Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Policjant to człowiek taki sam jak inni!

Redakcja
robert ziółkowski, łowcy głów
robert ziółkowski, łowcy głów Radek Rakowski
- Celem tej książki było także odbrązowienie i uczłowieczenie policjantów – przyznaje Robert Ziółkowski, autor „Łowców głów” – jednego z najbardziej emocjonujących polskich kryminałów ostatnich lat.

Robert Ziółkowski, emerytowany policjant z Zespołu Poszukiwań Celowych – jednostki zajmującej się ściganiem najgroźniejszych przestępców, spotkał się w miniony piątek w poznańskim empiku z ze swoimi czytelnikami.

- Chciałem za wszelka cenę uniknąć na okładce człowieka z pistoletem, ale się nie udało – śmieje się Robert Ziółkowski, rozpoczynając opowieść o swojej książce. Chociaż na jej początku zastrzega, że wszystkie postacie i zdarzenia są fikcyjne, to można w niej doszukać się odniesień do kilku głośnych spraw prowadzonych przez poznański Zespół Poszukiwań Celowych. Jak na przykład historia dwóch braci, z których po popełnieniu morderstwa jeden skrywa się w Legii Cudzoziemskiej.

- Nie inspirowałem się konkretnymi sprawami deklaruje Ziółkowski. - Znam kilka przykładów, kiedy dwóch braci, czy osób ze sobą spokrewnionych dokonało jakiegoś zabójstwa. W książce jest czysta fikcja, czysta wyobraźnia.

Do gazetowych spekulacji, że opisał sprawę, która sam przed dziesięciu laty prowadził, ucina krótko.
- Nie wiem czy ci ludzie mieli takie czy inne motywacje, czy myśleli jak mój Dominik, tak się zachowywali – wyjaśnia autor. – Jest to pewnie oparte o moje doświadczenia z pracy, o rozmowy, jakie przeprowadziłem i z bandytami i z zabójcami, ale ja nie opisuję rzeczywistości.

Bo, jak przyznaje, bycie policjantem zostaje w człowieku na zawsze.
- Nasze życie policyjne jest tak bogate, ponieważ realizowaliśmy kilkadziesiąt spraw rocznie – tłumaczy Robert Ziółkowski. – Rocznie było zatrzymywanych 70-80 osób, czasami więcej. I każda sprawa była inna, ponieważ dotyczyła różnych ludzi. To są inne emocje, inne doświadczenia, inne środki użyte.

Bo policyjna praca to także godziny rozmów z tymi ludźmi, prowadzonych pod różnym kątem. Czasami po prostu po to, żeby im pomóc.
- Są czasami sytuacje tego typu, że zatrzymuje się kobietę, która jest poszukiwana za jakieś poważne przestępstwo, a ona ma na rękach roczne dziecko. I ten policjant musi podjąć decyzje co z tym zrobić.

Na pisanie Ziółkowskiego jest odzwierciedleniem jego pracy w policji?
- Myślę, że udało mi się oddać jej atmosferę, wątpliwości, ekscytacji, że rzeczywiście można się w tym zatracić, że człowiek nie chce robić nic innego – przyznaje były policjant. - W Stanach Zjednoczonych odpowiednikiem ZPC jest instytucja szeryfa federalnego. I oni mają bardzo mocne motto z Hemingway’a, że człowiek który raz zapolował na innego uzbrojonego człowieka nie będzie już chciał robić nic innego. I coś w tym rzeczywiście jest. Teraz jest tylko pozostaje pytanie gdzie są granice. Z jednej strony policjanta, z drugiej człowieczeństwa.

Robert Ziółkowski deklaruje, że celem tej książki było także odbrązowienie i uczłowieczenie policjantów.
-  Była to chęć przedstawienia tej pracy taką, jaka one rzeczywiście jest: bez zadęcia, a z przedstawieniem ludzkich problemów – wyjaśnia Ziółkowski. - Że ludzie w tej formacji są tacy sami jak inni: są karierowicze, są zwykłe gnidy, są bohaterowie których nikt nie docenia, są przeciętniacy… Często doceniamy gliniarzy, gdy nas coś spotka. Osobiście i bezpośrednio.

Dodaje także, że musiało minąć trochę czasu, nim za pisanie tej książki się zabrał.
- Bo jak się jest czynnym policjantem, to emocje i uczucia trzeba gdzieś schować do kieszeni – tłumaczy Robert Ziółkowski. - Wtedy człowiek nie powinien się zastanawiać nad wieloma rzeczami. Ma się cel – trzeba ująć konkretnego człowieka, ma się list gończy i na tym się trzeba skoncentrować.

Ziółkowski wyjaśnia, że teraz ma komfort, aby na to wszystko spojrzeć z innej strony, dodając emocje. - Mogę spojrzeć na policjanta jako na człowieka, na bandytę jako na człowieka, który gdzieś się tam pogubił. Nie ma ludzi dobrych i ludzi złych, ponieważ w każdym jest i dobro i zło. To się cały czas przeplata – dodaje autor.

Czy udała mu się sztuka przestawienia policjantów jako ludzi z krwi i kości? O tym musicie przekonać się sami, czytając „Łowców głów”. Ale Andrzej Borowiak, rzecznik prasowy Komendanta Wojewódzkiego Policji w Poznaniu dodaje: - Dobrze, że ktoś pokazuje prawdziwych policjantów, nie takich których znamy z „W11”.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto