Poznań - Bonnie i Clyde byli w naszym mieście

Początek września ubiegłego roku. Do agencji bankowej znajdującej się na parterze pawilonu handlowego przy ulicy Keplera w Poznaniu wchodzi zamaskowany mężczyzna. Na głowie ma czapkę, twarz zakrywa szalikiem. W ręku trzyma coś, co wygląda jak pistolet. Grozi nim pracownikom, zabiera pieniądze, ucieka. Choć pawilon znajduje się między blokami dużego osiedla, ślad się urywa. Bandzior znika. Dziś już wiadomo, że nie było to jedyne przestępstwo, jakiego - razem ze wspólniczką - się dopuścił.

Czy napadli na jeszcze jakąś placówkę w Wielkopolsce? Sprawdzają to teraz policjanci z Łodzi.

- Banki w Poznaniu, Łowiczu, Piotrkowie Trybunalskim, Skierniewicach, Skarżysku Kamiennej. Próby napadów na agencje w Żyrardowie i Suwałkach. Napady na jubilerów w Sokółce i w Białymstoku - wylicza udokumentowane "dokonania" pary Magdalena Zielińska. - Zawsze działali podobnie. Od 9 września ubiegłego roku do 21 stycznia dokonali w kilku województwach co najmniej siedmiu rozbojów i dwóch prób napadów.

Na ich trop wpadli policjanci, którzy przeglądali zapis monitoringu zabezpieczonego po napadzie w Skierniewicach. Zwrócili uwagę na kobietę, która znajdowała się przed bankiem. Podobna osoba była także przed obrabowywanym bankiem w Piotrkowie Trybunalskim. Funkcjonariusze przypuszczali, że stała "na czatach" i była w zmowie z napastnikiem. Opublikowano jej zdjęcie, poproszono o pomoc mieszkańców. Udało się.

Kryminalni dowiedzieli się, kim jest tajemnicza kobieta. Dotarli do 31-latki i jej 35-letniego przyjaciela - ujęto ich w środę na Podlasiu. W ich domu znaleźli 379 złotych łańcuszków, kolczyków, pierścionków, obrączek itp., sporą gotówkę oraz broń. - Zabezpieczono także perukę i odzież, którą sprawcy najprawdopodobniej zakładali, szykując się do kolejnych napadów, a także sześć telefonów komórkowych i laptopa - dodaje M. Zielińska.

W 2010 roku w całym kraju odnotowano 192 napady na banki.