Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Policjanci oskarżeni o branie łapówki z karą więzienia?

Karolina Jurek
fot. polskapresse
Dobiega końca proces sądowy toczący się od blisko półtorej roku przeciwko funkcjonariuszom policji z Bierutowa oskarżonych m.in. o branie korzyści majątkowych od zatrzymywanych do kontroli kierowców. We wtorek w Sądzie Rejonowym w Oleśnicy sędzia Justyna Ponikowska wysłuchała mowy końcowej adwokatów, oskarżonych i prokuratora.

Niezbite dowod

Prokurator w swojej mowie uznał winę oskarżonych. Podpierał się przy tym głównie na zeznaniach dwudziestu świadków, którzy przyznali się do wręczania korzyści majątkowych i ze szczegółami wyjaśniali jak wyglądał ten proceder. Dowodem świadczącym o winie oskarżonych miały być też liczne nagrania pochodzące z radiowozów, którymi wyjeżdżali na patrole funkcjonariusze. - Wnoszę o uznanie oskarżonych za winnych - mówił podczas rozprawy prokurator i odczytał wysokości kary o jakie wnosi.

Sroga kara

Blisko dwadzieścia czynów z aktu oskarżenia ma na swoim koncie były funkcjonariusz Tadeusz R. W mowie końcowej prokurator proponował wymierzenie mu pięciu lat kary pozbawienia wolności i karę grzywny w wysokości 500 stawek dziennych przy uznaniu, że jedna stawka będzie wynosiła 50 zł. Blisko 50 zarzutów postawiono Janowi G., dzisiaj już byłemu policjantowi. Dla G. prokurator zaproponował wymierzenie kary pięciu lat i sześciu miesięcy pozbawienia wolności oraz grzywnę w wysokości 540 stawek dziennych po 50 zł każda. Trzecim oskarżonym jest Wiktor B., który również miał dopuszczać się brania łapówek. W jego przypadku prokurator wnioskował o pozbawienie wolności na okres jednego roku.
W mowie końcowej prokurator wymienił też proponowane kary dla osób, które miały łapówki policjantom wręczać, czyli zatrzymanym do kontroli kierowcom. W większości przypadków prokurator chce dla nich kary półtora roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata oraz kary grzywny w wysokości 20 stawek dziennych w wysokości 50 zł jedna. W mowie końcowej prokurator nie omieszkał skupić się na fakcie, że brania łapówek dopuszczali się funkcjonariusze policji, co - jego zdaniem - jest wyjątkowo naganne i warte napiętnowania. - Wnoszę więc o zakaz wykonywania służby przez oskarżonych - mówił prokurator i podkreślał, że takowy zakaz powinien dotyczyć Jana G. i Tadeusza R. W obu przypadkach przez okres dziesięciu lat. Wiktor B. powinien być odsunięte od służby na okres roku.

Wnoszą o uniewinnienie

Po wnioskach prokuratora przyszedł czas na mowy końcowe obrońców. Najpierw głos zabrał obrońca oskarżonego o wręczanie korzyści majątkowej policjantom. Adwokat wnosił o odstąpienie od ukarania oskarżonego, argumentując to m.in. tym, że nagrania nie były “dość jasne w odczycie.” Głos zabrał także sam oskarżony.
- Nigdy nie miałem konfliktów z prawem, niepotrzebnie się tylko wdałem w dyskusję z prośbą o zmniejszenie kary. Proszę o odstąpienie od wymierzenia mi kary - mówił przed sądem Bartosz L.
O odstąpienie wymierzenia kary prosił także obrońca Tadeusza R., którego nie było na wtorkowej rozprawie. Aplikant powoływał się w swoich wnioskach między innymi na autentyczność nagrań, z których miało wynikać, że jego klient brał łapówki.
- Nagrania mają fatalną jakość obrazu i złą jakość dźwięku. Wiele słów jest niezrozumiałych - mówił prawnik, który powoływał się także na zeznania świadków, którzy mogli być np. stronniczy.
- Tak naprawdę żaden z nich nie rozpoznał Tadeusza R. Jeden ze świadków pamiętał tylko, że policjant miał zarost i okulary. A kiedy świadek był przesłuchiwany na sali obecnych było tylko dwóch oskarżonych z czego tylko Tadeusz R., pasował opisowi. Nie można na tej podstawie wnosić o czyjejś winie - mówił aplikant, dodając także, że dwóch świadków, których zeznawało na niekorzyść Tadeusz R., mogło to robić m.in. z powodów osobistych. Oskarżony dalej nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów.

Inna “szkoła”?

O to samo jak poprzednicy do wysokiego sądu zwracał się także obrońca Jana G., który swoją mowę rozpoczął od wszystkich wniosków jakie pojawiały się w sprawie. Wchwili zatrzymania oskarżony nie przyznał się do winy. Kiedy trafił do aresztu zmienił linię obrony i przyznał się do zarzucanych mu czynów. Wyraził też skruchę, która dawała przesłanki do złagodzenia kary. Następnie Jan G. złożył także obszerne wyjaśnienia, które odnosiły się do wszystkich okoliczności. Jesienią ubiegłego roku natomiast Jan G., nie podtrzymał swoich wcześniejszych wyjaśnień i nie przyznał się do winy.
Podczas wtorkowej rozprawy G. prosił o uniewinnienie. Wystosował on też do sądu - jak to określił - prywatną dygresję. Wspominał w niej o czasie, który spędzał w areszcie śledczym zaraz po zatrzymaniu i rozmowach które prowadził tam z prokuratorem. - Nasze (starych policjantów, red.) postępowanie jest troszeczkę inne od młodych funkcjonariuszy. Byliśmy uczeni przez tzw. starą szkołę policyjną. Pan prokurator przyznał mi w tym rację - mówił Jan G., tłumacząc, że dawniej odpuszczano wykroczenia kierowcom i umawiano się z nimi na dostarczanie informacji. Swoje wystąpienie spuentował prośbą, by sąd uniewinnił go od stawianych mu zarzutów.
Prawdopodobnie na kolejnej rozprawie, która ma się odbyć już w połowie przyszłego miesiąca ogłoszony zostanie wyrok dla oskarżonych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto