Potrzebujemy fanatyków

Rozmowa z hokeistą Mariuszem Czerkawskim

Jak długo będzie pan jeszcze grał w hokeja w dobrych ligach.

– Chciałbym jak najdłużej. Wszystko zależy od formy, w jakiej będę się utrzymywać. To mój zawód, jeszcze z niego nie rezygnuję. Trzeba wiedzieć, że w moim wieku, a w tym roku skończę 35 lat, chcąc utrzymać się w wysokiej formie, trzeba trenować o wiele więcej niż zawodnicy dziesięć lat młodsi. Nie wiem jeszcze, czy nowy sezon rozpocznę w Europie, czy w NHL. Kiedy okaże się, że polskiemu hokejowi bardziej pomogę spoza lodowiska, to przestanę wyczynowo grać.

Jak pan chce pomóc polskiemu hokejowi?

– Dotyczy to nie tylko mnie, bo włączył się kończący już zawodniczą karierę Krzysiek Oliwa, a ostatnio skontaktował się z nami Henryk Gruth. Potrzeba fanatyków, którzy zechcą działać z nami. Zamierzamy odbudować polski hokej. Chcemy stworzyć dobrą ligę. Najlepiej działającą niezależnie od Polskiego Związku Hokeja na Lodzie, lecz mającą własną organizację, sponsorów, transmitowaną przez telewizję. I to profesjonalnie, z dostępem do zawodników.

Czy cele te uda się zrealizować?

– Jeżdżę teraz po Polsce promując tę idę. Dziś jestem w Poznaniu, potem będę w Warszawie, na Śląsku. Myślę, że szanse są duże. W Poznaniu powstanie hala z lodowiskiem, jest zainteresowanie hokejem. Jeżeli młodzież zabierze się do pracy w wielu 12, 15 czy 16 lat, szybko dogonimy drużyny, które niegdyś wcale nie były od nas silniejsze, takie jak Francja czy Austria.

A ile lat nam brakuje, by dogonić solidnych średniaków, takich jak Szwajcaria?

– Trochę trwało, zanim Szwajcaria, dzięki konsekwentnym działaniom, osiągnęła obecną klasę. Właśnie tam gra Henryk Gruth i twierdzi, że ich liga gra na wysokim poziomie. Myślę, że gdybyśmy skorzystali z ich wzorców, szkolili młodzież, budowali lodowiska, tworzyli ligę ze sponsorami, to mamy poważne szanse wygrać za 8 lat eliminacje olimpijskie i skutecznie powalczyć na igrzyskach.