MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Poszukiwacze wiatru

Tomasz SIKORSKI
Piotr Kowalewski (na pierwszym planie) i Maciej Kłosowicz są mistrzami Polski w klasie Tornado  Fot. P. Kłosowicz
Piotr Kowalewski (na pierwszym planie) i Maciej Kłosowicz są mistrzami Polski w klasie Tornado Fot. P. Kłosowicz
Sternik Piotr Kowalewski i jego załogant Maciej Kłosowicz trenują codziennie i w każdych warunkach. A wszystko po to, by na igrzyskach w Pekinie o polskim żeglarstwie znowu było głośno.

Sternik Piotr Kowalewski i jego załogant Maciej Kłosowicz trenują codziennie i w każdych warunkach. A wszystko po to, by na igrzyskach w Pekinie o polskim żeglarstwie znowu było głośno.

Tornado jest jedną z najbardziej prestiżowych i widowiskowych klas w żeglarstwie. – Trafiają do niej zawodnicy najbardziej doświadczeni, którzy w przeszłości startowali w innych klasach. Jest też najbardziej widowiska. Tornado, to adrenalina. Jachty pływają praktycznie w każdych warunkach i to z prędkością 60 km/h. Często się też przewracają. Być może dlatego, w niektórych krajach, regaty ogląda kilkadziesiąt tysięcy widzów – mówi 42-letni Piotr Kowalewski, który wraz ze swoim załogantem 24-letnim Maciejem Kłosowiczem już w pierwszym sezonie startów w Tornado zdobył dwa medale mistrzostw Polski, w klasie otwartej i sportowej.

Nauka od podstaw

Początki nie były jednak łatwe. – 30 lat pływam i po przejściu do tej klasy musiałem się uczyć żeglarstwa od nowa. W październiku odebraliśmy jacht, a już w kwietniu wystartowaliśmy w regatach. Nie mając nawet kontaktu z czołówką krajową! W łatwych warunkach potrafiliśmy wygrywać z najlepszymi, ale w trudnych była to prawdziwa walka o życie – opowiada zawodnik JKW.
Teraz sytuacja się zmieniła, bo to właśnie przy silnym wietrze załoga z Poznania uzyskuje lepsze wyniki. – Potrafimy wygrywać z medalistami mistrzostw świata i igrzysk olimpijskich. Brakuje nam jednak regularności. To jednak kwestia treningów. To bardzo szybka i techniczna klasa. Jeden minimalny błąd może zepchnąć załogę o kilka pozycji. Praca sternika i załoganta musi być idealnie zsynchronizowana – dodaje Kowalewski.
W Polsce prędkość można ćwiczyć na Zatoce Puckiej. Akweny w Łebie i Górkach Zachodnich pozwalają na poprawienie techniki. Nad tym elementem można pracować również w Kiekrzu. – Treningi wyglądają tak, że cały czas szukamy wiatru. Jeśli wiemy, że za kilka dni go nie będzie, wówczas wsiadamy w samochody i jedziemy tam gdzie on jest. Trenujemy codziennie. Na szczęście rodzina jest wyrozumiała – dodaje.

Marzenia o Pekinie

W kraju Kowalewski z Kłosowiczem są bezkonkurencyjni. Na świecie coraz bardziej liczą się z nimi zawodnicy z czołówki. – Naszym celem są igrzyska olimpijskie w Pekinie. One mają być ukoronowaniem mojej kariery. Na co nas będzie stać? Myślę, że możemy sprawić dużą niespodziankę – twierdzi 17-krotny mistrz Polski w klasach OK Dingi, funboard, formule windsurfing i Tornado.
Polakom trudno jednak nawiązać równą walkę w czołówką światową. Mistrz olimpijski z Aten, Roman Hagara z Austrii już od dawna ma nad akwenem w Pekinie swoją bazę. Kowalewski z Kłosowiczem muszą natomiast zebrać środki na wyjazd do Argentyny, gdzie odbędą się mistrzostwa świata. Wszystko organizują własnymi siłami. Jeszcze w tym roku wyjadą do Hiszpanii na regaty świąteczne. Później czeka ich wielotygodniowy trening w Kadyksie. – Staramy się gonić czołówkę. Współpracujemy z najlepszymi projektantami żagli i masztów. Trenujemy z najlepszymi. Wszystko po to, aby odnieść sukces – kończy Kowalewski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wojciech Łobodziński, trener Arki Gdynia: Karny był ewidentny

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto