Pogoń to wielka niewiadoma - Rozmowa z Rafałem Murawskim

Lubi pan grać przeciwko Odrze Wodzisław?

- Jeżeli weźmie się pod lupę moje statystyki, to można dojść do takiego wniosku. Zagrałem przeciwko Odrze trzy ligowe mecze i strzeliłem w nich dwa gole. To moje jedyne bramki w ekstraklasie, więc wygląda na to, że wodzisławianie to mój ulubiony rywal. Chociaż muszę przyznać, że sobotniego gola zdobyłem przypadkowo.

Postraszyliście rywali w ekstraklasie tak okazałym zwycięstwem.

- Nas nie interesuje reakcja innych zespołów, wolimy patrzeć na siebie. Oczywiście efektowne zwycięstwo bardzo cieszy. Wszyscy wiemy, jak ważna jest wygrana na inaugurację. To bardzo podbudowuje drużynę. Jednak muszę zaznaczyć, że wynik – owszem – był okazały, ale gra już niekoniecznie. Widać gołym okiem, że potrzebujemy jeszcze trochę czasu, by się dotrzeć. Wcześniej zdarzały nam się spotkania, w których prezentowaliśmy się znakomicie i przegrywaliśmy. Najlepiej połączyć świetną grę z korzystnymi wynikami.

Czy planowana fuzja z Lechem Poznań ma wpływ na większą mobilizację w zespole?

- Na pewno. Podświadomie każdy już myśli, co wydarzy się w czerwcu i lipcu. Wiadomo, że nie wszyscy znajdą zatrudnienie w nowym Lechu, więc staramy się pokazać z jak najlepszej strony.

W sobotę zagracie z Pogonią Szczecin. O rywalu praktycznie nic nie wiadomo. Czy to działa na waszą niekorzyść?

- Pogoń to w tej chwili wielka niewiadoma. O jej formie można coś powiedzieć wyłącznie na podstawie sparingów. Wielka szkoda, że nie udało im się rozegrać meczu z Koroną Kielce. Wtedy mielibyśmy jakiś materiał do przemyśleń. Tymczasem dochodzą do nas sprzeczne informacje. Niektórzy twierdzą, że do Szczecina trafili świetni zawodnicy i Pogoń będzie grała skutecznie i widowiskowo. Inni twierdzą, że taki sposób budowania drużyny będzie wielkim niewypałem.

Myśli pan, że drużyna złożona z samych Brazylijczyków poradzi sobie w naszej lidze?

- Jeszcze za wcześnie, by powiedzieć coś konkretnego. Dopiero pierwsze ligowe mecze pokażą, na co stać Portowców.

Lubi pan brazylijską piłkę?

- Oczywiście. Chyba każdy, kto interesuje się futbolem, docenia ich finezyjną grę. Nie bez przyczyny uważa się ich za najlepszych piłkarzy na świecie. Potwierdzają to tylko takie występy, jak chociażby wtorkowy popis Ronaldinho w meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów z Chelsea.