A. Szozda
Cztery miliony złotych tylko w ostatnich dwóch latach zarobili pracownicy Zarządu Dróg Miejskich powiązanych ze spółką Dromo. Sześciu z nich, w tym wicedyrektorzy ZDM, zostanie zwolnionych dyscyplinarnie z pracy.

Cztery miliony złotych tylko w ostatnich dwóch latach zarobili pracownicy Zarządu Dróg Miejskich powiązanych ze spółką Dromo.
Sześciu z nich, w tym wicedyrektorzy ZDM, zostanie zwolnionych dyscyplinarnie z pracy. Jeden z nich,
Jacek Tomaszewski miał spółkę - Malrem - na której zarobił ze wspólnikami 200 tys. złotych.

Czy sprawa wyszłaby na jaw, gdyby nie ujawnienie jej przez „Gazetę Poznańską”? - pytał wczoraj podczas specjalnej konferencji jeden z poznańskich dziennikarzy.

- Myślę, że tak. Pytanie tylko: kiedy? - zastanawiał się prezydent Ryszard Grobelny.

Sami sobie kontrolą

19 marca tego roku ujawniliśmy aferę ze spółką Dromo. Firma była powiązana personalnie z szefami Zarządu Dróg Miejskich, którzy sami sobie zlecali usługi, wykonywane w Dromo po godzinach przez... pracowników ZDM.
Sprawa trafiła do prokuratury miesiąc temu, jednak wszyscy oczekiwali na zakończenie kontroli w Zarządzie Dróg Miejskich. Wczoraj ujawniono wnioski z 200-stronicowego raportu.

- 14 pracowników ZDM dorabiało w Dromo, a 12 robiło to nielegalnie. Dochodziło do przypadków skrajnych, gdy pracownicy ZDM organizowali przetarg, zlecali go sobie w Dromo, a nawet... kontrolowali przebieg wykonania prac z ramienia ZDM - mówił Ryszard Grobelny.

Kilku urzędników złożyło nawet oświadczenie, że nie miało nic wspólnego z Dromo lub Malrem-em. Zdaniem prezydentów: kłamali.

- Składali nieprawdziwe oświadczenia i wobec sześciu takich osób zostaną wyciągnięte konsekwencje dyscyplinarne - dodał wiceprezydent Mirosław Kruszyński. Zdaniem prezydentów takiej nieprawdy dopuścił się wicedyrektor Jacek Tomaszewski, który twierdził, że nie miał nic wspólnego ze spółką Malrem, która otrzymywała zlecenia od ZDM.

- Ta spółka miała siedzibę w jego mieszkaniu, on miał w niej udziały i był członkiem zarządu - mówił Ryszard Grobelny. Sam Jacek Tomaszewski powiedział nam, że wszystko było legalne (rozmowa poniżej).
Podczas konferencji prezydenci podali przykłady zleceń dla tych spółek: projekt skrzyżowania ulicy Strzeleckiej i Królowej Jadwigi, projekt wykonania oświetlenia i prace na skrzyżowaniu ulic Brzask i Grochowskiej.

- Takich przykładów można mnożyć znacznie więcej - dodał Mirosław Kruszyński.

Miliony dla swoich

Kontrola przeprowadzona w ZDM objęła rozliczenia finansowe Zarządu Dróg Miejskich za okres 2001-2002. Pieniądze jakie otrzymała spółka Dromo idą w miliony złotych.
W 2001 roku Dromo otrzymało do realizacji prace, za które ZDM zapłaciło jej 1,8 mln złotych. W ubiegłym roku Dromo dostało 2,3 miliona złotych. Razem blisko 4,2 miliona złotych. Spółka Malrem otrzymała odpowiednio 177 i 30 tysięcy złotych.

- Według ustaleń mogło się to odbyć dzięki powiązaniom personalnym i z rażącym naruszeniem ustawy o przetargach. To są ciężkie zarzuty, dlatego w tych sprawach zostanie również powiadomiona prokuratura oraz rzecznik finansów publicznych - dodaje prezydent R. Grobelny.
Prezydent zapowiedział również, że dyscyplinarki czkają na zastępców Jana Sklorza w ZDM, który otrzymał takie zwolnienie miesiąc temu.

Dlaczego jeszcze ich nie otrzymali? - dopytywali dziennikarze.

- Bo dopiero w środę otrzymałem wyniki kontroli - mówi wiceprezydent Mirosław Kruszyński.
Dziennikarze próbowali dociekać, dlaczego dopiero po 13 latach działania Dromo sprawę ujawniła prasa, a nie sami urzędnicy.

- Nie kryję sam zdumienia, tym bardziej, że w ZDM odbywały
się różne kontrole i nikt nigdy nie zauważył podejrzanych działań Dromo oraz powiązań personalnych - mówił Ryszard Grobelny. Dodał zarazem, że nie będzie kontroli za okres 1990-2000.

- Moim zdaniem nie działo się wówczas nic, co zasługuje na uwagę? - mówił.

A jeśli korzyści z takiej działalności osiągali wówczas ludzie, których powiązania w ten sposób wyszłyby na jaw? - pytaliśmy.

- Nie można wykluczyć żadnej ewentualności To byłaby jednak ogromna praca dla kontrolerów, a ja nie chciałbym ich tym obciążać - odparł Ryszard Grobelny zdumionym dziennikarzom.

Zmiany, zmiany...

Co teraz stanie się z Zarządem Dróg Miejskich? Od kilku dni zakład ten ma nowego dyrektora - Jana Grześkowiaka (pochodzi z Ostrowa podobnie jak wiceprezydent Mirosław Kruszyński).

- Zakład ten czeka głęboko reorganizacja. Aby uniknąć kolejnej afery zabronimy ZDM-owi jakiejkolwiek działalności gospodarczej, czy też pośrednictwa w takich działaniach - mówił R. Grobelny.

10 procent pana załogi jest zamieszanych w aferę, a wicedyrektorzy zostaną wyrzuceni. Z kim pan będzie teraz pracował? - zapytał jeden z dziennikarzy Jana Grześkowiaka.

- Wśród pracowników ZDM, których mam do dyspozycji są ludzie, którzy na pewno godnie zastąpią tych co odejdą - podsumował Jan Grześkowiak.

Dromo na celowniku

Spółka Dromo powstała w 1987 roku i należała do Skarbu Państwa. Na początku lat
90-tych stała się synekurą dla urzędników Zarządu Dróg Miejskich. Jej siedziba mieściła się na tej samej ulicy. Wykonywała projekty drogowe i bieżące remonty ulic. Jej prezesem był Jan Władyka, naczelnik z ZDM. Przewodniczącym rady nadzorczej był Jan Sklorz (otrzymał za to zwolnienie dyscyplinarne), szef ZDM. W praktyce petenci ZDM, którzy zamawiali projekty byli kierowani do Dromo. Sam ZDM również zlecał usługi spółce, często dzieląc zlecenia tak, aby ominąć konieczność ogłoszenia przetargów. Presję wywierano również na zakładach miejskich, np. POSiR, który musiał płacić za projekt reorganizacji ruchu maratonu. Działalnością Dromo zajęła się Prokuratura Stare Miasto oraz poznańska Komenda Miejska Policji.

Rozmawiamy z Jackiem Tomaszewskim, wicedyrektorem ZDM

Miał pan spółkę Malrem i podobnie, jak spółka Dromo korzystał pan na tym, że był jednym z szefów w ZDM...

- Malrem otrzymywał zlecenia w przetargu. Nie uważam, że zrobiłem coś niewłaściwego.

A nie uważa pan, że to jest chore?

- Nie chcę dyskutować o tym co jest chore, a co nie.

Prezydent twierdzi, że nie ujawnił pan swoich powiązań ze spółką Malrem.

- W lutym tego roku przekazałem swoje udziały w tej spółce swojej żonie i zrezygnowałem z pracy w Malrem. Skończyły się zatem moje związki z tą firmą.

Nie skończyły, bo jej siedziba mieści się w pana mieszkaniu...

- No tak się przypadkiem zdarzyło.

Przypadkiem? Chyba świadomie pan to zrobił.

- Gdzieś się ta firma musiała mieścić, więc padło na moje mieszkanie.

A kto jeszcze ma udziały w tej spółce?

- To są osoby, które z ZDM nie mają nic wspólnego.

Czy został pan powiadomiony, że odejdzie za Malrem
z „dyscyplinarką”?

- Spodziewałem się tego. Od pierwszego dnia kontroli czułem, że tak będzie.

I nie ma pan sobie nic do zarzucenia? Malrem zarobił w dwa lata 200 tysięcy złotych na ZDM.

- Jak już mówiłem występowaliśmy w przetargach. To było legalne.

Rozmawiał Marcin KĄCKI

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto