W byciu właścicielem nie ma nic złego, ale wiąże się to z obowiązkami i kosztami. W myśl nowych umów w przypadku jakiejkolwiek awarii na przyłączu, to klient będzie musiał sfinansować naprawę. Ile to go może kosztować? Najmarniej kilka tysięcy złotych, bo do takiego przyłącza trzeba się dokopać, zerwać asfalt czy kostkę brukową, wymienić kawałek rury.
Nasz czytelnik Andrzej Mann ma zwyczaj dokładnego czytania każdej umowy przed jej podpisaniem. Ta przezorność bardzo się przydała, gdy dotarła do niego w styczniu tego roku umowa o dostarczanie wody i odprowadzanie ścieków wysłana przez poznański Aquanet. Właśnie z tego pisma A. Mann dowiedział się, że jest właścicielem przyłącza wodociągowego i kanalizacyjnego, zaś granicą odpowiedzialności wodnej spółki jest zawór główny na przyłączu wodociągowym, czyli urządzenie w ulicy Kościańskiej.
– Budowaliśmy w ramach komitetu społecznego sieć wodociągową w ulicy i oczywiście przyłącza – opowiada A. Mann. – Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kana- lizacji, którego Aquanet jest prawnym następcą, ochoczo przejął naszą inwestycję, bo oczywiście chodziło, by zacząć zarabiać na dostawie wody i odbiorze ścieków. Mieli jednak na tyle przyzwoitości, by nie obarczać nas odpowiedzialnością finansową za ewentualną awarię. Obecne władze spółki takiej przyzwoitości nie mają i są nastawione na maksymalne zyski. Innym na to dowodem jest wprowadzenie opłat za deszczówkę.
Nasz czytelnik od stycznia prowadzi ożywioną korespondencję z Aquanetem. Jej efektem jest... 5 kolejnych propozycji umów.
– Nie zgodziłem się na żadną z propozycji, bo uważam, że te umowy są zmanipulowane. Uważam, że obowiązuje mnie umowa z 2007 roku, według której to Aquanet jest właścicielem przyłączy.
– Pan Mann otrzymał rzeczywiście pięć pisemnych odpowiedzi z naszej spółki wyjaśniające, iż granicą odpowiedzialności Aquanet za dostarczaną wodę jest zasuwa na sieci wodociągowej w ulicy – wyjaśnia Dorota Wiśniewska, rzecznik prasowy Aquanetu. – W piśmie z 22 lutego spółka przepraszała odbiorcę, gdyż faktycznie została podana błędna granica odpowiedzialności spółki w zakresie usługi dostawy wody i odbioru ścieków. Natomiast w pozostałej korespondencji podtrzymywane było stanowisko, że przyłącze wodociągowe nie było zgłoszone przez odbiorcę do odbioru technicznego oraz że stanowi jego własność. Granicą odpowiedzialności spółki za świadczone usługi w tym przypadku jest: zasuwa na sieci wodociągowej w ul. Kościańskiej.
– Ciekawe na jakiej podstawie moje przyłącze wodociągowe przejęło PWiK – denerwuje się nasz czytelnik. Mam cierpieć, bo w Aquanecie jest bałagan?
Ilu poznaniaków będzie miało podobny problem?
– Od 1995 roku nie przejmujemy na majątek spółki przyłączy wykonanych przez osoby trzecie, czyli między innymi przez właścicieli nieruchomości włączających się do naszej sieci – mówi D. Wiśniewska. – Nowe umowy do odbiorców, wskazujące granice naszej odpowiedzialności na główny zawór w ulicy na przyłączu wodociągowym, wysyłane są sukcesywnie od 2006 roku. Nowych umów było ponad 70 tys., trudno teraz powiedzieć, ile dotyczy indywidualnych klientów, z pewnością zdecydowana większość.
Warto wiedzieć, że na podobny „manewr” uderzający w klienta nie zdecydowali się gazownicy, energetycy czy telekomunikacja. Te firmy też przejmowały sieci budowane w ramach społecznych komitetów przez mieszkańców.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?