Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Policja - Czuły alkotest na pijanych kierowców

Agnieszka Smogulecka
Andrzej Plackowski z poznańskiej drogówki pokazuje nowy alkosensor
Andrzej Plackowski z poznańskiej drogówki pokazuje nowy alkosensor Agnieszka Smogulecka
Są wielkości pilota do telewizora. Wystarczy chuchnąć w ich stronę i już wiadomo, czy kierowca pił alkohol. W miniony weekend, kiedy obchodziliśmy Dzień Babci i Dziadka, imieniny Agnieszki i Jarosława, były w użytku niemal przez cały czas. Poznańska drogówka ma do dyspozycji pięć nowych alkotestów.

Zaczęło się około godziny 16, gdy pijany kierowca spowodował kolizję przy ulicy Klaudyny Potockiej. To był piątkowy „rekordzista” – miał w wydychanym powietrzu prawie 2,3 promila alkoholu. Do sobotniego poranka ujęto jeszcze pięciu takich, którzy wsiedli za kierownicę po tym, jak wypili alkohol.

– Niemal zawsze, gdy obchodzone są popularne imieniny, łapiemy więcej nietrzeźwych kierowców – mówi Józef Klimczewski, szef poznańskiej drogówki. – Zaczyna się od popołudnia. Przyłapani tłumaczą tylko, że z okazji imienin wypił „tylko jednego” za zdrowie kolegi czy koleżanki z pracy. Wieczorem łapiemy takich, którzy wybrali się na imprezę, ale nie chcieli wracać taksówką. Następnego dnia zatrzymujemy „wczorajszych”, którzy pojechali autem choć nie do końca wytrzeźwieli. Gdy święto przypada w piątek, imprezy często rozkładają się na cały weekend.

Kiedy drogówka ma najwięcej pracy? Najpierw jest Agnieszki i Jarosława. Później: Patryka i Zbigniewa, Józefa i Bogdana, Jerzego i Wojciecha, Piotra i Pawła. I tak – przez andrzejki i katarzynki – do sylwestra. – Każdego dnia są czyjeś imieniny – zaznacza Jacek Maliszewski z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu. W piątkowy wieczór, wspólnie z Andrzejem Plackowskim, kontrolowali trzeźwość kierowców. Jak mówią, zdarza się, że nawet w dzień niezbyt popularnych imienin łapanych jest sporo kierowców, którzy wsiedli do auta po kielichu. Teraz policjanci do ręki dostali nową broń – alkosensory, z użyciem których badanie zajmuje kilkanaście sekund.

– Wystarczy chuchnąć w jego stronę – Jacek Maliszewski pokazuje wgłębienie na srebrzystym urządzeniu. Po chwili usłyszymy dźwięk i zapali się światełko. Czerwone oznacza, że w wydychanym powietrzu jest dużo alkoholu. Wtedy badanie powtarzamy, tym razem urządzeniem z ustnikiem.

Po chwili patrol zatrzymuje pierwszego kierowcę. Mundurowi ustawili się za rondem Jana Nowaka-Jeziorańskiego, bo nowe urządzenia są nie tylko czułe, ale i szybkie: podczas jednej zmiany świateł można zbadać kilku kierowców.

– Pierwszy raz czymś takim mnie sprawdzają – kierowca dostawczaka dmuchnął, a gdy policjant powiedział „dziękuję, proszę jechać” nie dowierzał.
– Tak szybko? To już wszystko? – dopytywał. Wtedy Andrzej Plackowski wyjaśnił, że skoro nie pił alkoholu nie ma potrzeby go zatrzymywać na dłużej. Komenda Główna wydała zgodę, by nie spisywać danych osób poddanych takiej wstępnej kontroli, nie trzeba więc wypełniać dokumentów. – Rewelacja. Szybko, sprawnie, mogę jechać.

Kolejny zatrzymany do kontroli, pan Piotr, był bardzo przejęty badaniem. – Policja mówi, że urządzenie jest bardzo fajne. A zatem: Fajnie było? – pytamy go. Młody mężczyzna kręci głową: – Niefajnie. Zawsze się denerwuję, gdy zatrzymuje mnie policja. Ale minęła minuta i mogę jechać dalej. Więc, z drugiej strony, szybko się uspokoiłem – śmieje się.

– Jak się nie ma nic na sumieniu, nie trzeba się denerwować – komentują obaj policjanci.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto