Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Podkoziołek - skąd się wziął?

Lilia Łada
Lilia Łada
Wszyscy poznaniacy wiedzą, czym jest podkoziołek, ale nie każdy wie, dlaczego nasz koniec karnawału tak się nazywa i czemu był wyjątkowo nie lubiany przez ówczesne singielki.

- Nazwa pochodzi oczywiście od kozła, który był symbolem witalności i seksualności dla naszych wielkopolskich przodków - wyjaśnia Witold Przewoźny z Muzeum Etnograficznego w Poznaniu.

A to oznaczało, że przede wszystkim na imprezowym stole powinna się znaleźć figurka kozła i to koniecznie z mocno podkreślonymi atrybutami płci. Kozioł od wieków był symbolem sił witalnych i seksualnych, idealnie więc nadawał się na zabawę kończącą karnawał. Dlaczego? Ano dlatego, że od wieków karnawał służył nie tylko zabawie, ale i prokreacji, to znaczy znajdowaniu sobie przyszłego męża lub żony, z którym na Wielkanoc stawało się na ślubnym kobiercu.

Ostatnia karnawałowa noc była swego rodzaju podsumowaniem tego, komu udało się w karnawale znaleźć parę, a kto pozostanie samotnikiem (dziś powiedzielibyśmy singlem)  jeszcze jakiś czas. Ci, którym się nie udało znaleźć kandydata na męża lub żonę, byli niemiłosiernie obśmiewani podczas podkoziołka przez tych szczęściarzy, którym się to udało. Szczególnie dostawało się samotnymn dziewczynom: mogły nawet trafić na licytację, gdzie prezentowano ich walory ewentualnym chętnym, nie szczędząc przy tym złośliwych komentarzy. Wszyscy bawili się świetnie, z wyjątkiem tych, których wyśmiewano...

- Te, które nie złapały w karnawale narzeczonego, musiały się nastawić na nie zawsze przyjemne żarty, wręcz upokorzenie - opowiada Witold Przewoźny. - Jak na przykład dość sprośne zaczepki chłopaka, który pełnił rolę tego podkoziołka. Jedynym sposobem na przerwanie takich dowcipów było wykupienie, czyli wrzucenie pieniędzy na miskę ustawioną przed figurką kozła, z których opłacano imprezę.

Po wykupieniu się zaczynała się już zupełnie normalna zabawa, tym huczniejsza, że trwała tylko do północy. Równo z wybiciem dwunastej do izby wkraczał przebieraniec w kożuchu odwróconym wełną na zewnątrz i w czapce zdobionej kolorowymi wstążkami, by rozsypać na podłodze popiół i zakończyć zabawę. Kto go nie posłuchał i zamierzał bawić się dalej - mógł oberwać okazałym śledziem, który właśnie w tym celu przebieraniec nosił u pasa. Pouczeni w ten sposób biesiadnicy po przełknięciu porcji postnego żuru, co wcale nie było takie złe, zważywszy, że podczas podkoziołka tęgo się piło, w ciszy wracali do domów, by rano już trzeźwo i bogobojnie przywitać w kościele Środę Popielcową.

 

Przeczytaj także:

 

Sonda: Jak spędzisz podkoziołka?
Podkoziołek w Poznaniu 2009 - gdzie się bawić?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto