Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Podkoziołek - czyli co?

Redakcja MM Poznań
Redakcja MM Poznań
Wszyscy poznaniacy wiedzą, że ostatni dzień karnawału to nie ...
Wszyscy poznaniacy wiedzą, że ostatni dzień karnawału to nie ... archiwum / Kuba Błoszyk
Wszyscy poznaniacy wiedzą, że ostatni dzień karnawału to nie "ostatki" tylko podkoziołek. Ale wiecie dlaczego?

- Nazwa pochodzi oczywiście od kozła, który był symbolem witalności i seksualności dla naszych wielkopolskich przodków - wyjaśnia Witold Przewoźny z Muzeum Etnograficznego w Poznaniu.

A to oznaczało, że przede wszystkim na imprezowym stole powinna się znaleźć figurka kozła i to koniecznie z mocno podkreślonymi atrybutami płci. Kozioł od wieków był symbolem sił witalnych i seksualnych, idealnie więc nadawał się na zabawę kończącą karnawał. Przede wszystkim dlatego, że od wieków karnawał służył nie tylko zabawie, ale i prokreacji. To w czasie karnawału znajdowano sobie przyszłego męża lub żonę, z którą na Wielkanoc stawało się na ślubnym kobiercu.

Ostatnia karnawałowa noc była swego rodzaju podsumowaniem tego, komu udało się w karnawale znaleźć parę, a kto pozostanie samotny jeszcze jakiś czas. Ci, którym się nie udało znaleźć kandydata na męża lub żonę, byli niemiłosiernie obśmiewani podczas podkoziołka przez tych szczęściarzy, którym się to udało. Szczególnie dostawało się samotnymn dziewczynom: mogły nawet trafić na licytację, gdzie prezentowano ich walory ewentualnym chętnym, nie szczędząc przy tym złośliwych komentarzy. Wszyscy bawili się świetnie, z wyjątkiem tych, których wyśmiewano...

- Te, które nie złapały w karnawale narzeczonego, musiały się nastawić na nie zawsze przyjemne żarty, wręcz upokorzenie - opowiada Witold Przewoźny. - Jak na przykład dość sprośne zaczepki chłopaka, który pełnił rolę tego podkoziołka. Jedynym sposobem na przerwanie takich dowcipów było wykupienie, czyli wrzucenie pieniędzy na miskę ustawioną przed figurką kozła, z których opłacano imprezę.

Po wykupieniu się zaczynała się już zupełnie normalna zabawa, tym huczniejsza, że trwała tylko do północy. Równo z wybiciem dwunastej do izby wkraczał przebieraniec w kożuchu odwróconym wełną na zewnątrz i w czapce zdobionej kolorowymi wstążkami, by rozsypać na podłodze popiół i zakończyć zabawę.

Kto go nie posłuchał i zamierzał bawić się dalej - mógł oberwać okazałym śledziem, który właśnie w tym celu przebieraniec nosił u pasa. Pouczeni w ten sposób biesiadnicy po przełknięciu porcji postnego żuru, co wcale nie było takie złe, zważywszy, że podczas podkoziołka tęgo się piło, w ciszy wracali do domów, by rano już trzeźwo i bogobojnie przywitać w kościele Środę Popielcową.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto