Do wybuchu doszło 25 grudnia, gdy matka chłopca uzupełniała paliwo w biokominku. W trakcie tej czynności paliwo się zapaliło i poparzyło matkę oraz dzieci - trzyletnią dziewczynkę i zaledwie dwutygodniowego chłopca.
Kobieta ugasiła pożar przed przybyciem strażaków. Chłopczyk był w najcięższym stanie, decyzją lekarzy z Poznania, trafił do specjalistycznej placówki – Wielkopolskiego Centrum Leczenia Oparzeń w Ostrowie Wielkopolskim.
Sprawdź też:
Jak mówił Krzysztof Grala, kierownik Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii dla Dzieci, noworodek miał poparzenia głowy i rąk, oceniane wstępnie na oko 25 procent, z czego 3 procent zajmowały oparzenia głębokie, II stopnia.
- Dla noworodka to duża powierzchnia ciała, ciężkie oparzenia – mówił lekarz.
Czytaj też: Poznań: Niebezpieczny wypadek z biokominkiem. 3 osoby poparzone, wśród rannych są dzieci
Jak informuje TVN24, chłopiec został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej, by można było leczyć wstrząs pooparzeniowy – w sobotę został z niej wybudzony i przeniesiony na oddział oparzeniowy.
W szpitalach znajduje się też jego matka i siostra – ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Zobacz zdjęcia domu, w którym doszło do pożaru:
POLECAMY TEŻ:
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?