Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Podrażniono ambicję prezesa Open Florentyny

Marek Blandzi
Z Tomaszem Nowaczykiem – prezesem Open Florentyny – o transferach, roszadach w składzie oraz o zbliżającym się drugoligowym sezonie rozmawia Marek Blandzi

Co takiego się wydarzyło, że zmienił pan zdanie i od nowa rozpoczął budowanie drugoligowej drużyny?
Gdy opadły emocje po przegranym sezonie, pojawił się we mnie niedosyt. Przez ostatnie cztery lata mocno zaangażowałem się w sprawy pleszewskiej koszykówki. W ostatnich dwóch sezonach drużyna bliska była wywalczenia awansu do I ligi. Co prawda nie udało się zrealizować tego celu, ale w tym momencie obudziła się we mnie jak i u pozostałych sponsorów wewnętrzna ambicja i to ona spowodowała, że postanowiliśmy spróbować zrealizować jeszcze raz ten ambitny cel!

Drużyna nie wywalczyła awansu do I ligi, ale otrzymała zaproszenie do gry w tej klasie rozgrywkowej. Dlaczego pleszewscy działacze nie chcieli skorzystać z tej oferty?
Rzeczywiście nasz klub otrzymał takowe zaproszenie, ale znaczyło ono tylko tyle, że mieliśmy pierwszeństwo w wykupieniu tzw. dzikiej karty. Nie było więc mowy o tym, że bez uiszczenia odpowiedniej sumy pieniędzy, moglibyśmy zagrać na zapleczu ekstraligi. Dodam jednak, że i tak nie byliśmy zainteresowani tą propozycją, ponieważ chcemy wywalczyć prawo gry w I lidze na parkiecie, a nie poza nim!
W opinii wielu fachowców zbudowaliście jednak kadrę na I, a nie II ligę.

Dużo wysiłków trzeba było włożyć w realizację tego celu?
Bardzo dużo! Musieliśmy się naprawdę sporo napracować, by sprowadzić takich a nie innych koszykarzy. Zmieniliśmy też taktykę, nie nagłaśnialiśmy naszych transferowych zamierzeń, ponieważ kontraktowanie tak uznanych zawodników wymagało nieco dyskrecji, a poza tym nie chcieliśmy „spalić” naszych działań. Po zakontraktowaniu jednego z najbardziej znanych koszykarzy, wybuchła nawet ogólnopolska afera. My jednak działaliśmy zgodnie z prawem.

Jak więc w rzeczywistości wyglądało skłonienie do gry w Pleszewie Wojciecha Żurawskiego?
Nie będę ukrywał, że przy transferze tego koszykarza bardzo pomógł nam trener Kowalczyk. Poza tym mieliśmy bezpośredni kontakt z agentem tego zawodnika, który przyjechał do nas z Białegostoku. Negocjacje trwały dwa tygodnie. Wojtek przyjął proponowane przez nas warunki, ponieważ Pleszew znajduje się bliżej od miejsca jego stałego zamieszkania niż Toruń. Mamy również lepszego trenera, a propozycja finansowa zbliżona była do tej oferowanej przez SIDen.

Skompletowanie tak silnej drużyny, to Wasza odpowiedź na to, co dzieje się w ostrowskiej Stali?
Na pewno nie zamierzamy być gorsi od Stali. Chcemy z nią zagrać jak równy z równym!

Czy nie zbudowaliście jednak zbyt drogiej drużyny jak na II-ligowe warunki?
Uważam, że nie! Docelowo większość z pozyskanych przez nas w tym momencie koszykarzy ma występować w ewentualnych przyszłych I-ligowych rozgrywkach, oczywiście w barwach Open Florentyny. Wszyscy ci koszykarze potrzebują jednak czasu, by stworzyć naprawdę doskonale rozumiejący się na parkiecie kolektyw. I stąd takie a nie inne ruchy transferowe. W mojej ocenie skompletowaliśmy bardzo rozsądną kadrę.

Zakontraktowaliście również związanego ze Stalą trenera Kowalczyka. Trzeba przyznać dość kontrowersyjną postać. Dlaczego wybór padł właśnie na tego szkoleniowca?
Zgadzam się, że trener Andrzej Kowalczyk jest bardzo kontrowersyjną, a jednocześnie medialną postacią. Ja do tego szkoleniowca zdołałem się przekonać w ostatnich tygodniach, bo nie będę ukrywał, że prowadziliśmy rozmowy przez ostatnie dwa miesiące. Zaimponowało mi w nim przede wszystkim dążenie do realizacji celu i dlatego stał się dla mnie wyznacznikiem tego, co my zamierzamy osiągnąć w sezonie 2011/12. Poza tym, koszykarze pracujący już z tym szkoleniowcem, wypowiadają się na temat jego trenerskiego warsztatu w samych superlatywach!

Krążą jednak opinie, że jest to bardzo drogi trener, który jednocześnie lubi sprowadzać sporo zawodników...
Spokojnie! To nie trener sprowadza – czy będzie sprowadzał do klubu zawodników – ale my! On może mieć życzenie, które albo postanowimy zrealizować albo też nie! Nie ma takiej opcji, żeby jakikolwiek szkoleniowiec w naszym imieniu kontraktował nowych graczy! Wszelkie decyzje personalne musi zatwierdzić zarząd! Zresztą przed tym sezonem postanowiliśmy dobrać takich koszykarzy, którzy będą gwarantem sukcesu i jeśli nie wydarzy się coś nieprzewidywalnego, to nie chcielibyśmy już czynić żadnych kadrowych rotacji.

Z tym składem możecie być spokojni o I-ligowy awans. Zgodzi się pan z tą tezą?
Nie chciałbym w ten sposób mówić, ponieważ życie nauczyło już nas, że niczego nie można być pewnym. W poprzednim sezonie też wydawało się, że skład, który skompletowaliśmy, zapewni nam grę na zapleczu ekstraligi, a jednak nie udało się zrealizować tego celu... W tym sezonie interesuje mnie gra w finale. I takie właśnie zadanie stawiam zawodnikom i trenererowi.

Jak pan sądzi, która z pozostałych drużyn ma największe szanse na grę we wspomnianym finale?
Na pewno silny będzie Ostrów, wiele dobrego mówi się także o wrocławskim Śląsku. Sądzę więc, że te zespoły – plus oczywiście nasza drużyna – będą nadawały ton rozgrywkom i spośród nich wyłoniony zostanie przyszły pierwszoligowiec. Ale może pojawi się ktoś czwarty...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pleszew.naszemiasto.pl Nasze Miasto